Lilian
3 dni przed
Dzisiejszy dzień dłuży mi się niemiłosiernie, mam ochotę odwołać wszystkie spotkania do końca dnia i wrócić do domu, do moich dwóch małych powtworkach. Zostały mi dwa spotkania i masa papierów, które w sumie mogłabym zabrać do domu i już tam się nimi zająć. W końcu i tak będę siedzieć nad projektami. Kiedy słyszę pukanie do drzwi, mam ochotę schować się pod biurko, ale widząc kto jest za nimi, odrazu wołam:
- Proszę!
Wchodząca młoda dziewczyna jest ostatnią, która przysłał do mnie papa nie mam pojęcia co jej się przydarzyło, ale każda osoba którą do mnie przysyła jest w jakiś sposób skrzywdzona przez jego żonę. Aliya dalej boi się głośniejszego dźwięku takiego jak upada kubek i jest huk, bądź jak ktoś trzaśnie drzwiami, czasami wystarczy podnieść głos a chowa się gdzie akurat ma możliwość. Mimo tego z obowiązków wywiązuje się perfekcyjnie jak wszystkie inne pracownice od papy, prawdopodobnie przed przywiezieniem ich do mnie musiały przejść kursy czy inne przygotowujące do wykonywania swoich zadań szkolenia. Aliya spogląda na mnie z miną, która nie świadczy o niczym dobrym, jest przerażona i to powinno mnie zaalarmować już w momencie kiedy zapytała a ja widziałam że to ona, ale przez swoje zamyślenie o dzieciach nie zwróciłam uwagi na nic, bo miałam zamglony wzrok.
- Co się stało? Masz minę jakby wydarzyło się naprawdę coś złego.
- Nie odbiera Pani telefonu, dzwonili do Pani z domu i włączyli kod pomarańczowy.
Kod pomarańczowy był oznaka, że coś stało się dzieciom i jadą do szpitala. Odrazu podrywam się na nogi i łapie telefon, który jest wyłączony po ostatnim spotkaniu i przed kolejnym, odrazu go włączam.
- Aliya wezwij Austina na już.
Kiedy ona wybiega sprawdzam czy telefon się włącza ale nic się nie dzieje, prawdopodobnie się rozładował od gry Nicolasa, której nie wyłączył tylko była w tle a ja jej nie zauważyłam. Odrazu go podłączam i czekam aż się uruchomi. W tym czasie do biura wbiega Austin.
- Tak Lilian?
- Sprawdzałeś kamery z twierdzy, kiedy wyskoczył kod pomarańczowy? - pytam, bo wiem że on jest zawsze na bieżąco.
- Tak, młody bawił się zabawkami aż w pewnej chwili złapał się za pierś i mówił że go boli, panienka Bianca odrazu zawołała Luthera a on włączył kod pomarańczowy. Wraz z Biancą oraz Sonia wzięli dzieci i wsiedli w helikopter, mają lecieć do szpitala. Ochrona jest w drodze samochodem, wysłałem roznieś chłopaków którzy byli najbliżej żeby sprawdzili teren i lekarzy. Jeśli chciałabyś jechać samochód już jest gotowy i czeka do drogi.
Opiekunki dzieci wiedzą że dzieci mają nie być rozdzielane, bo wtedy ochrona nie może w pełni skupić się na swoich obowiązkach. Kiedy widzę ze telefon się włącza odłączam go, chwytam torebkę oraz płaszcz i ruszam w stronę Austina.
- Jedźmy jak najszybciej, chce wiedzieć co się dzieje z moim dzieckiem.
Wychodząc przekazałam jeszcze Aliyi żeby przełożyła resztę moich spotkań na inny termin.
⊱ ✿ ⊰
Gdy dotarliśmy do szpitala, czekał na nas William który przywitał się kiwnięciem głowy i wskazał żebyśmy szli. Prowadził nas korytarzami, aż znaleźliśmy się przed pokojem gdzie miał przebywać mój synek. Stała tam Sonia która bujała na rękach Alice, oraz pięciu ochroniarzy, przez okno do pokoju widziałam na łóżku Nicolasa, siedząca na fotelu w rogu pokoju Biance która wyglądała jakby była wszędzie indziej, niż tutaj i była blada jak ściany. Pielęgniarka akurat sprawdzała coś na monitorze, wchodząc do pomieszczenia spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Wyglądała jakby była w wieku mojej mamy, lekko przy sobie ale ze spojrzeniem osoby widzącej więcej niż powinna. Czy papa wysyła w to miejsce wszystkie skrzywdzone dusze? - pomyślałam sobie i spojrzałam na syna, który szczerzył do mnie zęby i puścił oczko.
CZYTASZ
Ukryta rodzina
Storie d'amorePrzed sześcioma laty ukrył ją w miejscu, gdzie nikt nie ma prawa jej znaleźć. Tajemnice zaczynają wychodzić na jaw, kiedy starszy mężczyzna „umiera", a jego smierć nie wydaje się być tym czym jest naprawdę.