𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙄

213 19 15
                                    

𝙁𝙀𝙇𝙄𝙓 𝙋𝙊𝙑.

  Wszedłem powolnym, niepewnym krokiem do ogromnego budynku. To był mój pierwszy dzień w szkole baletowej w Seulu. Sama atmosfera wydawało mi się dosyć ciężka co przyprawiło mnie o niemiłe dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

Od samego poczatku czułem na sobie dziwne wywierające dziurę w mojej klatce spojrzenia. W głębi serca widziałem że panikuje i takie przywitanie wcale mnie nie pocieszało. Przechodziłem korytarzem słysząc dziwne szepty dookoła mnie, mialem nawet wrażenie że byłem wytykany palcami. Starałem się to olać, ale to było silniejsze ode mnie. Cały czas miałem gdzieś z tyłu głowy, że ludzie się ze mnie śmieją, że to o mnie, że jestem obiektem niezdrowego zachwytu i rozmów pomiędzy ludźmi. Jeśli miałbym być Szczery dziwnie było mi z tym faktem. Nigdy nie lubiłem być w centrum uwagi bądź zainteresowania, a teraz miałam wrażenie że to właśnie ja jestem punktem głównego zamieszania. Nie grało mi tu coś. Nie żeby to było coś nowego w społeczności szkoły baletowej, ale miałem wrażenie że tu jest gorzej. Miałem wrażenie że każdy ze sobą rywalizuje i pomimo domniemanej przyjaźni tak naprawdę nikt ze soba nie ma bliższej relacji. Przy najbliższej okazji wszyscy byliby gotowi wbić nóż w plecy drugiemu człowiekowi żeby tylko osiągnąć swój cel. Chociaż jeśli pomyślałem o tym z drugiej strony to jest całkowicie normalne w tej społeczności i nie powinno mnie to dziwić.

Swoje kroki skierowałem do dyrekcji. Wiedziałem że muszę załatwić jeszcze parę spraw organizacyjnych zanim w ogóle zacznę naukę na uczelni. Wszedłem do dużego gabinetu od razu czując podmuch chłodnego powietrza, który prawdopodobnie był spowodowany chodzącą klimatyzację. Jak się okazało władze szkoły wcale nie były takie straszne a nawet powitały mnie z uśmiechem na twarzy chociaż... czy on był szczery? Tak naprawdę w to powątpiewałem i nie wydaje mi się żeby to nie był wymuszony uśmiech.

Jedną ze spraw organizacyjnych było przydzielenie pokoju w akademiku. To było całkiem stresujące, bo tak naprawdę nikogo stąd nie znałem a musiałem już się wprowadzać do obcego typa. Jedyną osobą, jaką znałem w całym Seulu był Bang Chan. Mój najlepszy przyjaciel, który od jakiegoś czasu już mieszkał w Korei. Wracając do rzeczy przyziemnych... fakt, że byliśmy tylko we dwójkę w pokoju bo głównie takie pokoje były w akademiku nie pomagał mi a wręcz dodatkowo stresował. Wiedziałem tylko że imię tego chłopaka to Kai i jest ode mnie sporo starszy. Mimo to różnica wieku nie przeraziła mnie aż tak bardzo. W sumie to może nawet dobrze, będę z kimś bardziej doświadczonym w pokoju, może opowie mi co nieco o tej szkole, a może nawet się za kolegujemy. Chociaż z drugiej strony czy ja wiem czy koleżeństwo w tych szkołach to jest taka fajna sprawa? Jakby o tym tak dłużej pomyśleć nie sądzę. Nie ukrywałam przed nikim, a tym bardziej przed samym soba że boję się zaufać.. boję wejść w bliższą relację szczególnie w takim miejscu. Dlaczego? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta... Każde wypowiedziane słowa mogłoby zostać wykorzystane przeciwko mnie. Dobrze o tym wiedziałem, że tak może się stać. Mimo to nie chciałem tragizować a chciałem rozpocząć jakiś nowy rozdział w swoim życiu.

  Przeprowadzka do Korei było naprawdę stresująca bo sam nie znałam jakoś idealnie języka i trudno było mi się w nim dogadzać. Głównie dogadywałem się z ludźmi w języku angielskim nawet z władzami szkoły.

  Kiedy tak przechadzałem się po korytarzu, pogrążony we własnych myślach i stresie, wpadłem na starszą kobietę. Okazało się że jest to jedna z głównych trenerek w tej szkole. Zaczęłam z nią rozmawiać, co na szczęście nie było błędem. Kobieta okazała się być naprawdę pomocna i miła, a jak wszyscy wiedzieli: trudno było znaleźć takich ludzi w tej szkole. To zdążyłem już zauważyć. Starsza zaczęła mi opowiadać gdzie co jest, choć z moją pamięcią nie było mi łatwo połączyć nowo poznanych faktów i zapamiętywać różne rzeczy. Nie do końca byłem przekonany co do jej pomysłu żeby ktoś z jej uczniów mnie oprowadził, ale jednak uległem. W końcu jeśli mam tutaj spędzić kolejne lata swojego życia to chyba powinienem wiedzieć gdzie co jest i jak się poruszać po głównym budynku.

- Oh, Hyunjin. Dobrze, że Cię widzę - uśmiechnęła się kobieta do wysokiego bruneta - To Lee Felix. Nasz nowy uczeń - przedstawiła mnie na co lekko ukłoniłem się w stronę chłopaka.

- Dzień dobry Pani Kang - ukłonił się do nauczycielki i zmierzył mnie pustym wzrokiem.

Widząc z jakim niesmakiem... wręcz obrzydzeniem na mnie patrzy od razu zacząłem uciekać wzrokiem, byle uniknąć skrzyżowania się naszych spojrzeń. Podrapałem się nerwowo po przedramieniu.

- Mógłbyś oprowadzić go troszkę po głównym budynku? Myślę, że przyda mu się małe zwiedzanie naszej szkoły - uśmiechnęła się miło kobieta biegając wzrokiem pomiędzy nami.

- Chce Pani żeby mnie ktoś zauważył z takim kimś jak on? - prychnął zakładając ręce na klatce - To doprawdy zabawne - przewrócił oczami.

- Hwang. Maniery - spoważniała Kang patrząc na bruneta karcącym spojrzeniem - Tak, chcę. Jeszcze zobaczysz, że będzie lepszy od Ciebie - dodała ostro wjeżdżając na ego wysokiego chłopaka.

Nic nowego. Normalny dzień w szkole baletowej gdzie każdy jeździ po każdym bez najmniejszych skrupułów. Już zauważyłem, że nie polubię się z brunetem. Bynajmniej nie teraz. Chociaż fakt faktem, wyglądał nieziemsko. Miał idealną figurę, wzrost, posturę, a jego przydługie czarne włosy dodawały mu dziwnie przemawiającego do mnie uroku. Przyznam był przystojny, ale tak samo jak idealnie wyglądał tak samo był perfidnym dupkiem. Przynajmniej pokazał mi się z takiej strony. Bo wymianie kilku zdań, starsza kobieta odwróciła się i poszła w dobrze znanym sobie kierunku zostawiając mnie z tym... kimś.

- Niech będzie. Chodź - burknął niezadowolony do mnie i gestem ręki pokazał żebym za nim poszedł.

- A co jak nie pójdę? Zachowujesz się jak ostatni dupek. Nie mam żadnego powodu żeby iść, tym bardziej z tobą. - założyłem ręce na klatce. Naprawdę cieszyłem się, że przez te lata szkoły baletowej w Sydney wyostrzył mi się język.

- Słuchaj. Mi nie zależy na tym, żeby cię teraz niańczyć. Albo idziesz ze mną, albo życzę powodzenia w odnalezieniu się w tej jaskini - parsknął przybierając chłodny ton głosu - Poza tym, powiem ci coś co może być dla ciebie pomocne. - rzucił podchodząc bliżej mnie - Zakrywaj to coś na swoich policzkach, albo mierz się z resztą głąbów w tej placówce - wskazał palcem na moje piegi.

- Czemu miałbym się ciebie posłuchać? - uniosłem brew zirytowany. - Słuchaj.. Hyunjin? - zawiesiłem się nad tym jak się nazywa - Będę robił co mi się żywnie podoba i masz się nie wpieprzać. Nawet się nie znamy - syknąłem wciskając palec wskazujący w jego klatkę. Ten tylko wybuchnął cichym śmiechem.

- Posłuchaj mnie i uwierz, że ci dobrze radzę - przewrócił oczami - A teraz chodź. Chce mieć to już za sobą. I tak już podpadłem dzisiaj pani Kang - parsknął idąc wgłąb długiego korytarza.

- Idiota - rzuciłem pod nosem, idąc za nim mozolnym krokiem.

___________
No to tak.

Pierwszy prawilny rozdział tej książki. Sytuacja będzie się rozkręcać, więc... tak.

Miłego dnia/wieczorku/nocki

NayLee

 Angel's Touch | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz