20

3K 239 18
                                    

- Opuszczam Cię na kilka dni mój przyjacielu. Na pewno to wiesz, prawda? Sikam ze strachu w każdej minucie, a Ty się śmiejesz, wiem. Jason... czy czyni to ze mnie złą osobę, jeśli boje się tych odwiedzin? Życie tu dla niego musi być ciężkie, a ja zdecydowałam dźwigać ciężar w naszych miejscach. Odpuścić ucieczkę, ale czy naprawdę mamy możliwość ucieczki? Może to tylko iluzja, która ma nam poprawić samopoczucie. Po prostu... Harry ma tam wszystko, rozumiesz? Chce bym poznałam jego świat i egoistycznie boję się, że wracając tam zechcę zostać. Pewnego dnia w tym miasteczku mogę mu nie wystarczyć, a on... Nigdy nie umiałam mówić tych słów, ale Jason ja go kocham.

Kilka godzin później Harry podjechał samochodem pod mój dom. Przywitał się z rodzicami i pomógł zanieść torbę do bagażnika. Uśmiech nie schodził z jego ust, tym razem ten widok nie sprawiał mojego uśmiechu. Moje zdenerwowanie rosło, a chory umysł wymyślał każdy powód dlaczego nasza wycieczka skończy się źle.

- Czas przygotować Cię na piekło – zażartował podczas prowadzenia samochodem. Choć wyczułam w jego głosie nutkę rozbawienia, spojrzałam na niego przerażona. Nigdy nie byłam osobą, która umiała poznawać inne osoby.

- Żartowałem – dodał szybko, widząc moją minę. Moje gardło było zaciśnięte i będę dumna z samej siebie, jeśli chociaż przywitam się z jego rodziną. – Moja mama oszalała i wpadła wir gotowania. Jedną z najważniejszych jej zasad jest Nie ma, że nie chce. Wpierdalasz i koniec.

- To wyjaśnia twój brzuszek.

- Hej, nie jestem gruby – zaprotestował z oburzeniem.

- Tak sobie wmawiaj – droczyłam się z nim.

- Zobaczymy czy będziesz taka dowcipna z jedzeniem w ustach – zagroził. – Jak powiem mamie, że jesteś anorektyczką to nawet nie wyjdziesz z kuchni.

- Nie jestem anorektyczką! – tym razem to ja się oburzyłam.

- Tak sobie wmawiaj. – wystawił w moją stronę język jak dziecko. Uśmiechnęłam się pod nosem i skupiłam swoją uwagę na krajobrazie, który mijaliśmy. Poczułam jak położył dłoń na moim udzie i przykryłam jego swoją mniejszą.

Im bliżej byliśmy naszego celu, tym większe nerwy odczuwałam. Byłam osobą, która doszukiwała się wszędzie ciemności. Życie nauczyło mnie, że szczęście nie trwa wiecznie, a Harry był moim aniołem i trudno było do uwierzenia, że był przy mnie. To było szczęście o którym każdy śni. A zawsze ktoś odbiera nasze szczęście i tego się bałam.

Harry nie zdążył nawet wyłączyć silnika, a jego rodzice wypadli z mieszkania. Widziałam w jego oczach łzy wzruszenia, gdy witał się ze swoją matką. Dałam swoim obawom wolną drogę do większego niepokoju.

- Wreszcie mogę poznać dziewczynę, o której mój syn mówi tak dużo – rodzicielka Harry'ego podeszła do mnie i mocno przytuliła. Przez chwile zesztywniałam, ale zaraz odwzajemniłam ten uścisk. Zauważyłam między nimi duże podobieństwo.

- Miło mi Panią poznać – wydusiłam z siebie.

- Jaką Panią – uśmiechnęła się, podeszła do syna i poczochrała go po głowie. Posłał jej gniewne spojrzenie, poprawiając swoją fryzurę. – Mów mi Anne.

Machnęła ręką, gdy tata bruneta zaczął się ze mną witać. Później poklepał swojego syna po plecach i wszyscy weszliśmy do środka. Od razu poczułam zapach jedzenia i posłałam Harry'emu spojrzenie, który już patrzył na mnie wymownie.

- Jesteście głodni dzieci? – Anne spytała nas, ale nie czekała na naszą odpowiedź – Oczywiście, że jesteście. Siadajcie do stołu.

Harry uśmiechnął się szeroko i zaprowadził nas do salonu. Usiadłam przy stole obok chłopaka i poczułam jak delikatnie rozplata moje mocno ściśnięte dłonie pod stołem. Złączył je ze swoimi, dodając mi tym otuchy.

- Holly powiedz nam co słychać w starym miasteczku? – przerwał ciszę tato Harry'ego, gdy jego mama co chwile znosiła jedzenie, którego zdecydowanie było za dużo na cztery osoby.

- Hm – zamyśliłam się na odpowiedzią. Bowiem sama nie wiedziałam co działo się dookoła – W sumie trudno mi powiedzieć. Zawsze jakoś brakuję czasu, by zatrzymać się i rozejrzeć.

- Gdzie nastolatki będą się interesować co słychać u staruchów – wtrąciła Anne z uśmiechem, siadając przy swoim mężu. – Słyszałam o tym strasznym zdarzeniu.

Zesztywniałam podczas nakładania jedzenia na talerz.

- Mamo – ostrzegł ją Harry. Przełknęłam głośno ślinę i odłożyłam miskę.

- Oh przepraszam – uśmiechnęła się miło – Po prostu byłam ciekawa czy odnowili wesoło miasteczko po wypadku.

Mogłam usłyszeć jak jednocześnie z Harry'm wypuściliśmy głośno powietrze.

- Nie, nie odnowili – wyjaśniałam – Były na to środki, lecz każdy obawiał się przed powrotem. Pieniądze zostały przekazane na szkołę.

- Sama bałabym się wrócić po tym co słyszałam – przytaknęła – To pogadajmy o czymś przyjemniejszym. Jak wam idzie dzieci w szkole? Powinnam zadzwonić i sprawdzić twoje oceny synku?

- Mamo – zamarudził z pełnymi ustami – Miał być przyjemniejszy temat.

Po posiłku odpoczywaliśmy z Harry'm w jego pokoju, nasze brzuchy były pełne. Po interwencji Anne wyszliśmy pozwiedzać okolice, choć Harry upierał się, że nie było nic do zwiedzania.

- Chce byś poznała moich przyjaciół.

To powiedział podczas naszego spaceru i zaczął ciągnąć mnie w swoim kierunku. Zaprowadził nas na boisko szkolne, gdzie grała grupka chłopaków i jedna dziewczyna. A inna dziewczyna siedziała sama na trybunach.

Harry zwrócił ich uwagę, a wszyscy zaprzestali gry i rzucili się na niego w mocnych uściskach. Stałam z boku skrępowana, dopóki nie zostałam przedstawiona wszystkim po kolei. Półgodziny później Harry już biegał po boisku ze swoimi przyjaciółmi, a ja nie mogłam odgonić myśli, że był z nimi szczęśliwy, a może nawet bardziej niż ze mną.

Nina jedna z dwóch dziewczyn grała z nimi i starała się nie tak często kopać ich w kostki tylko w piłkę. Mieli przy tym wielki ubaw.

- Harry zawsze taki był – druga siedziała ze mną na trybunach. Tylko uśmiechnęłam się w odpowiedzi. – I za to go kochałam – zwróciła moją uwagę – Nie powiedział ci, że byliśmy razem?

- Po co mi to mówisz? – spytałam. Nie mogłam dać poznać po siebie jak jej słowa wyprowadziły mnie z równowagi. Mila prychnęła.

- Ktoś wreszcie musi ci powiedzieć jaką samolubną suką jesteś. Zagubiona dziewczyna, która potrzebuje każdego opieki – zakpiła ze mnie – Nie rozumiesz, że jego miejsce jest tu. Z nami. Wierzyłam po jego powrocie, że odzyskaliśmy go na dobre, a potem usłyszał, że jak dziwka szlajasz się zapita po klubach i poleciał do ciebie. Nie myśl sobie, że to dlatego, że cię kocha. On ma wielkie serce i po prosto lituję się na tobą.

Splunęła i wstała, odchodząc do swoich grających przyjaciół.

Love you! x

Stand by me | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz