Rozdział 6

141 6 0
                                    

- Znam Klausa od dawna. Zaczęło się w Anglii w 1492, kiedy opuściłam Bułgarię. Zostałam przepędzona - Katherine wzięła kolejny łyk krwi - Moja rodzina, twoi prawdziwi przodkowie wyrzekli się mnie. Nie tolerowali moich wybryków. Urodziłam dziecko, co za wstyd - trzecie zdanie wypowiedziała z sarkazmem.

- Ukrywano to - stwierdziła Elena, a jak na potwierdzenie jej słów wampirzyca kiwnęła głową.

- Dziecko wygnano, a mnie oddano do Anglii. Przystosowałam się i zostałam Angielką - odwróciła głowę, by spojrzeć na kamienną ścianę - Zwróciłam uwagę szlachcica imieniem Klaus. Pociągał mnie, ale odkryłam kim jest i czego chce. Uciekłam. W pogoń za mną udał się Elijah.

- Czego chciał Klaus? - zapytałam, wciągnięta w historię.

- Tego samego co od Eleny. Pragnie złamać klątwę.

- Poświęcając sobowtóra Petrovy.. - Moja siostra zmarszczyła brwi.

- Chciał wysączyć ostatnią krople krwi z mojego ciała.

Nalałam Katherine kolejną kroplę krwi i podałam jej przez patyk. Sama się jej trochę bałam, dlatego wolałam nie ryzykować utratą ręki. W dodatku była starsza i bardziej doświadczona, jeśli chodzi o świat nadprzyrodzony.

- Co rodzina Petrovych, ma wspólnego s Klausem? - zapytałam.

- To nudne - wywróciła oczami, sącząc czerwoną ciecz - Klątwę uwolniła krew Petrovych, czarownicy zawsze coś wymyślą - zgniotła kubeczek - Sobowtór jest konieczny, by ją odczynić. Tylko tak można ją załamać.

- Uciekłaś, aby Klaus cię nie zabił - powiedziała siostra.

- Powiedzmy. Pomogła mi Rose, tak jakby. Kto chciałby mi pomoc, umarłby, dlatego ona nie chciała ryzykować. Zamknęła mnie w pokoju, mówiąc, że zaprowadzi mnie do Klausa i będzie go błagać o litość.

- Ale nie zaprowadziła cię?

- Nie, ale nie dlatego, że się rozmyśliła. Wbiłam sobie nóż w brzuch. Wtedy wolałam umrzeć niż znowu się z nim spotkać - brunetka znowu upiła kolejny łyk krwi - wtedy ona napoiła mnie swoją krwią i gdy nie patrzyła, powiesiłam się.

- Zabiłaś się? - przestraszyła się Elena.

- Klaus potrzebował człowieka, jako wampir nie byłam przydatna.

- Ale to nie pomogło - przerwałam - i tak dalej przed nim uciekasz.

- Trawi go rządza zemsty - kobieta wywróciła oczami - wole wiecznie uciekać, niż plamiąc krwią jakiś kamień.

Wtedy Elena zaczęła się bać. Unikała mojego wzroku i patrzyła gdziekolwiek indziej. Prawdopodobnie nie było po mnie tego widać, ale w głębi duszy też byłam przerażona na samą myśl o jakimś pajacyku, który ma zamordować moją małą siostrzyczkę.

- Co? Boisz się, że mam rację? - wampirzyca również to zauważyła - nie chcesz umierać? Znam rozwiązanie - Katherine zrobiła nacięcie na swojej skórze i już po chwili go nie było. Jak na wampira, szybko się regenerowała - i za późno.

***

- Ile z tego jest prawdą? - zapytałam wstając, po naprawdę długiej rozmowie.

- Nie muszę kłamać, nic nie muszę - odpowiedziała brunetka, kartkując strony swojej historii na papierze.

- Przecież dlatego wróciłaś, chciałaś mnie oddać Klausowi - powiedziała moja zirytowana siostra.

Katherine w końcu też po długim siedzeniu wstała. Wyglądała już lepiej i żywiej. Mogła normalnie stać i się nie przewracać.

- Uciekam od 500 lat, liczyłam, że zawrze układ - syknęła obojętnie.

- Wysłałaś Masona Lockwooda po kamień.

- Prawda, Eleno.

- Co jeszcze jest potrzebne? - drążyła moja siostra - Kamień to za mało..

Brunetka dalej się zastanawiała, robiąc już kolejne kółko w małym pomieszczeniu.

- Zmieniła Tylera w wilkołaka nie bez powodu - zauważyłam. Podczas długiej pogawędki z Bonnie, również wspomniała o biednym Tylerze z poczuciem winy - Potrzebny ci wilkołak. Co jeszcze?

- Wiedźma która stworzy zaklęcie, moja uciekła. Bonnie wystarczy - wampirzyca była podejrzanie dumna z siebie.

- Co jeszcze? - dopytywała Elena.

- Wampir - obydwie w tym samym czasie przeniosły na mnie spojrzenie.

- Zamierzałaś wszystkich nas wydać na śmierć - myślałam, że zaraz coś rozpierdolę.

- Mieliście umrzeć za mnie - powiedziała to tak bardzo obojętnie, że nie wytrzymałam. 

Wykorzystując moją wampirzą szybkość wbiegłam prosto na nią, ale w odpowiedniej odległości się zatrzymałam. Nie chciałam ryzykować

- Riley! - krzyknęła Elena.

- Sory, emocje - powiedziałam zirytowana.

Nawet nie zauważyłyśmy jak Stefek pojawił się koło mojej siostry.

- Stefan, co ty tu robisz? - zapytała wystraszona.

- A ty? - odwrócił się w moją stronę i znieruchomiał.

- Caroline ci powiedziała? - zapytałam oburzona po drugiej stronie.

- Dochowała tajemnicy, sam się domyśliłem - Stefan zmarszczył brwi - Cokolwiek powiedziała wam Katherine, kłamie. 

- A co jeśli nie?

- Nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda.

- Właśnie w tym problem. Prędzej zginiesz - brunetka zmarszczyła brwi. I właśnie w tym momencie wszyscy przypomnieli sobie o myszce, która siedziała w ciemności.

- Nic nie poradzisz Stefan - podeszła jakby nigdy nic - najlepsze chowam na koniec - kiedy wróciłam do domu, zabił ich. Klaus zabił całą moją rodzinę, bo uciekłam. On zawsze się mści. Na twoich przyjaciołach, rodzinie, na wszystkich których kochasz. 

Jasnowłosy złapał Elenę, za ramiona i powtarzał to samo zdanie - Nie słuchaj jej.

- Wieczny obrońca - brunetka nie potrafiła odpuścić - Niech do ciebie dotrze, że jest skazana. Nic nie poradzisz. Chyba, że masz to - Wyjęła z rękawa kamień. Biały duży kamień.

- Kłamstwo! - tego trzymał się Stefan - zmyśliłaś to żebyśmy mogli odebrać ci kamień.

- Nie zmyśliłam niczego - utrzymywała Katherine

- Zgadnę - mówił dalej jasnowłosy - chcesz oddać kamień, za wolność ta?

- Wolność? - prychnęła - kiedy przyjdzie Klaus wszystkich zabić, ja będę w krypcie, gdzie nie wejdzie żaden wampir, bo stąd się nie wychodzi.

***

Stefan odwiózł mnie i Elenę do domu. Przez całą drogę nikt się nie odzywał, bo atmosfera była tak gęstą, że dało się ją kroić nożem. Dopiero pod drzwiami chłopak mojej siostry postanowił się odezwać.

- Elena - zaczął - czekaj.

Oczywiście pokazywałam znaki do Stefka, że teraz to nieodpowiedni moment na rozmowę, ale ten debil się uparł. I co ja mogłam w tej sytuacji?

- Nie mówmy o tym - powiedziała brunetka, otwierając drzwi. Prawie wyrwała drzwi z zawiasów.

- Nie odtrącaj mnie.. - wtedy już wiedziałam, że muszę się ewakuować. Nie chciałam słuchać o smutach w ich związku dlatego wzięłam kluczyki od domu i weszłam do środka.







"I will always choose You" (Damon Salvatore)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz