4.

237 29 20
                                    

O trzeciej rano wyruszyliśmy z Clay'em na lotnisko. Ogarniał mnie stres, ale jednocześnie byłem tak podekscytowany, że w końcu będziemy lecieć do mojego rodzinnego miasta. Na początku byliśmy dość zaspani, ale myśl o tym gdzie bedziemy za kilkanaście godzin rozbudzała nas, a w szczególności mnie. Nie potrafiłem wyrazić Clay'owi wdzięczności, którą czuje. Już od dawna marzyłem o tym, żeby wrócić i pokazać mu miejsce, gdzie dorastałem. A przede wszystkim przedstawić go moim rodzicom, pomimo, że nie mam z nimi kontaktu... Nadal mam w planach ich odwiedzić. To było dla mnie bardzo ważne. Blondyn nie wiedział jeszcze o moim planie, nie chciałem żeby się stresował.

Skończyłem swoje przemyślenia kiedy dotarliśmy na prywatny parking lotniska.

- Jesteśmy - powiedział do mnie Clay z szerokim uśmiechem na twarzy.

Wysiedliśmy, a w powietrzu unosiło się jeszcze świeże poranne powietrze. Wszystko wydawało się tak spokojne i ciche o tej wczesnej porze. Widok samolotów startujących i lądujących sprawiał, że moje serce biło mocniej. Wiedziałem, że to jest początek naszej wyjątkowej podróży. Stałem obok mojego chłopaka obserwując jak wypakowuje nasze walizki z bagażnika. Gdy już skończył przysunąłem się bliżej. Stanąłem na palcach i ująłem jego twarz w swoich rękach.

- Ja... dziękuję, naprawdę - powiedziałem składając pocałunek na jego ustach.

Owinął swoje ręce wokół mojej tali odwzajemniając czułość. Złapaliśmy swoje walizki oraz poszliśmy już w stronę lotniska.

Po całej odprawie i przejściu przez wszytskie bramki siedzieliśmy czekając na wywołanie naszego lotu. Podczas tego wpatrywaliśmy się w widok za wielkimi oknami przed nami, a przy okazji rozmawialiśmy o tym co musimy zrobić na miejscu.

Gdy usłyszeliśmy nazwę naszego lotu przez głośniki zamieszczone na ścianach. Moje serce stanęło na chwilę. Czułem wielką ekscytacje ale i również stres. Sam nie wiem dlaczego. Spoglądając na Clay'a wstałem, a on odrazu po mnie. Napewno zauważył moje zmartwienie, znał mnie zbyt dobrze. Zareagował odrazu łapiąc mnie do mocnego uścisku.

- Nie stresuj się, wszystko będzie w porządku - szepnął do mojego ucha tuląc mnie.

Jego czułe słowa odrazu mnie uspokoiły. Niby było to kilka zwykłych słów ale każde słowo wypowiadane przez niego brzmiało poprostu perfekcyjnie.

Gdy już mnie puścił uśmiechnął się do mnie utrzymując kontakt wzrokowy. Złapaliśmy swoje walizki i udaliśmy się do samolotu. Zajęliśmy swoje miejsca. Prawie wszystkie siedzenia były zajęte. Rozglądałem się po samolocie wiedząc, że będzie to strasznie długi lot. Siedziałem obok okna, a blondyn obok mnie. Na szczęście nikt inny nie siedział obok nas i mieliśmy pełną prywatność.


Przez cały lot Clay trzymał moją dłoń, dając mi poczucie bezpieczeństwa i miłości. Patrząc przez okno, podziwialiśmy widoki, które mijaliśmy w trakcie lotu. Chmury wyglądały jak puszyste poduszki, a słońce powoli wznosiło się na niebie, oświetlając naszą drogę. Jak się spodziewałem w trakcie zasnąłem ale Clay po czasie też.

Mój cały stres prawie zniknął i przemienił się w jeszcze większą ekscytacje gdy usłyszeliśmy komunikat informujący o lądowaniu. Ścisnąłem rękę chłopaka jeszcze mocniej przez emocje, które odczuwałem.

Kiedy już wylądowaliśmy i weszliśmy na lotnisko serce mi zabiło mocniej. To był pierwszy raz w moim rodzinnym mieście od czasu, kiedy wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo Clay był tutaj pierwszy raz, byłem podekscytowany tym, że mogę pokazać mu tak wielką część mojego życia jaką jest Londyn.

Po odebraniu naszych walizek, wyruszyliśmy w stronę taksówki. Kiedy wsiadaliśmy, Clay złapał mnie za rękę i uśmiechnął się czule. To uczucie bezpieczeństwa i miłości sprawiło, że resztki stresu związanego z tym wszystkim zniknął.

Gdy taksówka zaczęła się poruszać, patrzyliśmy przez okno na mijające budynki i ulice. Moje serce i głowa  zapełniały się nostalgią, a Clay trzymał mnie jeszcze mocniej. Doskonale wiedział, jak bardzo tęskniłem za tym miejscem.

Po dotarciu do naszego hotelu w centrum Londynu, od razu zostawiliśmy nasz bagaż i ruszyliśmy na odkrywanie miasta. Byłem tak szczęśliwy, że tutaj jestem, a w dodatku z Clay'em. Dopiero dochodziła szesnasta więc nie było mowy o tym, że zmarnujemy ten dzień. W końcu byliśmy tutaj tylko na dziesięć dni.

Kiedy weszliśmy do centrum, tak dużo się działo. Clay wyglądał na zachwycony i bardzo zadowolonego. Widziałam jego szeroki uśmiech, nawet gdy tylko spacerowaliśmy po tłocznych ulicach. Przez większość czasu nie mógł oderwać wzroku od wszystkiego, co się działo wokół nas. Miałem podobnie. Wspominałem wszystko i porównywałem sobie w głowie jak te miejsca wyglądały wcześniej. Tak naprawdę było to zwykłe zwiedzanie okolicy, ale bardzo nam się podobało.

Wstąpiliśmy do restauracji żeby zjeść jeszcze jakiś posiłek przez powrotem do naszego pokoju hotelowego. Zamówiliśmy sobie typowo brytyjskie dania, które zjedliśmy rozmawiając. Clay ciągle powtarzał, że mu się tutaj podoba z czego cieszyłem się w duchu. Nasza rozmowa i jedzenie toczyły się tak długo, że nawet nie zwróciliśmy uwagi jak późno zaczęło się robić.

Po udanym, dobrym czasie wyszliśmy z budynku. Momentalnie poczuliśmy lekki chłód jak to na Londyn przystało. Z resztą nic dziwnego, bo był już dosyć późny wieczór. Szliśmy wolnym krokiem do naszego miejsca noclegu, oczywiście za rękę wciąż rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze.

- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - powiedziałem patrząc na niego.

- Dziękujesz za dużo - zaśmiał się cicho.

- Poprostu jestem Ci tak wdzięczny - odparłem zatrzymując się.

- Zdążyłem zauważyć - zatrzymał się wraz ze mną i zbliżył się do mnie pozostawiając ciepły pocałunek na moich ustach.

Byliśmy już zmęczeni więc zostawiliśmy sobie czułości na później. Wróciliśmy do hotelu oraz do naszego pokoju. Wygrzebałem ze swojej walizki piżamę i rzeczy do mycia. Przed pójściem spać wziąłem prysznic a zaraz po mnie Clay.

W końcu po całym dniu położyliśmy się razem do łóżka zgaszając światło. Nie odbyło się bez czułych słówek i pieszczot. Ułożyliśmy się do snu tak jak zawsze, przytulając się. Jedyne o czym myślałem przed snem to to, jak spędzimy razem następny dzień.

<3


miałam wstawiać już normalnie rozdziały ale coś nie wyszło..... zapomniałam że wgl pisze książkę więc sorki

już będzie normalnie serio przysiegam

zostawcie gwiazdkę pls

mam nadzieję że się podobał rozdział
ILY

[ ZAWIESZONE ] Maybe It Was Not An Accident || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz