31 października 1983
James Potter siedział na kanapie i przeglądał proroka codziennego, w domu panowała cisza, ponieważ Lily poszła na górę ,aby położyć spać dwójkę ich synów.
Ktoś zapukał w drzwi, co przerwało błogą cisze w domu, James podniósł się ciężko z kanapy i udał się w stronę drzwi, było już późno ,nie pamiętał żeby razem z Lily zapraszali kogoś z ich znajomych na wspólny wieczór, jednak otworzył drzwi.
-Syriusz?-Zmarszczył brwi i spojrzał na zdyszanego przyjaciela.
-James idź po Lily i chłopców ,musicie uciekać.-Powiedział szybko Black i spojrzał przestraszony na przyjaciela.
James odsunął się lekko od drzwi i spojrzał na dwór, nikogo nie było, był pewny że to jeden z nieśmiesznych żartów jego przyjaciela.
-Syriusz, nie mam nastroju na żarty.-Mruknął zamykając drzwi i spojrzał na przyjaciela.
-James to nie żarty, s-słyszałem rozmowę, Pettigrew, on.-Zaczął się jąkać.- O-on pracuje dla Voldemorta, wie gdzie jesteście, może tu przyjść w każdej chwili, James idź po dzieci i uciekajcie.
-Peter?-Zmarszczył brwi i przejechał ręką po włosach.-To nie możliwe, on nigdy by nas nie wydał.
-James, później to ustalimy, teraz szybko ,idź po Lily i dzieci, musimy jak najszybciej stąd uciekać.-Powiedział nerwowo i mocno złapał Jamesa za ramiona, co trochę zaniepokoiło Pottera.
-Syriusz spokojnie już idę na górę.-Zmarszczył brwi i zabrał ręce Blacka od siebie.
Coś było nie tak. Jego przyjaciel nigdy tak się nie zachowywał, może to po prostu przez informacje których niedawno się dowiedział. Jednak bardziej niż wiadomość o zdradzie Petera James'a bardziej zaniepokoiło zachowanie przyjaciela, co chwilę odwracał się w stronę drzwi i patrzył przez okna, jego źrenice były powiększone ,a na jego koszuli była krew, dużo krwi.
James pobiegł szybko na górę ,jednak gdy stał w połowie drogi na schodach, drzwi do domu szybko i szeroko się otworzyły, zaklęcie od razu uderzyło jego przyjaciela, zbiegł ze schodów i spojrzał na zewnątrz, na dworze stali jego przyjaciele z pracy, aurorzy, weszli do domu i podnieśli Blacka ,który leżał nieprzytomny na podłodze.
-Co się dzieje, co mu robicie?!-Krzyknął James i odepchnął Franka Longbottoma, który podnosił jego przyjaciela z podłogi.
-James odsuń się, Syriusz Black jest śmierciożercą, zabieramy go do azkabanu.-Powiedział Scrimgeour, szef biura aurorów i złapał Pottera za ramię,żeby go odsunąć.
- T-to nie możliwe.-Wyszeptał James i odwrócił się w stronę aurora.-To nie on! To Peter, on nas zdradził! Syriusz próbował nam pomóc!
-James chłopcze.-Powiedział Dumbledore.-Peter nie żyje, Syriusz go zabił, zdradził nas.
James patrzył wciąż na dyrektora, nie był w stanie to uwierzyć.
Syriusz Black?
Jego najlepszy przyjaciel...
Jego brat...
Nie potrafił w to uwierzyć, nie chciał w to uwierzyć. Czuł jak kolana się pod nim uginają, upadł na podłogę ,wciąż wpatrywał się w nieprzytomnego przyjaciela.
Nie mógł sobie tego wyobrazić, że człowiek którego traktował jak brata, przyjął go do swojego domu ,gdy miał gorszy okres, pomógł mu, ocalił go, a teraz chciał go zdradzić, chciał go zabić, nie tylko jego ,ale także Lily i jego dwóch synków.
CZYTASZ
Imię śmierci ~ Harry Potter
FanfictionLily i James zostawili Harry'ego na wychowanie Petuni , jednak od razu został przez Vernona oddany do sierocińca. 3 miesiące życia w okropnym miejscu pełnym mugoli były wystarczające ,żeby tajemniczy mężczyzna mu pomógł i pomógł stać się kimś innym...