1. Śmierć rodziców

822 23 8
                                    

Zawsze chciałam poznać swoją dalszą rodzinę... No bo przecież na pewno jakąś miałam... Ale nigdy nie myślałam, że poznam ją w tak przerażający sposób. Moi rodzice nigdy nie żywili do mnie większych uczuć. Nigdy nic ich nie obchodziło, moje zdrowie czy życie. Ja nie znałam ich za dobrze, ale i tak ich kochałam, bo byli w końcu moimi rodzicami. Pewnego dnia straciłam ich na zawsze. Była niedziela. Uczyłam się bo następnego dnia miałam mieć sprawdzian z fizyki. Chodziłam do 7 klasy szkoły podstawowej. Odkąd pamiętam byłam szczupła. Miałam piękne zielone oczy i brązowe włosy, w których można było się doszukać rudawych pasemek. Zawsze bardzo podobało mi się moje imię, które podobno nadała mi mojej świętej pamięci babcia. Na imię mam Emilly Moje nazwisko to Agreste. Nie zdążyłam poznać mojej babci bo umarła na tydzień przed tym jak się urodziłam. Moi rodzice chcąc chociaż żebym miała coś po babci nadali mi imię Emilly. Nic ich nie obchodziłam i z początku moja mama jak się dowiedziała, że zaszła w ciążę chciała ją usunąć, lecz moja babcia nakłoniła ją, żeby zostawiła dziecko a ona się nim zajmie. W między czasie moja kochana babcia Lusia, bo tak miała na imię, zachorowała na raka i niestety nie dożyła moich narodzin. A przez to ja nigdy nie zaznałam prawdziwiej miłości od rodziców. Czułam, że nikt mnie nie potrzebuje i nie chce. Czułam się nie potrzebna. I chociaż miałam wiele nianiek, zabawek, ubrań po prostu wszystko najlepsze i najpiękniejsze, ( bo warto dodać że moja rodzina należała do rodzin zamożnych ) ale nic nie mogło zastąpić miłości. Często myślałam nad tym co by się stało gdybym się urodziła w innej rodzinie. Chociażby biednej, ale kochającej. Potrafiłam się zastanawiać godzinami jak to jest być kochaną. Dzisiaj akurat przyszło mi uczyć się do znienawidzonego przezemnie przedmiotu, a mianowicie fizyki. Usłyszałam krzyk z salonu a tam zobaczyłam jak moja mama stoi nad tatą który miał wbity nóż gdzieś w okolicach brzucha. Wystraszyłam się i pobiegłam do swojego pokoju z którego poprzednio tak ciekawa wyszłam, chcąc zobaczyć czemu moja matka znów krzyczy, co zdarzało się w tym domu dosyć często. Chwilę później ona sama we własnej osobie weszła do mojego pokoju. Zdziwił mnie widok mojej mamy u mnie w pokoju ponieważ nigdy się mną nie interesowała.

- Umm Emilly nie wiem jak ci to przekazać, ale-e twój ojciec on-n chyba nie-e zyjee - powiedziała matka wybuchając płaczem. Nie wiem dlaczego ale zrobiło mi się jej żal. Ona go kochała i chociaż to uczucie nie było mi nigdy znane, wiedziałam że musi być piękne. Ale nie miałam czego żałować. Ta kobieta nie odezwała się do mnie prawie nigdy, chociażby słowem przez 13 lat mojego życia a teraz co ? Oczekuje, że co niby ? Że się jej rzucę w ramiona, bo ojciec który był jeszcze gorszy niż ona, który chyba nawet nigdy nie skierował choćby jednego słowa do mnie umarł? Nie chyba podziękuję.

- A-ale jak to ?? - byłam zła na siebie że mój głos tak drżał.

- Wrócilam i zastałam go z nożem w brzuchu może wiesz coś na ten temat ? - zapytała nagle zmieniając lekko ton na ostrzejszy, ale i pełen jakby nadziei?

- Ja nie. Stosuje się do waszych zasad i nie wychodziłam z pokoju tak jak ustaliliśmy gdy skończyłam 11 lat. Ze nie wolno mi się wałęsać po domu miedzy 20 a 23 - skłamałam.
Widziałam jak mój ojciec przyszedł tu z jakąś o wiele młodszą dziewczyną, zapewnie jego kochanką. Rodzicom często zdarzało się przyprowadzać swoje kochanki, czy kochanków do domu w tajemnicy przed sobą. Dlatego dostałam ten zakaz. Tamtego wieczoru usłyszałam krzyki, a potem jeszcze głośniejszy krzyk taty. Jakby był okrzykiem bólu. Gdy wyjrzałam z pokoju widziałam tylko kobietę wybiegającą z naszego domu. Miała długie blond włosy spięte w ciasnego koka. Wystraszona że złamałam zakaz schowałam się zpowrotem u siebie i nie wychylałam się z pokoju aż do powrotu mamy.

- To dobrze, a teraz chce cię poinformować że zostajesz sama z Natalie bo ja pójdę z tym na policję - Natalie to była służąca moich rodziców chociaż ja wole mówić że jest nasza gosposią. Sprząta po nas, zmywa gotuje i robi za nas wszystkie obowiązki domowe, ale moi rodzice zawsze mówią że to nasza służąca.

- a nie łatwiej by było zadzwonić?? - zasugerowałam.

- nie ponieważ bateria mi padła.

- aha no okej to idź ja zostanę tu z Natalie. Zresztą i tak nigdy mnie nigdzie nie zabierasz i zawsze zostaje więc nie rozumiem czemu sprawiasz sobie ten kłopot, i rozmawiasz ze mną o śmieci mego ojca, którego, i tak nie znałam, i mnie nie kochał podobnie jak i ty - byłam już bliska płaczu i z trudem powstrzymywałam łzy bo mimo iż nie znałam mojego taty za dobrze to i tak go kochałam podobnie jak mamę.

- kochanie oczywiście, że cię kochamy. Pamiętaj jednak że biznes jest zawsze na pierwszym miejscu. A teraz ja wychodzę. Jak czegoś będziesz chciała to idź i poinformuj o tym Natalie.

- Tak matko - odburknełam.

Gdy moja mama poszła ja po cichu płakałam w swoim pokoju. Miałam z niego piękny widok. Był to widok na samą wieżę Eiffla, bowiem mieszkałam w paryżu, we Francji. Dziś jednak ten widok nie zachwycał mnie jak zawsze, tylko jeszcze bardziej sprawiał że chciało mi się płakać. Gdy wyjrzałam w między czasie z pokoju widziałam jak jacyś panowie wrócili moją matką i zabrali zwłoki taty. Wtedy wybuchłam tak ogromnym płaczem, że zaczęłam mieć problem z oddychaniem. Co chwila dusiłam się własnymi łzami. Raz widziałam jak do mojego pokoju zajrzała Natalie, ale ja nie chciałam niczyjego towarzystwa. Chciałam tylko cofnąć czas. Chociażby o jeden dzień. Żeby przytulić się do taty po raz pierwszy i powiedzieć mu, że go kocham. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
*
Gdy obudziłam się rano zauważyłam, że mojej matki nadal nie ma. Nie przejęłam się tym zbytnio, ponieważ ona często znikała na całe noce i nie wracała do domu. Gdy jadłam śniadanie ktoś zaczął pukać do drzwi naszego domu. Zaspana w piżamie otworzyłam je tylko po to, żeby zastać tam 2 policjantów i chyba kogoś z opieki społecznej. Policjant przekazał mi, że moja matka zginęła wczoraj około godziny 2.30 jadąc samochodem po wypiciu dużej ilości alkoholu.

NIE

Tego było już za wiele. Najpierw tracę swojego ojca prze z nawet nie wiem kogo. Następnie tracę matkę, która prawdopodobnie wracała do mnie, tutaj. Do domu. Pewnie wcześniej się upiła z powodu straty swojego męża. W tamtej chwili nie wytrzymałam.

Przez pierwsze 30 sekund stałam jak wryta przed policjantami i zastanawiałam się czy to zły sen. Gdy sobie uświadomiłam, że straciłam moich rodziców rozpłakałam się jak małe dziecko.

Ludzie z opieki społecznej pocieszali mnie, zapewniali, że wszystko będzie dobrze. Ale co oni mogli wiedzieć ? To nie oni stracili swoich rodziców. To nie oni odczuwali ten ból. To nie ich męczył teraz smutek i wyrzuty sumienia.

Niedługo potem w drzwiach mojego domu pojawił się również jego właściciel. Mówił coś o tym jak mu mnie żal, ale poprosił chyba o jak najszybsze opróżnienie mieszkania że zbędnych rzeczy i wyszedł.

A ja nie wiedziałam w co włożyć ręce. Chciało mi się tylko płakać. W końcu zebrałam się i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i położyłam się spać. Nie wiem ile z tego czasu przespałam ale wiem, że nie było go za dużo. To była najgorsza noc w moim życiu. Gdy się budziłam myślałam o rodzicach i o tym czy oni mnie w ogóle kochali.

Myślałam też często o tym czy trafię do domu dziecka. Nie miałam żadnej rodziny oprócz rodziców. Żadnych wujków, dziadków, kuzynów, rodzeństwa. Okazało się, że grubo się pomyliłam.

Ta sama wolontariuszka z opieki społecznej co przyszła do mnie poprzedniego dnia, wróciła zaraz następnego, z nowiną, że ja wcale nie pójdę do domu dziecka. Okazało się że mam braci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! Dziękuję wszystkim osobą co przeczytały pierwszy rozdział mojej tak naprawdę pierwszej książki, którą chciałabym napisać do końca. Pierwszy rozdział ma 1245 słów. Dla was to może jest mało ale uwierzcie, że jak na moje możliwości jest to całkiem sporo :) życzę wam mam nadzieję, że miłego czytania !

Rodzina Agreste - she is adopted by the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz