1.

69 6 14
                                    

Po pierwsze to jakby ktoś nie czytał opisu to książka jest kontynuacją pracy KMateu. I to chyba na tyle. Więc hope u enjoy.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Pov Karola

Przez następne dni wyszukiwałem i sprawdzałem różne szpitale w całym mieście. Robiłem wszystko, aby odnaleźć chłopaka.

- Po co ty tak latasz po tych wszystkich miejscach? - raz po raz dopytywał mnie Ernest. - Co ci tak nagle zaczęło zależeć?

Sam nie wiem, dlaczego tak się stało. Może troska? A może zwyczajnie przyzwyczaiłem się do jego obecności i brakowało mi jej? Tak, to chyba to.

Na pytanie chłopaka wzruszyłem jedynie lekko ramionami i kontynuowałem poprzednią czynność, którą była robieniem obiadu.

W ciągu jednego dnia nie zdążyłem sprawdzić wszystkich szpitali. Nadal miałem do odrobienia trochę prac społecznych, skutecznie zmniejszających czas na poszukiwania. Huberta znalazłem dopiero trzeciego dnia w jednym z ostatnich miejsc, które odwiedzałem.

O dziwo miła pani na recepcji pokierowała mnie do sali blondyna, mimo długiego wywiadu o praktycznie wszystkim. Brakowało im tylko numeru mojego buta. Kobieta co chwilę zapisywała coś na swojej kartce, aż w końcu stwierdziła, iż mogę zobaczyć się z chłopakiem.

Wchodząc do sali, zauważyłem, że Hubert leżał z rękoma wzdłuż ciała i nogami prosto położonymi nogami. Głowę jednak miał skierowaną w stronę okna na przeciwko drzwi. W pomieszczeniu nie było drugiego łóżka, więc domyśliłem się, jak nudno musiało mu być samemu.

Chłopak nie zareagował na moje wejście. Nie spojrzał w moją stronę. Ba! Nawet nie drgnął. Podchodziłem powoli, jakby w obawie przed każdym swoim ruchem. Zazwyczaj kierował swój wzrok na mnie, gdy tylko przekraczałem próg. Nie chodziłem jakoś specjalnie cicho, więc zdziwiłem się jeszcze bardziej.

Zbliżając się, zauważyłem coś w rodzaju pasa? W każdym razie to coś było przymocowane do łóżka. Zmrużyłem oczy, żeby lepiej widzieć. Podszedłem jeszcze kilka kroków i wtedy już byłem pewien. Owe pasy owinięte zostały wokół nadgarstków Huberta.

- Hej - powiedziałem cicho i powoli.

Nie uzyskałem żadnej reakcji, więc podsunąłem sobie stołek i usiadłem koło łóżka chłopaka. Jego wzrok wciąż skierowany był na okno lub chociaż w jego stronę.

- Co tam? - próbowałem zagaić rozmowę ponownie.

Kolejny raz brak jakiegokolwiek sygnału ze strony blondyna. Wyciągnąłem więc rękę w jego stronę i zmierzwiłem mu włosy. Doskonale wiem, jak bardzo on tego nie lubi.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami, Hubert drgnął nieco odsuwając się delikatnie. Mimo to nie odwrócił wzroku od poprzedniego punktu.

- Powiesz coś, czy mam wydobyć to z ciebie siłą? - zapytałem ponaglająco.

Ku mojej satysfakcji niebieskooki lekko przewrócił głowę, a oczy skierował na sufit, dokładnie go analizując wzrokiem. Wtedy już wiedziałem:

Wygrałem

- No więc... - zrobiłem krótką przerwę, aby zdobyć jego uwagę. - Co się tu stało? - powiedziałem, przejeżdżając palcem po sztywnym materiale pasa.

Usłyszałem tylko ciche westchnięcie, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Oparłem się łokciami o boczną poręcz (?) łóżka i czekałem cierpliwie na odpowiedź.

Step by step (kontynuacja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz