Rozdział 3

201 12 0
                                    

Długo wykłócałam się z bratem Stefana, że też chce znaleźć moją siostrę. Wnioskując po znudzonym wyrazie twarzy Damon'a on chętnie wypuściłby mnie z tego domu i patrzył jak się palę. Ostatecznie zgodziłam się zostać w domu do powrotu Stefana.

Leżałam w tym samym salonie, na tej samej kanapie z whisky w ręku. Popijałam wszystko z gwinta, żeby jakkolwiek zaspokoić głód i nie rzucić się na tego kretyna Damon'a. On wiedział, że potrzebuję krwi, ale nie kwapił się, żeby mi pomóc.

- Jak to możliwe, że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy? - brunet przerwał panującą między nami ciszę.

Wzruszyłam jedynie ramionami na to pytanie i wróciłam do mojej butelki. Damon za to podszedł bliżej mnie, kładąc swoje wielkie łapy na oparciu kanapy.

- Jak będziesz wampirem, przypomną ci się wszystkie zapomniane chwile. Oczywiście, jeśli kiedykolwiek jakiś wampir używał na tobie perswazji. - uśmiechnął się głupio.

- persw co? - zapytałam, podnosząc wzrok na niego. 

- perswazji. To jedna z wielu naszych mocy. Możemy przez to rozkazywać zwykłym śmiertelnikom - popatrzył na mnie znacząco.

Prychnęłam pod nosem.

- Wyglądasz na takiego, który wlewa pierw mleko, a później płatki. 

- Żeby twoja poduszka była ciepła z obydwu stron. - Ten głupiutki uśmiech z jego twarzy szybko zniknął. Oprócz tego również odsunął się od kanapy, którą okupowałam. Przybiłam ze sobą mentalną piątkę. 

Ale nie wybaczę mu za poduszkę. 

Przez ponad godzinę dogryzaliśmy sobie bez celu, a po długim czasie, czułam jak procenty w moim organizmie dają o sobie znać. Coraz bardziej byłam głodna i rządna krwi, ale alkohol chwilowo przyćmił ten popęd. Było mi gorąco, dlatego korzystając z nieuwagi Damon'a rozebrałam się pozostając w samej bieliźnie. 

Szybko połapałam się, gdzie w tym domu bracia Salvatore, trzymają jakikolwiek głośnik. Dlatego już po chwili złapałam za kolejną butelkę whisky, wirując w tańcu. 

Nagle drzwi od domu się otworzyły, a u progu nich zobaczyłam Stefana. Zaraz potem wyłoniła się Bonnie, której nie widziałam przez dłuższy okres czasu. 

Przestałam tańczyć, a ona rzuciła się w moją stronę mocno mnie obejmując. Ledwo utrzymywałam się na nogach, bo alkohol powoli przejmował nade mną kontrole. Prawdopodobnie młodszy z Salvatorów to zauważył, bo już po chwili zaczął zadawać masę pytań Damonowi.

- Czy ty naprawdę nie umiesz zająć się jedynym, niedoszłym wampirem i nie spróbować jej upić? - zapytał Stefan, wychodząc na przeciw niebieskookiemu.

- A czy ja ci wyglądam na turbosprężarkę? - starszy zmarszczył brwi - Jest niewychowana i pyskata.

- HEJ?! - już rwałam się do niego, ale ciemnoskóra mnie zatrzymała.

- Co ma turbosprężarka do tej sytuacji? - zapytał młodszy brat - a po drugie i kto tu mówi o niewychowaniu i pyskatości.

Wielki Pan Salvatore prawdopodobnie miał już mnie dość (na wzajem) i postanowił zmienić temat. Od razu dowiedziałam się, że Bonnie namierzyła Elenę, a Salvatorowie mieli jechać do niej z odsieczą.

- Jest ponad 500 km stąd. Po drodze zobaczymy, co znajduję się w pobliżu. - powiedział Stefan nakładając na siebie pierwszą lepszą odzież. Po chwili odwrócił się do mnie i Bonnie. - a ty miej na nią oko do naszego powrotu.

Damon prychnął na cały dom, doprowadzając mnie do wrzenia w żyłach. Oni sobie chyba jaja robili.

- Wy sobie chyba jaja robicie - powiedziałam z frustracją w głosie - to moja siostra. Mam prawo jechać z wami.

- Jeszcze tupnij nóżką i załóż ręce na piersi - powiedział z udawaną, smutną miną starszy Salvatore - to nie koncert życzeń.

- Puść mnie, a wyrwę mu flaki i go na nich powieszę! - starałam się wyrwać mulatce, ale była silniejsza.

Stefan prawdopodobnie był już nami załamany, bo wziął brata na słówko i długo nie wracali. W między czasie porozmawiałam z dawną przyjaciółką i opowiedziałam jej, co stało mi się z oczami i czego dowiedziałam się od braci Salvatore. 

- Może to zaklęcie? - zapytała Bonnie - Skoro to sprawka Katherine, to musiała mieć pod ręką jakąś wiedźmę.

Nie minęła chwila, a ona opowiedziała mi o wiedźmie z poprzedniego wieczoru i o swoich podejrzeniach dotyczących mojego odzyskania wzroku. Wspomniała też o wydarzeniach w których nie byłam już obecna.

- Ustaliliśmy, że.. - zaczął Stefan, ale nie było mu dane dokończyć, bo dupek Damon wtrącił się ze swoją arogancją.

- Nie jedziesz z nami - powiedział zadowolony z siebie i nie czekając na moją odpowiedź wyszedł na zewnątrz.

- Co? - odwróciłam się do jasnowłosego.

- W takim stanie nie możemy cię wziąć. Nie wiadomo co może tam być - wziął torbę na ramię i zanim wyszedł, uśmiechnął się do mnie - spędź ten czas z Bonnie. Za niedługo będziemy.

No chyba kurwa nie.

***

Minęły chyba 2 minuty odkąd bracia wyszli z domu zostawiając mnie z wiedźmą. Siedziałam naburmuszona na ich kanapie, planując już zemstę za to co mi zrobili. To jest moja siostra do cholery! 

- Riley - zaczęła ciemnoskóra skupiając całą moją uwagę na jej osobie.  

Zaczęła coś pospiesznie wyjmować z kieszeni i wtedy zobaczyłam w jej dłoni pierścionek. Nie byle jaki. Był to pierścień naszej i Eleny (a bynajmniej mojej) mamy. Nie widziałam go tyle czasu, że myślałam że Elena go sobie przywłaszczyła. A tu proszę.

Pierścionek był wykonany z prawdziwego srebra, zdobiony niebieskim kryształem. Oczko było małe, ale odpowiedniej wielkości by każdy mógł je zobaczyć.

- Trochę musiałam go przerobić na szybko - zaczęła niepewnie - w środku jest Lapis Lazuli. Chroni wampiry przed słońcem. A ja nie widzę innej opcji, niż zostanie wampirem. 

Założyłam na serdeczny palec pierścień. Pasował idealnie. Chcąc go wypróbować, podeszłam powoli do okna. Kiedy stanęłam przed wielką kurtyną, spojrzałam niepewnie na mulatkę. Ona jedynie się do mnie uśmiechnęła dając znak, żebym pociągnęła do góry zasłony. Tak też zrobiłam.

Spodziewałam się, że to nie zadziała. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nic mnie nie paliło, nie bolało. Mój uśmiech się poszerzył i w końcu rozsunęłam wszystkie rolety. Czułam się tak, jakbym nie widziała słońca od bardzo dawna.

- Pójdę zrobić nam herbaty, a ty się ubierz - przyjaciółka puściła mi oczko i wyszła z salonu.

A ja zaczęłam wdrażać mój plan.








"I will always choose You" (Damon Salvatore)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz