What I did wrong?

5K 290 24
                                    

Miesiąc później

Sprawdziłam instrukcję już piąty raz. Wynik był jednoznaczny. Nie, nie, nie! Nie chciałam, nie mogłam, nie potrafiłam przyjąć do wiadomości tego, że jednak stało się to, przed czym tak naprawdę się wzbraniałam. Ciąża, byłam w cholernej ciąży, czułam jak miękną mi nogi, a przez ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz, moje spojrzenie robiło się zamglone przez łzy, które pojawiły się pod moimi powiekami.

– To niemożliwe... – szepnęłam.

Czułam się źle przez ostatni miesiąc na tyle, by mieć podejrzenia co do mojego stanu – i co? Sprawdziło się. Miałam okropnego pecha w moim życiu, przecież mam tylko dziewiętnaście lat! To był cios, jakby przekroczenie linii przez Lucasa. Czemu posunął się do tego, bym zaszła jak najszybciej w ciążę? Bym urodziła mu dziecko, co gorsza – dlaczego wybrał mnie? Po co mu o kilka lat młodsza żona? Chyba tylko po to, by zaspokoić swoje potrzeby, nie patrząc na to co ja czuję.

– Cholerny Rosario – wymamrotałam i wytarłam powoli policzki, podejmując szybką i słuszną dla mnie decyzję. Musiałam jak najszybciej wyjechać z tego przytłaczającego mnie miejsca, bym mogła żyć po swojemu. Przecież to nie tak miało być!

Łzy ponownie zamajaczyły mi się pod powiekami, szybko wyciągnęłam torbę podróżną, po czym zaczęłam wpakowywać tam wszystko, co tylko mogłam, łącznie z jakimiś pierdołami, które w zasadzie nie były mi do niczego potrzebne. Usłyszawszy odgłos kroków, zagryzłam dolną wargę. Nie chciałam by ktoś mnie przyłapał, a co gorsza zawiadomił tego idiotę co zamierzałam zrobić. Im nic do tego, prawda?

Prychnęłam pod nosem, gdy tylko spojrzałam na godzinę, stwierdziłam, że to czas by stamtąd wybyć. Niedługo miał wrócić mój wyrodny mąż, którego najchętniej kopnęłabym tam, gdzie słońce nie dochodzi.

Po chwili dotarło do mnie co tak naprawdę się działo, wszystko co robiłam było w szoku i złości na Lucasa Rosario, który jakby nie patrzeć, sprawił bym miała w sobie coś naszego. Coś czego ja nie chciałam, a może raczej kogoś? Boże! Niech wsadzą go do piekła, za to naleganie!

A ja jak mogłam się czuć? Jak niepotrzebna laleczka, która miała urodzić mu bachora, a on poszedłby prawdopodobnie na dziwki. Byłam cholernie bezsilną osobą, choć mogłam zrobić wiele – mogłam poronić w każdej chwili, mogłam zdobyć się na odwagę i pójść do lekarza, prosząc o aborcję. A wtedy każdy by mnie znienawidził, co jak co, ale czułabym się okropnie, ba!, nawet teraz się tak czułam, bo mogłam pomyśleć o czymś tak absurdalnym.

Zagryzłam dolną wargę, wycierając rękawem łzy. Nie wiedząc czemu, musiałam postąpić tak, a nie inaczej. Chwyciłam poduszkę w dłoń i przycisnęłam do twarzy, krzycząc w nią głośno. Wiedziałam, że nikt tego nie usłyszy, po prostu robiłam co chciałam. Chwyciłam torbę, uprzednio odkładając poduszkę na bok.

To wszystko było takie chore!

– Pomocy – wyszeptałam do siebie.

Odszukałam szybko paszport i inne moje dokumenty, wsadziłam je do mojej małej torebeczki, którą miałam przewieszoną przez ramię. Ubrałam szybko buty, po czym zbiegłam po schodach, potrącając ramieniem służkę. Miałam nadzieję, że nie zorientuje się co jest grane.

Inaczej miałabym więcej niż przechlapane.

Gdy już bezpiecznie zasiadłam w samolocie na swoim miejscu, miałam ochotę się rozbeczeć, nie bacząc na to, co sobie pomyślą inni. Nie miałam nawet siły zrobić cokolwiek, tylko pogrążyć się w śnie, jednak to nie przychodziło zbyt szybko.

Ciąża. C i ą ż a. Byłam w cholernej ciąży, już czułam w kościach to szczęście Lucasa, lecz co z moim? Nikt nie patrzył na moje szczęście, dobrze by było, gdyby ktokolwiek spojrzał na to wszystko z mojej perspektywy. Z perspektywy zranionej i skomplikowanej dziewczyny – owszem, jestem skomplikowana. Mam humorki jak baba w ciąży, pomijając jeden oczywisty fakt: jestem w ciąży i jestem na dziecko zdecydowanie za młoda.

Give me a little love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz