𝓖𝓭𝔂 𝓽𝔂𝓵𝓴𝓸 𝔃𝓮𝓶𝓭𝓵𝓪𝓵𝓪𝓼...

1.1K 34 9
                                    

Isabelle's Pov...


Przerażała mnie cisza, która panowała w samochodzie. Emocje powoli opadały. Każdy czuł ból, ale wiadomo kiedyś trzeba stanąć z nim twarzą w twarz. Chciałam zrobić cokolwiek by zobaczyć jak moi chłopcy znowu się uśmiechają... Jednak tu już nic nie da się zrobić.

Gdy nasz luksusowy samochód wjechał na teren posiadłości ruszyłam za braćmi i Lionel'em w stronę domu. Nadal wiernie trwał z nami w tej żałobie. Alex był jednym z braci, którego starałam się poznać bardziej, ale wiadomo, on też ma... miał swoje życie. Na samo wspomnienie z mojej twarzy spłynęła łza, a na ramieniu poczułam rękę Lionela.

Wszyscy łącznie ze mną skierowali się do salonu. Henry cały czas pogrążony był w ciszy. Co było nie podobne do niego. 

Rozsiedliśmy się na kanapie a Luc odchrząknął. 

- Więc Isabelle... - spojrzał na mnie zimnymi oczami pogrążonymi w rozpaczy - Jesteś gotowa by poznać prawdę...?

- T-Tak... - wyszeptałam.

Kurwa co ja pierdolę. Nie byłam gotowa na żadną prawdę. Nawet na wypowiedzenie jego imienia. Za dużo bólu, ale ukłucie ciekawości sprawiło, że myślałam o jednym a mówiłam drugie. 

Luc skinął głową w stronę Lionela, który chwycił moją dłoń.

- Gdy tylko zemdlałaś...


Lionel's Pov...


- Isabelle! - wykrzyknąłem przerażony - Księżniczko!

Jej powieki opadały a mnie dopadał coraz większy strach. Chwyciłem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem na co uzyskałem dosłowne nic. Zrozumiałem, że nic nie zdziałam.

- Co z nią?! - z mojego bagażnika wyskoczył Henry - Co ty jej kurwa zrobiłeś?!

- Ja nic! - krzyknąłem na niego - A co ty tu kurwa robisz?!

Na to nie uzyskałem odpowiedzi. Henry też nic by nie zdziałał więc musiałem sięgnąć po ostateczność. 

Jednym zgrabnym ruchem otworzyłem drzwi mojego auta i zrobiłem jedyne co się dało...

- Pomocy! - przystawiłem ręce do ust w taki sposób by było mnie słychać głośniej. 

W mig ujrzałem Johna oraz Luc'a. 

- Co jej jest?! - John był cały w emocjach. Maxim nagle stanął obok niego, a dźwięk przychodzącej wiadomości na telefon Luc'a nic nikogo nie obchodziła. 

- Mała! - Luc zajrzał do auta, odpiął jej pas i wziął w ramiona. 

Szczerze to nigdy nie spodziewałbym się po nim jakichkolwiek uczuć. Lecz teraz nie było czasu na takie bzdury. Telefon Luc'a wibrował jak szalony na co, Luc jedynie go wyjął i wręczył John'owi.

W tej krótkiej chwili zobaczyłem Nathana który ledwo trzymał się na nogach. Boże czy ja pracuję z dzieciakami? Można powiedzieć, że jesteśmy w tym samym wieku, ale psychicznie to obstawiałbym, że on może ma z jakieś... co najwyżej 5 lat.

Spojrzałem na Johna, a jego twarz była blada jak papier.

- Co jest...? - zapytałem zgrzany z emocji.

- Słuchajcie... chłopcy... - mówił ledwo wymawiając wyrazy - przeczytajcie...

Obrócił telefon tak byśmy mogli odczytać esemesa.


*Od nieznany*

Znamy wasze plany wy skurwiele

Można się zesrać ze śmiechu. Po prostu dziecinada.

Lecz do rzeczy... znacie taką zasadę jak "Oko za oko, ząb za ząb"?

Jeśli nie to dzisiaj ją poznacie

Chcieliście sprawić cierpienie innej osobie, która może sobie zasłużyła, może nie. Nie w tym jest mój interes, ale fakt to fakt. Mam misję i tyle.

Dzisiaj ucierpi jeden z was. Może zgadniecie...? 

Było zabawnie! Fajnie się z nim bawiło... albo może nim? Tak czyś jak postanawiam wysłać wam zdjęcie.

*Zdjęcie przedstawiało Alexa bez kończyn oraz całego we krwi*

Do zobaczenia, pamiętajcie, że to zabawa i w każdej chwili wy możecie być moją nową zabawką. Czekam aż się dołączycie.

PS. Krew posprzątałem aż taką świnią nie jestem :]

***

Moja twarz pewnie była blada jak ściana. Zdjęcie musiało kłamać. Alex by się nie dał. On żyje i jest cały zdrowy... Chciałbym w to wierzyć. 

Henry już był cały we łzach, John stał podpierając się o Luc'a w geście żałoby, a Maxim przytulał Nathana jak pluszowego misia. Mimo, że Nathan był pijany (jak widać miał twardy łeb) zrozumiał powagę sytuacji oraz co się przed chwilą wydarzyło.

- Halo...? - Luc zadzwonił do ochroniarzy i sprzątaczek. - Jak to się kurwa wydarzyło?! - wrzasnął w słuchawkę, a telefonem rzucił prosto na ulicę. Raczej nie będzie już działał.

========

Witam was znowu, tym razem z komputera <3

Mam nadzieję, że ostatnie rozdziały się wam podobają. Postanowiłam dawać na początku rozdziałów ich rodzaj byście wiedzieli co czytacie <333

Dzisiaj dość długo, bo aż 711 słów ale wiadomo szczegóły też muszą być. 

Tak wiem, że o większości zapominam ale trudno jest dać tyle rzeczy i o nich pamiętać. 

Na pewno napiszę o:

18-nastce Isabelle

Tajemniczej kartce i dzienniku

Oraz więcej o tragicznej sytuacji Alex'a 

Pozdrawiam <3333







Adopted By The Mafia ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz