1.

25 2 0
                                    


Starkowie oczekiwali na przybycie Władcy Siedmiu Królestw. Dwór Winterfell został znakomicie przygotowany na tę uroczystość.

Każdy z niecierpliwością wypatrywał królewskiego orszaku.

Każdy oprócz niej - Aryi Stark.

Dziewczynka wydawała się być obojętna nadchodzącemu wydarzeniu. Uważała, że król to jedynie tytuł przechodzący z ojca na syna. Byle głupiec mógł zasiadać na tronie. Przecież, aby dostać koronę nie trzeba było się nawet o nią starać, wystarczyło być pierworodnym. Pomimo swych przemyśleń jakaś część Aryi była ciekawa królewskiej rodziny, bo ujrzenie ich, z pewnością było nowym doświadczeniem, przygodą.

W pewnym momencie zaczęły dudnić fanfary i można było dostrzec orszak. Na jego przodzie godnie prezentowała się garstka rycerzy z królewskimi chorągwiami, a za nimi można było ujrzeć królewską rodzinę.

Gdy król wjechał na dziedziniec każdy się przed nim ukłonił. Następnie zszedł z wierzchowca i skierował się w stronę Eddarda Starka, a potem powitał każdego członka jego rodziny, a swój wzrok skupił na młodziutkiej Aryi.


***

Z okazji odwiedzin króla zorganizowano ucztę. Ned Stark zajął miejsce obok Roberta Baratheona. Lord Winterfell odkąd zapowiedziano wizytę Jego wysokości doskonale wiedział, że władca musiał mieć naprawdę ważny powód, aby odwiedzić jego dwór.

- Chcę mianować cię moim namiestnikiem. Potrzebuje cię w stolicy. - Skierował król swe słowa do Neda, po zakończonej dyskusji na temat nadchodzącej zimy. 

Eddard Stark nie wydawał się być przychylny przyjęcia tego stanowiska. 

- To ogromny zaszczyt, ale nie jestem godzien.

- Bardzo mi pomogłeś w zdobyciu władzy. Mieliśmy wtedy połączyć nasze rodziny. Wtedy się nie udało, ale może udać się teraz. - Powiedział Robert. - Mój syn Tommen Baratheon, mój następca weźmie za żonę twoją córkę Aryię.

Catelyn złapała męża za rękę i posłała mu pokrzepiający uśmiech.

- To dla nas ogromny zaszczyt lecz przecież Arya i Tommen są jeszcze dziećmi Panie. - Powiedział Eddard do króla.

- Dlatego weźmiesz córkę ze sobą do stolicy i zaczekamy aż będzie gotowa.

Pomimo zaciekłej dyskusji z bratem, kto lepiej strzela z łuku usłyszała fragment rozmowy. Arya zamarła. Niepostrzeżenie zerknęła na Tommena, który właśnie mierzył ją wzrokiem, a gdy ich spojrzenia się spotkały, ruszył w jej kierunku.

- Pani, czy mogę cię prosić do tańca?

Nie miała wyjścia, chwyciła dłoń przyszłego męża i dołączyli do pozostałych par. Pomimo, że Arya tego nie znosiła, matka zmuszała ją do tanecznych lekcji, dlatego potrafiła to bardzo dobrze.

Zmierzyła go wzrokiem, który wyrażał wściekłość. Drażniła ją również obojętność Tommena, ale wiedziała, że spełnia on jedynie wolę ojca, którą musiała spełnić też ona.


***

Wczesnym rankiem Arya dołączyła do braci, którzy pomagali najmłodszemu z nich w nauce strzelania z łuku. Dziewczynka pragnęła spędzić z nimi jedne z ostatnich chwil w Winterfell. 

Po uczcie odwiedziła ją matka, wyjaśniła jej całą sytuację. 

Nazajutrz miała opuścić swój dom i wyruszyć z ojcem do stolicy.

Niepostrzeżenie chwyciła za łuk, wypuściła strzałę i trafiła w sam środek tarczy. Jon Snow, gdy tylko ją spostrzegł posłał jej dumny uśmiech.

Z całego rodzeństwa najbliżej była właśnie z nim. On jako jedyny nie potępiał jej zapału do walki.

- Mam dla ciebie prezent, zanim opuścisz Winterfell. - Powiedział, po czym podarował dziewczynce miecz. - Daj mu imię, każdy rycerz nazywa swój miecz. Dobrze się nim zaopiekuj.

Odebrała Igłę od brata i mocno przytuliła się do jego boku.


***

Objęła każdego z rodziny, nie wiedziała kiedy następnym razem ujrzy matkę, siostrę czy braci.

Teraz była zmuszona opuścić Winterfell i zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Pocieszał ją fakt, że będzie przy niej ojciec i Nymeria, jej wilkorzyca.










Different Fate || Gra o tronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz