#perfectgamewatt na twitterze
Demi
Dochodzi godzina dwudziesta druga, w firmie już dawno nikogo nie ma, a ja dalej siedzę i odpisuję na maile. Przynajmniej staram się odpisywać, ale moje zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać, mimo piątej wypitej już dziś kawy. A tych jebanych maili nie ma końca.
Do tej pory spełniałam się jako PR manager, praca z ludźmi, zarządzanie zespołem to coś co, wychodzi mi chyba najlepiej. A dbanie o dobry wizerunek firmy w social mediach, czy na konferencjach było moim priorytetem. Jednak po tym co odwalił mój ojciec, nie mam najmniejszego zapału, by się tym zajmować. Jedyne na co mam teraz ochotę, to tak zatroszczyć się o jego ukochaną firmę, jak on chce "zatroszczyć" się o moją przyszłość.
Moje użalanie przerywa dzwoniący telefon. Na moją dotąd znudzoną twarz od razu wpływa uśmiech, gdy widzę połączenie od Vi.
— Co tam? — pytam, nie mogąc powstrzymać ziewnięcia.
— Nawet mi nie mów, że jeszcze siedzisz w firmie — mówi ostro.
— No jakoś tak mi się przeciągnęło... — Próbuję się wytłumaczyć, ale raczej słabo mi to wychodzi. Już mentalnie przygotowuję się na reprymendę od przyjaciółki.
— Demi kurwa, widzisz która jest godzina? — A nie mówiłam. Nawet nie pozwala mi odpowiedzieć, tylko dalej kontynuuje swój wywód. — Siedzisz tam już dwanaście godzin, wiesz dobrze, jak ostatnio skończyło się to twoje przepracowywanie się. Czy mam ci może przypomnieć? Wiem, że uwielbiasz tę historię.
— Jezu nie — jęczę przeciągle. — Już dobrze, zamykam laptopa, mamo. — przedrzeźniam ją.
Nienawidzę kiedy Vi wypomina mi tę akcję, bo wyniknęła ona tylko i wyłącznie z mojej głupoty i chorej ambicji bycia lepszą. Mój tragiczny styl życia, odżywianie się praktycznie tylko gotowcami i fast foodami, siedzenie niemal całymi dniami w firmie, branie na siebie niezliczonej ilości dodatkowych obowiązków w pracy. Tylko po to, żeby mój ojciec wreszcie to docenił i był ze mnie dumny. W ten sposób około rok temu doprowadziłam mój organizm do takiej ruiny, że wszystko skończyło się zasłabnięciem w moim biurze. I może jeszcze nie byłoby tak źle, bo przecież to tylko zasłabnięcie, nie ma co robić afery, każdemu może się zdarzyć. Jednak u mnie okoliczności były nieco inne, podczas upadku z całym impetem uderzyłam o kant stolika kawowego, rozcinając sobie przy tym głowę, dość głęboko. Chyba nie muszę mówić jak to wyglądało z perspektywy Violet, która znalazła mnie po jakimś czasie, leżącą w kałuży krwi. Wyszła z tego dosyć nieprzyjemna sytuacja. Pogotowie, potem szpital, którego z całego serca od dziecka nienawidzę. Nie obyło się bez szycia głowy, po którym niestety pozostała pokaźna blizna na potylicy. Do tego doszły beznadziejne wyniki moich badań, byłam skrajnie odwodniona i dodatkowo nabawiłam się anemii. Wszyscy mocno przejęli się moim stanem zdrowia, a w szczególności moja mama, nawet ja nie byłam tak bardzo przerażona jak ona. Przymusowo musiałam znowu zamieszkać na najbliższy miesiąc z rodzicami i miałam całkowity zakaz pojawiania się w firmie.
— No ja myślę. — W jej głosie słyszę rozbawienie. — Właśnie! Jak wasza rozmowa z Ethanem? — pyta podekscytowana.
Mam wrażenie, że nasz układ z Davisem, z niewyjaśnionych przyczyn najbardziej jara Violet i Davida.
— Nie było żadnej rozmowy, ten kretyn zachowuje się jak jakiś dzieciak... — Zbieram moje rzeczy z biurka i zaczynam jej opowiadać przebieg naszej konwersacji, o ile to w ogóle można nazwać konwersacją.
—... i staje w wejściu, a tam kurwa mój ojciec razem z nim, bo mu się kawki zachciało, rozumiesz?
Nasza rozmowa nieco się przeciągnęła, dlatego nadal siedzę w biurze, a dokładniej to leżę na kanapie z paczką kwaśnych żelków i dalej namiętnie kontynuuje moją opowieść. Po chwili przerywa mi dźwięk, otwieranych drzwi do mojego biura. Unoszę głowę zaskoczona, bo o tej godzinie nie powinno tu nikogo być. No ale kurwa jednak ktoś jest, Ethan Davis w całej swojej koszmarnej okazałości staje w progu, a mi mina natychmiast rzednie. Jeszcze jego mi tu brakowało.
CZYTASZ
Perfect Game | W SPRZEDAŻY
RomanceW miłości jest tak jak w pokerze, gdy postawisz wszystko na jedną kartę możesz łatwo wygrać, albo równie szybko przegrać. Ani on, ani ona nie wierzy w miłość. Co się wydarzy, gdy obydwoje będą zmuszeni ją udawać?