Rozdział I

5 0 0
                                    

Ciepła lipcowa noc ja i moja czarna r7. Czy można chcieć czegoś więcej? Podczas mojej przejażdżki minęłam kilku motocyklistów. Wracam z dwugodzinnej wyprawy z klifów w Mepsity. Liczy się tylko to, że mogę odpocząć, pozbierać myśli i mentalnie przygotować się do akcji z moim ojcem. Kiedy podjeżdżam pod dom jest grubo po północy. Parkuje na podjeździe przed czarną willą. Nie jeden chciałby mieszkać w takim domu. Ponad pięćdziesiąt hektarów działki otoczonej przez klify. Mieszkamy na szczycie góry. Większość naszych pracowników mieszka przy drodze wjazdowej na nią.
Lubię to miejsce, jest na odludziu. Zero zbędnych osób, zero hałasów. Tylko ja i ojciec. (I z 40 pracowników w domu).

Wchodzę do środka a światło zapala się automatycznie przez czujnik ruchu. Słyszę głosy dobiegające z gabinetu ojca. Pewnie kończy ustalać szczegóły.
Dom w środku jest utrzymany w kolorystyce czarno białej ze złotymi elementami wystroju.
Przede mną są gigantyczne schody prowadzące na pierwsze piętro.
Część mojej byłej klasy z liceum oddałaby duszę za możliwość urządzenia tutaj chociaż jednej imprezy. Ściągam z głowy czarny kask z uszami kota, w którym nadal gra muzyka.
Idę w lewo i kieruje się do gabinetu ojca. Widzę, że drzwi są uchylone. Ostrożnie pukam.

-Proszę!- Rozlega się głos mojego ojca. Ręką popycham drzwi aby szerzej się otworzyły. Na środku pomieszczenia jest mój ojciec. Siedzi za biurkiem, na swoim czarnym skórzanym fotelu. Kiedyś śmialiśmy się, że wygląda jak królewicz w swoim lokum. (Prawdę mówiąc taką właśnie pełni funkcję). Rozłącza się i odkłada słuchawkę na blat biurka.

-Za dziesięć minut masz być gotowa do wyjścia. - oznajmia. Przytakuje głową. Odwracam się w stronę drzwi. -Coś ciekawego się działo?- Zawsze zadawał mi to pytanie kiedy wracałam z jazdy. Mimo jego zewnętrznego wyglądu, dla osób mu ważnych był naprawdę miłą i sympatyczną osobą.

-Oprócz tego, że jakaś pizda wyjechała na skrzyżowanie, gdy miała czerwone światło. Przez co prawie się w nią wpierdoliłam, a w nagrodę rozjebałam jej lusterko. To nic ciekawego się nie działo.- Odpowiadam z uśmiechem na twarzy.

-Słownictwo Victoria.- Upomina mnie ale nadal z uśmiechem na ustach.
Wychodzę z jego gabinetu i kieruje się z powrotem korytarzem w stronę schodów. Wchodzę po nich. Na pierwszym piętrze znajdują się głównie sypialnie i łazienki. Idę do swojego pokoju.
Na środku znajduje się duże łóżko, po prawej stronie jest moje lokum gamer'a. Duży monitor, klawiatura mechaniczna, fotel od diablo itp. Mam dziesięć minut więc muszę się streszczać. 

Idę do łazienki. Szybkim ruchem ściągam kombinezon. (Jeśli w ogóle da się go szybko ściągnąć). Wchodzę pod prysznic i włączam zimną wodę. Biorę go naprawdę szybko bo mam nie wiele czasu. W międzyczasie myślę co ubiorę. Jak by było to w ogóle istotne. Owijam się ręcznikiem, idę w kierunku garderoby. Przede mną ukazują się wysokie półki sięgające aż po sam sufit. Żeby z niektórych z nich skorzystać trzeba użyć do tego drabiny. 
Zakładam na siebie czarne spodnie bojówki. Bluzkę  z długim rękawkiem również w kolorze czarnym. Na nogi zakładam skórzane trzewiki, sięgające do połowy łydki. Włosy związuję w kitkę a na twarz zakładam maseczkę. 
Pamiętam jak się prawie pokłóciłam z ojcem o to, że nie będę nosić kominiarki i niech wybije sobie to z głowy. (Oczywiście pod kaskiem zawsze ją mam). 

Na dole zastaje ojca gotowego do wyjścia. Ma na sobie czarny dopasowany garnitur. Jak zwykle będzie kontrolował akcję z samochodu. 

-Nowy rekord, osiem minut. Jestem pod wrażeniem.- Na te słowa piorunuje go tylko wzrokiem. Wychodzimy i kierujemy się do Mercedesa G który już czeka na nas pod domem na podjeździe. 

-Wszystko jasne czy mam ci coś przypomnieć.-Zadaje mi pytanie. -Wszystko pamiętam.- Odpowiadam. Dzisiejsza akcja będzie skoncentrowana na okradnięciu banku co w cale nie będzie takie łatwe jak się wydaję. Ale dobrze wiem, że ekipa ojca jest niezawodna w tym temacie więc się zbytnio tym nie przejmuję. 
W napadach biorę udział od około roku. Wcześniej ojciec mi na to nie pozwalał ze względu na niebezpieczeństwo związane z ryzykiem narażenia mnie na różnego typu urazy. Od czternastego roku życia trenuję boks, samoobronę i inne sztuki walki. Dobrze wie, że nikt mi nie podskoczy, ale dostęp do broni dostałam dopiero po ukończeniu dziewiętnastu lat. 
Ze schowka wyjmuję pas z bronią i zapinam go sobie w tali. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Queen of thornsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz