Prolog

43 4 0
                                    

Filadelfia, stan Pensylwania, Stany Zjednoczone

17 lat wcześniej...

Słońce wzeszło wysoko ponad gęstymi chmurami zastępując złociste gwiazdy, które rozświetlały mrocznawe niebo zeszłej nocy.

Młoda kobieta kołysała niemowlę do snu, którego ciemne oczęta przyozdobione długimi rzęsami opadały pod ciężarem zmęczonych powiek. Ostrożnie odłożyła dziewczynkę do szpitalnego łóżeczka, okrywając ją materiałem cieniuśkiego kocyka.

- Lorelai... - Kobieta odwróciła się w stronę męskiego, cichego głosu. Wizerunek męża w pogniecionej koszuli, zmierzwionymi włosami i bukietem kolorowych frezji w zupełności odbiegał od jego powszechnie doskonałej postury. - Jak się czujesz, najdroższa? - Zapytał przejęty, w pośpiechu odkładając pęk różnobarwnych kwiatów.

- Oh.. Vincent... - Wyszeptała, czując wilgotne wargi mężczyzny na swoim czole. - Czuję się dobrze i dziękuje za kwiaty, są piękne. - odpowiedziała, przykładając zimną dłoń do rozgrzanego policzka męża. - Poród był wyczerpujący, jednakże wszystko było warte tego, że w końcu jest z nami. - Następnie zerknęła morskim, pieszczotliwym spojrzeniem na noworodka. - To dziewczynka... Zdrowa i piękna... Dokładnie taka o jakiej marzyliśmy. - Wyszeptała.

Wzrok mężczyzny spoczął na noworodku, którego czarne, gęste włoski uwalniały się spod szpitalnej czapeczki. Pokonując odległość dzieląca go od nowonarodzonego dziecka, przetarł wzruszone oczy. Ojciec ostrożnie chwycił noworodka w swe ramiona. Jego serce zabiło znacznie szybciej, a znajome uczucie podekscytowania przepłynęło przez ciało. Oczy zaszkliły się mężczyźnie pod wpływem silnych emocji.

— Jest doskonała, Lorelai. - zwrócił się do żony, oczarowaniem przyglądając się noworodkowi. — Witaj na świecie, mała Mandeville.

Starless NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz