17

3.4K 290 44
                                    

- To już czwarty dzień, a ty nadal nie otwierasz powiek. Wszyscy mówią, że ich już nie otworzysz. Nie wierzę im. Nie wierzę, że mnie zostawiłeś. Byłeś przez całe moje życie i nie można tak po prostu zniknąć i przestać istnieć. Nie my, nie Ty. Nie umiałam wyobrazić sobie życia bez ciebie, a teraz ten ból jest prawdziwy i coraz większy, więc nie możesz. Nie możesz po prostu przestać oddychać i istnieć tylko w moich wspomnieniach. Słyszysz Jason, nie możesz! Nie pożegnam się z Tobą!

Otworzyłam oczy, niemal natychmiast czując jak pulsowała moja głowa. Czułam jakby coś wielkiego uderzyło w nią. Nie mogłam skupić się na niczym inny, niż ból. Nie wiedziałam, co się dzieje.

- Przez trzydzieści pięć dni błagałam Cię byś otworzył oczy. Krzyczałam, płakałam, ale Ty ciągle mnie zostawiasz. Nie wiem jak mam to powstrzymać, jak trzymać się nadziei, że to tego dnia otworzysz dla mnie swoje piękne oczy. Przez trzydzieści pięć dni nie wiedziałam, kim jestem, zniszczona, złamana, połamana. Wszyscy dokoła Cię żegnaj, nie mają już nadziei. Wiesz, że oni kłamią. Dlaczego kłamią Jason? Dlaczego nie budzisz się?! Położę się obok ciebie, mój przyjacielu i tego dnia i każdego innego, który będzie mi dany będę błagać, bym nigdy więcej nie obudziła się.

Usiadłam chowając twarz w dłoniach. Czułam jakby cały świat zamarł. A echo łamania mojego serce wypełniało przestrzeń.

- Przestańcie! Powiedziałam do cholery przestańcie! – Wrzasnęłam, zabierające ich dłonie z dala ode mnie! – Dlaczego kłamiecie? On się obudzi!

- Holly kochanie...

- On się obudzi! – Wrzasnęłam i przewróciłam ze złości małą szufladę przy łóżku przyjaciela. Patrzyłam załzawionymi oczami jak wszystko rozsypało się, a mała szafka pękła w kilku miejscach. Jak moje serca. Pękła. – On się obudzi – szepnęłam.

Wstałam rozglądając się dookoła. Zabrudzone ściany, z których bił nieprzyjemny chód, zwykły niewykończony tynk. Po podłodze walały się stare śmiecie, a wiatr robił istny chaos, przez zniszczone stara okna. Oprócz kanapy, stał tu jeszcze mały drewniany stolik. Nie wiedziałam gdzie jestem, ale byłam pewna. Nie uciekłam z tego piekła.

- Mieliście go wszyscy ratować! – Wrzasnęłam prosto w twarz lekarza. – A wszystko, co robicie to kłamiecie! Nie znacie go. On nigdy mnie nie zostawi. A wy, wy nic nie robicie, aby mu pomóc. Potraficie tylko siedzieć i zbierać kasę, za czyjąś śmierć!

- Holly musisz się uspokoić! – Czułam jak tata odciągał mnie od tego dupka.

- Nie uspokoję się! On umiera, a wy nic nie robicie! Dlaczego go nie ratujecie?! – Krzyczałam, z każdym słowem mój głos łamał się, a z płaczem upadłam na kolana – On mnie nie zostawi.

Gdy zobaczyłam wejście do innego pomieszczenia, przeszłam przez nie. Niczym nie różniło się od tego, w którym się obudziłam. Może wyłącznie z jedną rzeczą. Na kanapie spała dwójka znanych mi chłopaków. Mike i Lucas. Zostawiłam ich i zaczęłam szukać wyjścia.

- Zostawiłeś mnie. Naprawdę mnie zostawiłeś. Ostatni raz trzymam twoją ciepłą dłoń i już nigdy więcej nie będę czekać, aż ją uściśniesz. Ostatni raz na Ciebie patrzę i nigdy więcej nie zobaczę twojego uśmiechu ani tych pięknych ocząt, zniknęły. Wszystko zniknęło. Kazali się pożegnać, ale nie wiem jak to zrobić, nie mogę sobie z tym poradzić. Nic już mi nie zostało. Cały świat zmienił się i nie wiem gdzie mam iść. Chce tam gdzie Ty, ale już nie wiem gdzie mam Cię szukać. Nie wiem jak żyć, kochać ten świat i... nie wiem.

- Holly! – Szłam pustą drogą. Nie obchodziło mnie to gdzie ona prowadziła. Nie było w tym świecie miejsca gdzie mogłabym się udać. Wszystko, co miałam zostało mi odebrane. Zostałam z niczym. Z pękniętym sercem i z pękniętym obrazem na świat.

Stand by me | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz