ROZDZIAŁ 03.

7.7K 289 113
                                    

Obudziły mnie czyjeś palce, które bawiły się moimi włosami i ciągnęły za ich kosmyki.

– Wstawaj, królewno – wymamrotał ich właściciel. – Czas wracać do pokoju.

Zamrugałam parokrotnie, dopóki mój wzrok się nie wyostrzył. Tuż przed sobą zobaczyłam czyjąś twarz, którą szybko rozpoznałam.

Zerwałam się z łóżka jak oparzona, odgarniając nerwowo posklejane włosy.

– Cholera, przepraszam. Zasnęłam?

Pokiwał, nawet się nie uśmiechając.

– Która godzina? – dopytałam gorączkowo.

Na zewnątrz wciąż było ciemno, ale paląca się na biurku lampka rozświetlała pomieszczenie.

– Po piątej. Niedługo rozpocznie się obchód.

Starałam się nie wpadać w panikę z powodu spędzenia całej nocy w pokoju obcego chłopaka. Wtedy zauważyłam rozłożone na podłodze koce. Przez wyrzuty sumienia spowodowane tym, że najwyraźniej zmusiłam go do spania na twardej podłodze, przebijała radość, bo jednak okazał się w porządku. Na jednym z koców leżał zwinięty w kłębek kot.

– Odprowadzić cię?

Pokręciłam głową.

– Poradzę sobie. Chyba.

Kiwnął tylko i razem ze mną podszedł do drzwi. Otworzył i wyjrzał na korytarz.

– Droga wolna – szepnął, przepuszczając mnie do wyjścia.

– Dzięki za... to. – Podniosłam opatrzoną dłoń i posłałam mu słaby uśmiech. – Cześć.

Nie czekając na odpowiedź, ruszyłam wzdłuż korytarza. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie jestem, ale wiedziałam, że najważniejsze to znaleźć schody. Odtwarzałam w pamięci mapkę głównego budynku i liczyłam, że wspomnienie mnie nie zawiedzie. Kiedy je znalazłam, niemal odetchnęłam z ulgą. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że wciąż bałam się, że ktoś mnie zauważy. Ruszyłam w dół, z każdym krokiem nabierając wiary, że wszystko skończy się dobrze. Co prawda nie udało mi się uciec, ale przynajmniej nie dostanę kary. Nawet jeśli nie wiedziałam, na czym miałaby polegać, wolałam jej uniknąć.

Moje nadzieje legły w gruzach, gdy na samym końcu schodów dojrzałam sylwetkę kobiety. Wykonałam gwałtowny krok do tyłu, a moje trampki niefortunnie zapiszczały na panelach. I wtedy wzrok nieznajomej wylądował na mnie.

– Nazwisko? – wycedziła zimno.

Przełknęłam ślinę. Może jednak powinnam była przyjąć propozycję tamtego chłopaka.


Cięższa o jedno wykroczenie, zjawiłam się w jadalni na śniadaniu. Byłam głodna, w końcu nie jadłam całą dobę, a jednocześnie wizja tego, że po kolacji, w ramach kary, będę musiała tu przyjść i pomóc w kuchni zmywać naczynia, sprawiała, że odechciewało mi się jeść. Ilu tutaj jest uczniów? Jak wiele świństw po sobie pozostawią? Nie mogłam dziś nikomu podpaść, bo wiedziałam, że część z nich pewnie lubiła robić na złość.

Tym razem łatwiej wtopiłam się w tłum, bo po raz pierwszy włożyłam na siebie mundurek. Był wygodniejszy, niż sądziłam.

Stanęłam w kolejce po posiłek, zastanawiając się na ile to, co tu podają, jest zjadliwe. Kiedy zerkałam na talerze jedzących, wyglądało dobrze, ale w mojej byłej szkole nawet głupi burger stawał w gardle. To też było jakieś wyjście – zadławić się jedzeniem albo cierpieć na niestrawność. Tyle że obawiałam się, że prędzej trafię do ich ambulatorium, niż zawiozą mnie do szpitala, z którego o wiele łatwiej byłoby mi czmychnąć.

The Paper Dolls ✔ || Mulberry Tales I [16+] || WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz