Rozdział 1.

44 9 4
                                    

                3 miesiące wcześniej   

Kolejne zaginięcie.

Kolejne straszne morderstwo.

Kolejny trup.

Kolejny pogrzeb.

Każdy mówił, że dobro zawsze wygrywa, lecz w tym przypadku to zło było na prowadzeniu. Mrok otaczał mieszkańców Miami z każdej strony. Nikt nie mógł uciec od ciemności, która pojawiła się wraz z JEGO przyjściem. Każdy się bał, ponieważ morderca pewnej nocy może przyjść i po niego. Policja nie przejęła się pierwszym morderstwem, a ludzie szybko zapomnieli o tej sprawie.

Lecz, gdy jednego dnia zabito trzy osoby, strach przejął kontrolę nad umysłami.

Charlotte myśląc o tym, wysiadła z pociągu, drzwi zatrzasnęły się za nią, a pojazd ruszył dalej, aby odwieźć innych pasażerów. Dziewczyna zarzuciła kaptur na głowę i ruszyła żwawym krokiem, aby jak najszybciej znaleźć się w swoim małym, przytulnym mieszkaniu, który znajdował się w północnej części Miami.

Z czasem zbliżała się do dzielnicy, a kiedy usłyszała śmiechy, gwar oraz muzykę wiedziała już, że jest we właściwym miejscu. Ten zakątek zawsze tętnił życiem. Osoby mieszkające tutaj nie przejmowały się morderstwami. Żyli chwilą.

Przeszła obojętnie obok ludzi, którzy posyłali jej życzliwe uśmiechy. Weszła na klatkę schodową, po czym wspięła się po stopniach do drzwi jej lokum. Zamknęła za sobą drzwi, po drodze zdejmując ze swoich obolałych stóp buty. Spojrzała na zegar, który wskazywał minutę po pierwszej w nocy.

Westchnęła, aby następnie udać się do sypialni, lecz dzwoniący telefon, którego dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu, skutecznie jej w tym przeszkodził.

Dziewczyna podeszła do plecaka i wyjęła wibrujące urządzenie. Charlotte przesunęła palcem po ekranie, a po chwili usłyszała głos swojej przyjaciółki.

- Myślałam już, że nie żyjesz - zaczęła, gdy Char odebrała. - Nie odbierałaś od żadnej z nas. Dziewczyny snuły teorie, że morderca się już tobą zajął, a twoje zwłoki leżą gdzieś w lesie.

- Musiałam coś załatwić - odpowiedziała zdawkowo kobieta. - Przepraszam Nancy.

To, co mówiła, było szczerą prawdą i chciała, aby żadna z przyjaciółek o tym nie wiedziała.

- Po prostu następnym razem powiadom nas, gdy chcesz znowu zniknąć na trochę dłużej, bo ostatnio coraz częściej się to zdaża - oznajmiła dziewczyna po drugiej stronie słuchawki.

Między nimi zapadła chwilowa cisza. Nancy miała rację, Charlotte coraz częściej wymykała się bez słowa. Po utracie matki zapadała się w sobie coraz bardziej. Zacisnęła lewą rękę w pięść, przebijając sobie skórę.

- Char jesteś tam - zapytała zaniepokojona Nancy.

Dziewczyna otrząsnęła się. Podniosła dłoń ku twarzy. Jej oczy ujrzały małe półksiężyce, z których lekko sączyła się krew.

- Myślałam dzisiaj nad pójściem na imprezę - powiedziała przyjaciółka. - Tylko, że jest już pierwsza w nocy, więc za bardzo się nie opłaca, co o tym myślisz? - zapytała.

Charlotte po chwili zastanowienia odpowiedziała.

- Myślę, że to dobry pomysł.

Podrugiej stronie usłyszała tylko godzinę i nazwę klubu, po czym połączenie zostało zakończone.

Kobieta przymknęła na chwilę powieki i wzięła głęboki wdech.

Musiała zapomnieć.

Musiała zapomnieć o wszystkich problemach choćby na chwilę, a wiedziała, że alkohol jej w tym pomoże.

THE DEVIL NEVER SLEEPSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz