Zamówienie dla HopeLoveRoses. Może trochę przesadziłam z szybkością, ale jakoś tak wyszło, że napisałam to dzisiaj w godzinę. Mam nadzieję, że nie popełniłam jakichś niesamowitych błędów i jest to chociaż odrobinę składne. Życzę miłego czytania i zapraszam do składania kolejnych zamówień, zarówno tutaj, jak i w shotach z serii Harry'ego Pottera.
___________________________________________
W momencie, w którym Phaedra znalazła się w Obozie Herosów wiedziała, że herosem nie zostanie. To całe latanie w ciężkiej zbroi z bronią w ręku nie było kompletnie jej bajką. Zastanawiała się przez długi czas, czy przypadkiem nie zaszła pomyłka i mają nie tę nastolatkę, co chcieli. Jednak jej wątpliwości nieco się rozwiały, kiedy jej boska matka, Demeter uznała ją niecały miesiąc później. Miało to sens, ponieważ dziewczyna od zawsze miała rękę do roślin i potrafiła uchować nawet najbardziej oporne osobniki. Całe życie była jedynaczką, więc nagłe pojawienie się kilkunastu rodzeństwa było miłą odmianą. O dziwo dogadywali się nawet dobrze, patrząc na to, że niewielu tak jak ona zostawało na cały rok. Chcąc nie chcąc dziewczyna przyzwyczaiła się do klimatu obozu. Spędziła tu już dwa lata. Była nawet na dwóch całkiem udanych misjach. Ostatecznie doszła do kilku bardzo spostrzegawczych wniosków:
1. Zawodową łuczniczką nigdy nie będzie.
2. Lepiej nie przyznawać się ludziom, że rośliny do ciebie mówią. Zwłaszcza dzieciakom od Aresa.
3. Z domkiem Hermesa lepiej być w pokojowych stosunkach, jeśli nie chcesz, by twoje rzeczy ginęły w tajemniczych okolicznościach.
I aktualnie jest w trakcie tworzenia kolejnego.
4. Jeśli jakiś fragment Labiryntu Dedala przetrwał, to lepiej go nie odwiedzać. Nawet jeśli za przewodnika ma się syna samego Hadesa, który upiera się, że będzie bezpiecznie.
Jak możecie się domyśleć, nie było bezpiecznie. Korytarze były wypełnione śmiertelnymi pułapkami, które aktywowały się jedna po drugiej. Nawet najlepiej wyszkoleni półbogowie nie daliby rady ich ominąć. Dlatego też Nico i Phaedra objęli inną taktykę. Biegli ile tylko mieli siły w nogach, nie oglądając się za siebie. Chłopak prowadził, skręcając co chwilę, a nastolatka próbowała za nim nadążyć. Jej ciemne włosy dymiły nieco od ognia, który parę minut temu buchnął nad ich głowami. Ubranie miała podarte, a jednego buta zgubiła w zapadającym się gruncie.
- Następnym razem ja wybieram drogę! - krzyknęła do niego o mało nie wybijając sobie zębów o kamienną kolumnę, która pojawiła się, gdy znów gwałtownie skręcili.
- Nie moja wina! - odkrzyknął jej chłopak. - Tej części Labiryntu nie odwiedzałem! Musiała powstać niedawno!
- Wspaniale - mruknęła, trzymając za rękojeść swojego miecza, który zaczął niebezpiecznie się chybotać przy jej boku. Nie przepadała za ciemnymi i ciasnymi przestrzeniami. Były niezdatne do uprawiania tam roślin, a to oznaczało, że jedyne co mogła tu zdziałać, to walczyć wręcz. Ale ciężko jest zranić jakoś budowlę, która chce cię zabić.
W pewnym momencie usłyszała krzyk Nico, który szybko zaczął się oddalać. Nim zdążyła zareagować, wpadła w tę samą pułapkę. W nieoświetlonym korytarzu ciężko było zauważyć wielką wyrwę w podłodze. Jej pisk odbijał się od ścian, kiedy ześlizgiwała się po gładkiej nawierzchni. Nie miała jak zahamować, ani czego się złapać. Bezlitosna siła grawitacji ściągała ją w dół z zawrotną prędkością. Potem usłyszała głośny plusk wody, w którą po chwili sama wpadła. Zimno zaatakowało jej skórę, boleśnie wbijając setki igiełek w całe jej ciało. Zaczęła się szamotać w ataku paniki, próbując wypłynąć na powierzchnię. Mokre ubrania ciągnęły ją na dno jak kotwica. Poczuła ręce oplatające ją w pasie i mocne pociągnięcie w górę.
CZYTASZ
Percy Jackson One Shots
RandomZAKOŃCZONRE One shoty z uniwersum Percy'ego Jacksona stworzonego przez Ricka Riordana. Biorę pod uwagę wszystkie serie z mitologii rzymskiej i greckiej.