Historia Viktora
Mam 16 lat chodze do liceum, wsm wszystko dzieje się tam. Mam jednego przyjaciela z którym mam pokój w internacie. W dzień 19.09.18 r. mamy godzine z wychowawcą, naszym wychowawcą jest nauczyciel angielskiego. Nauczyciel coś tam gada o tym, że jak dochodzi ktoś nowy trzeba być miłym dla tej osoby. Najprościej mówiąc on se gada a nikt go nie słucha bo nie rozumie dlaczego akurat taki temat wybrał na dzisiejszą godzine z wychowawcą. Pod koniec jego jakże nudnego wykładu weszła do sali nasza dyrektorka z zakapturzoną postacią średniego wzrostu. Dyrektorka z tą osobą ustała obok wychowawcy, który zaraz się odezwał:
N.A: To jest Caroline Evans i będzie z wami chodzić do klasy, przyjechała do nas z USA i nie mówi za dobrze po Ukraińsku, mam nadzieje, że miło ją przyjmiecie
Wychowawca zdjął dziewczynie kaptur, wtedy ukazała się jej twarz, dziewczyna była strasznie blada, chwilowo było to mocnym zaskoczeniem, ale doskonale wiedziałem, że są osoby które mają bladą cere.
N.A: Ławki w naszej szkole są 3 osobowe, ale mam nadzieje, że się przyzwyczaisz, a teraz się do kogoś dosiąć
Ciemnooka brunetka prześmigneła po twarzach wszystkich tu siedzących osób
V: Hej, jak chcesz możesz usiąść do nas - mruknąłem po angielsku
Dziewczyna zatrzymała wzrok na nas a dokładniej na mnie i bez słowa ruszyła do ławki i usiadła na wolnym krześle pomiędzy mną a moim kolegą. Na całe szczęście ja tak samo jak i mój kolega umiemy angielskie więc nie będzie problemu z dogadaniem się z dziewczyną. Tak, plotki o tym, że pewna młoda Amerykanka imieniem Caroline Evans próbowała popełnić samobójstwo dostały sie tutaj do Ukrainy, ale ja nie miałem zamiaru od razu skreślać dziewczyny bo chciała popełnić samobójstwo, musiała mieć co do tego dobry powód, bo jak teraz siedziała obok mnie zobaczyłem całkiem sporo siniaków na jej twarzy. Może jakaś przemoc domowa lub coś w tym stylu ją do tego zmusiła.
W dzień 18.10.18 postanowiłem zaprosić Caroline na moje urodziny, bo podłuższych rozmowach dziewczyna okazała się być bardzo miła i koleżeńska. Minął już miesiąc ale siniaki na twarzy i ciele dziewczyny wciąż nie zniknęły, nie rozumiałem tego, ale postanowiłem to zignorować. Po imprezie Devid (mój przyjaciel) i Caroline zostali u mnie na noc. Wyszłem na chwile z Devidem do kuchni, a kiedy wróciliśmy, Caroline siedziała na fotelu skulona i przestraszona, zaczeło mi sie wydawać to dziwne więc postanowiłem zadzwonić do któregoś z jej starszego rodzeństwa by zapytać się o te jej siniaki i wgl o samą Caroline.
?: Halo? - usłyszałem w komórce
V: Witam, jestem Viktor i chciałbym zapytać się o pare rzeczy
J: Ja jestem Jack, już słucham twoich pytań
V: Co jest nie tak z Caroline?
J: Caroline?
V: Tak
J: Przecież Caroline nie żyje od 5 miesięcy, przepraszam bardzo ale nie chce wysłuchiwać żartów na temat mojej siostry
Chłopak rozłączył się, a ja byłem totalnie zdziwiony. Spojrzałem na fotel, nikogo tam nie było. Czy ja serio przyjaźniłem się z duchem samobójcy? Do teraz młoda Amerykanka nawiedza mnie w koszmarach.