Dylemat Alberta

25 1 0
                                    

- Albert! Albert! - wołała jego mama
- Mamo, co się dzieje? - okrzykuje Albert
- Już nic synu.

W tej chwili Albert się przebudził i przypomniał sobie, że przecież nie ma matki.

Albert cały zapłakany w swych obrzydliwych prostokątnych pochylonych okularach wychodzi z domu i udaje się pod żabkę poprosić menela (swojego ojca) o papierosy. Jednak przypomina mu się, że wygląda tak tragicznie, że nawet menele od niego spierdalają. Wtedy pozbawiony wszelkich sił, motywacji i jakiejkolwiek nadzieji widzi blondyna.. tego samego, z którym wczoraj rozmawiał. Albert ucieka od niego jednak jego okulary są tak tanie, że zamiast od niego uciec na niego wpadł. Smolaks wyśmiał Alberta i zdeptał go swoimi butami o lekko gównianym odcieniu.

Kiedy Smolaks uciekł Albert się popłakał i zaplanował zemstę. Agresywnym (przynajmniej tak mu się wydawało) krokiem ruszył do domu, gdzie rozpoczął swój nikczemny i złowieszczy plan. Wyciągnął on ze swej prostopadłościennej drewnianej szafki w kolorze brązowym białą, cienką niczym płatek śniegu kartkę. Wziął on też swój żelowy długopis w kolorze niebieskim i zaczął coś bazgrać, jednak zapomniał, że jest na to zbyt tępy. Wstał on więc od swojego zacnego krzesła i przespacerował się po swym domu w celu poszukania inspiracji, aż w końcu.. otworzył lodówkę i znalazł adekwatną do poziomu jego inteligencji zemstę.. JAJKO! Zadowolony i chciwy Albert wziął jedno jajo wsiadł na rower i szczęśliwie pojechał pod galerię handlową MAXIM, gdzie często można znaleźć blondyna.

Technik Informatyk siedział na kostce brukowej samotnie, bo lubi go tylko jego brat, jakiś alek i jego przydupas dawid. Czekał ze swym groźnym kurzym jajem w prawej dłoni, aż ujrzał swój obiekt westchnień, smolaksa. Kiedy smolaks się do niego zbliżał ten uniósł w dłoni jajo i wycelował nim w smolaksa. Jednak ten schylił się, by zawiązać buta a on trafił w dwóch najgroźniejszych legionowskich patusów (z wyjątkiem Weroniki Janczak). Jeden z łobuzów strasznie się nabuzował i agresywnym krokiem przymaszerował do Alberta, zanim go zaatakował pośmiał się z niego jeszcze przez chwilę i rzekł: "Lewy prosty i elo" tak też uczynił. Kiedy Łobuzy odeszły, okazało się, że Albertowi szczątki okularów wbiły się w prawą brew i teraz ma tylko lewą. Śmiał się z niego nawet jego wybranek. 

Technik Informatyk i jego przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz