#1

78 3 0
                                    

Ostatni dzień monotonnego życia w Newport rozpoczął się dosyć obiecująco. Ostatni ponieważ w końcu po tylu latach mieszkania w miasteczku zmieniam lokalizacje na San Diego. Życie w tak małej miejscowości jest dla jednych marzeniem i odskocznią od zgiełku wielkich miast, a dla innych przekleństwem.

Nowy dzień zaczęłam kawą-przysięgam bez niej nie jestem sobą-następnie kąpiel w wodzie o temperaturze bliskiej wrzątku i pełnej zapachowych kul, płynów i wszystkiego co przeznaczone do długich godzin w wannie.
Po jakimś czasie spędzonym w łazience uznałam swój wygląd za dość obiecujący i wsiadłam do ukochanego jeepa kierując się w stronę kawiarni.

Pracuję w niej już dwa lata głownie ze względu na kosztowne studia w San Diego, rodzice zapierali się przy swoim, że opłacą studia i mieszkanie, ale mimo tego wiedziałam, że będzie to dla nich za duże obciążenie. Systematycznie odkładałam wynagrodzenie, z którego uzbierała się już spora sumka.

Zaparkowałam przed kawiarnia i ruszyłam na moja zmianę. Gdy tylko przekroczyłam jej próg przywitała mnie Eleonor. Drobna brunetka, która umilała mi każdy dzień spędzony tutaj, znałyśmy się dzięki naszym rodzicom, którzy również poznali się w czasach licealnej młodości. Każdy tutaj poznał się w ten sposób, to za sprawą tego, że Newport nie ma wielu mieszkańców i wszyscy się znają przynajmniej z widzenia lub plotek. El była jedyną osoba, która mogłabym nazwać przyjaciółka, nigdy nie miałam nikogo takiego i raczej nie byłam jedną z tych lubianych osób. Zwykle trzymałam się na uboczu, nie czułam potrzeby rozwijania nowych znajomości, a nawet jeśli to ludzie tutaj nie przepadli za tymi, którzy się dobrze uczyli i nie spali na pieniądzach. Miałam kilku znajomych, ale nie mogłabym nazwać ich przyjaciółmi, w przeciwieństwie do Eleonor.

-Darcy, myślałam, że postanowiłaś szybciej mnie opuścić.

-Przestań nigdy bym ci tego nie zrobiła, musimy przeżyć ostatni dzień wspólnej pracy jak najlepiej.- Słowa te ledwo przechodziły mi przez gardło, nie chciałam opuszczać przyjaciółki, ale zarazem marzyłam od lat o opuszczeniu znienawidzonego Newport.

-Jasne, jasne zanim zaczniesz mi tu płakać leć się przebierz i na kasę bo ja już nie wyrabiam. – Mimo tego, że Newport to niewielkie miasteczko kawiarnia miała zawsze spory ruch, stałe zamówienia dla pracowników pobliskiego zakładu pracy, znudzone dzieciaki szukające zajęcia w wakacje i starsze panie, które nie mają nic lepszego do robienia poza spotkaniami u nas.

I tak właśnie minął mi dzień, każdy tak tu mijał, mnóstwo ruchu i pracy. Po skończonej zmianie postanowiłyśmy wraz z El pojechać po raz ostatni do mnie do domu i zrobić wspólnie obiad. Jak to u nas padło na makaron ze szpinakiem. Żadna z nas nie jest wirtuozką kuchni, a to jedyne co nie wymaga wielkiego talentu i wysiłku od nas. Z pełnymi talerzami usiadłyśmy na kanapie włączając pierwszy lepszy talk show, którego zapewne i tak nie będziemy oglądać a jedynie zgłuszymy rozmową. Wieczorem Eleonor wróciła do domu, a ja poszłam dopakować jeszcze kilka rzeczy do walizki. Część kartonów już czeka na mnie w nowym mieszkaniu, a część zapakuje jutro do busa, który przemierzy pół kraju specjalnie do mnie. Walizka pęka w szwach, ale co poradzę na to, że chętnie zabrałabym wszystkie ubrania ze sobą. Szczerze liczę na to, że jakimś cudem uniknę ogromnych kosztów związanych z nadbagażem. Wzięłam prysznic i poszłam spać wiedząc, że kolejne dni nie będą szczędziły wrażeń.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

stało się. wróciła motywacja do pisania, więc pozostało mi tylko życzyć wam miłego czytania

(trochę sporo czasu zajęło mi ponowne pisanie, które zaczęłam lekką zmianą planów na fabułę ale trzymajcie kciuki żeby jakoś to poszło)

Perfectly imperfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz