ROZDZIAŁ 01.

18.6K 327 175
                                    

Istnieją trzy kategorie powodów, dla których rodzice wysyłają swoje dzieci do prywatnych szkół z internatem.

Kategoria numer jeden: myślą, że pieniędzmi załatwią im lepsze nauczanie albo oceny.

Kategoria numer dwa: nigdzie indziej nie chcą ich przyjąć.

Kategoria numer trzy: chcą się ich pozbyć z domu na jak najdłuższy czas, a najlepiej na zawsze, bo próbują je ukryć lub znudziło im się bycie rodzicami.

Przez który z tych powodów się tu znalazłam? Mała podpowiedź: do internatu odwoził mnie mój starszy brat – student – który ledwo znajdował czas na spotkania ze znajomymi, a co dopiero na odwiezienie siostry do szkoły. W dodatku owa szkoła była położona gdzieś pośrodku lasu, osiemdziesiąt siedem mil od kampusu jego uczelni. Gdyby tego było mało, znalazł ten czas trzy dni po rozpoczęciu roku szkolnego, co oznaczało tyle, że wszyscy już dawno zapoznali się ze wszystkimi i mniej więcej zorientowali się w nowej rzeczywistości, tymczasem ja wciąż nie miałam zielonego pojęcia, co mnie czeka.

– Oj, nie dąsaj się, Charm. – Timothy dał mi kuksańca w bok. – Będzie fajnie.

Nie odezwałam się i z założonymi rękami niewzruszenie obserwowałam przelatujący mi przed oczami krajobraz. Już jako dziecko nauczyłam się tłumić emocje, a przynajmniej nie okazywać ich przy innych, ale brat znał mnie jak nikt inny. Nie byliśmy ze sobą blisko – różnica charakterów i duża rozbieżność sposobu, w jaki traktowali nas rodzice, nie pozwoliła nam stać się przyjaciółmi. Mimo to Timmy miał szósty zmysł, jeśli chodziło o moje uczucia, i z mojego milczenia potrafił wyciągnąć więcej, niżby się wydawało. A ponieważ studiował psychologię, często czułam się przy nim jak króliczek doświadczalny, szczególnie że uwielbiał mnie obserwować.

Starszy ode mnie o pięć lat Timothy był ulubionym dzieckiem rodziców. Tata zawsze chciał syna, a mama... cóż, mama chciała mieć coś, dzięki czemu zatrzyma przy sobie tatę. Kilka lat później coś się między nimi popsuło i o ile idealny Timmy ich scalił, o tyle moje przybycie poróżniło ich jeszcze bardziej. Mama była zawodową modelką i przez całą pierwszą ciążę dalej wykonywała zawód, a po urodzeniu syna szybko wróciła do formy. Druga ciąża – jak to lubi powtarzać – zniszczyła ją. Ja ją zniszczyłam. Zniszczyłam jej ciało, czyli coś, czym pracowała, i jednocześnie coś, czym zatrzymywała tatę przy sobie. Mama zawsze mówi, że to moja wina, że ją zostawił, bo odebrałam jej urodę. Nie pomaga tu fakt, że jesteśmy podobne jak dwie krople wody – ta sama sylwetka, ten sam kształt twarzy, te same proste włosy w kolorze palonej kawy i ten sam odcień zieleni w oczach. Wcale nie ma z tym nic wspólnego pół tuzina innych modelek, z którymi sypiał tata. Może i Timmy miał wtedy zaledwie pięć lat, ale doskonale zapamiętał, jak nakrył tatę w intymnej sytuacji, kiedy poszedł do jego gabinetu. W naszym rodzinnym domu. To było tak traumatyczne przeżycie, że do dziś nie może się z tego otrząsnąć.

Mama próbowała coś ze mnie wyciągnąć, nawet jeśli jej kariera legła w gruzach. Od małego ciągała mnie na konkursy piękności, ale szybko się przekonała, że moja osobowość jest tak fascynująca, a umiejętności na tak wysokim poziomie, że nigdy nie zajmiemy lepszego miejsca niż to przedostatnie. Od tamtej pory mnie nienawidzi, choć nigdy tak naprawdę nie powiedziała mi tego wprost. Jednak czasem nie potrzebujecie zapewnienia, by wiedzieć, że ktoś was nie znosi. Wystarczy odczucie. Albo poszperanie w papierkach mamy i znalezienie listy wszystkich prywatnych szkół, które na cito przyjmą jej dziecko, bo sama chce lecieć na wakacje na Seszele ze swoim nowym partnerem. Tata nawet nie mrugnął okiem. Powiedział, że to lepszy pomysł, niż żebym na cztery miesiące została sama w domu, bo do siebie oczywiście wziąć mnie nie chciał. Byłam święcie przekonana, że tą sprawą powinna się zająć opieka społeczna. Tyle że jeśli twoi rodzice mają mnóstwo pieniędzy, wszelkie służby i instytucje nie lubią się wtrącać.

The Paper Dolls ✔ || Mulberry Tales I [16+] || WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz