4.

56 5 0
                                    

Colin

Spojrzałem zamglonym wzrokiem na swoje lustrzane odbicie. Oparłem się dłońmi po obu stronach szkolnej umywalki. Ciężko przełknąłem, nabierając powietrza w swoje płuca. Czułem się słaby.
Przymknąłem na moment powieki, by chwilę po ich otwarciu ponownie dostrzec cieknącą z mojego nosa strużkę krwi. Westchnąłem, sięgając prawą dłonią po ręcznik papierowy.
Doskonale wiedziałem, że wyniki badań, które zrobiono mi tydzień temu wcale się nie poprawiały. Lecą raczej w tę drugą stronę, co potwierdzał kolejny w tym tygodniu krwotok z nosa. 

- Będzie dobrze kolego.- Wyszeptałem sam do siebie.

Powtarzałem sobie te słowa praktycznie codziennie. Wiedziałem, że każdy dzień przybliża mnie do śmierci, która może mnie zaskoczyć. Pogodziłem się z tym, że umrę. Raczej nigdy nie bałem się śmierci. Traktowałem to jak coś normalnego, ponieważ prędzej czy później i tak każdy z nas umrze. Dlatego starałem się korzystać z każdego dnia, jaki mi pozostał. Postanowiłem to docenić, i to właśnie w taki sposób przestałem się jej bać. Od życia można dostać wiele rzeczy, które wystarczy jedynie dostrzec. Szczególnie te małe drobnostki

Jedyne, czego tak naprawdę się bałem... a raczej byłem wręcz przerażony to uczucie, jakie zostawię po swoim odejściu moim bliskim. 
Mojej mamie, tacie, czy Callie.
To właśnie ta myśl wzbudzała u mnie najwięcej lęku. To właśnie tego bałem się najbardziej, ponieważ to oni pozostaną przy życiu z tym wszystkim. Ja najzwyczajniej zniknę.
Jakie to egoistyczne, że ich zostawię.

Jednak co mogłem zrobić? Naturalnie mogłem poddać się leczeniu i wszystkim innym szpitalnym czynnościom, ale ja tego nie chciałem. Choroba wyraźnie niszczyła mnie od środka co bez skrupułów przyznali mi lekarze. Dlatego, w czym pomogłoby leczenie? W przytrzymaniu mnie przy życiu tę kilka tygodni dłużej? Nie chciałem tego. Nie chciałem marnować swoje życia na szpital. I tak, większość z was może uznać mnie za głupca, jednak gdy zostanie ci zapowiedziane, że umierasz to pierwszą myślą, jaka przyjdzie ci do głowy to lista rzeczy, których nie zdążyłeś jeszcze w życiu zrobić. 
Dlatego postanowiłem, że chcę korzystać z pozostałego mi czasu na maxa, nie tracąc na jeżdżeniu po szpitalach, zażywaniu leków i podjęcia się terapii, która nie tylko fizycznie, ale i psychicznie mnie osłabiała. Chcę po prostu żyć.

Podjąłem tę decyzję nie tylko ze względu na siebie, ale i na osoby, które są mi bliskie, i to właśnie moje ostatnie chwile przeważą na tym, jak mnie zapamiętają.
Nie chcę być przywoływany w myślach jako ledwo żyjący nastolatek, który większość czasu spędza w szpitalu. 
Pragnę by moi rodzice, a przede wszystkim Callie zapamiętała mnie jako uśmiechniętego Colina, który był wiecznie dla niej. Pragnę by zapamiętała mnie jako swojego przyjaciela, który zgodziłby się na jej każdy szalony pomysł. Pragnę zrobić masę szalonych rzeczy, aby tylko podarować jej każdy mój moment. Pragnę podarować jej całego siebie, by czuła, że zawsze przy niej będę. Bez względu na to, że sama śmierć nas rozłączy. Pragnę to zrobić.
Dla niej będę udawał, że jestem, taki jak przed laty. Będę udawał, by się nie martwiła. Będę udawał dla Callie.

Po paru minutach opuściłem męską łazienkę, doglądając się na korytarzu oczekującej mnie brunetki. Stała oparta plecami o czerwone szafki. Jej spojrzenie utkwione było w ekranie trzymanego w jej dłoniach telefonu, podczas gdy na jej ujętych błyszczykiem ustach jawił się rozbawiony uśmiech.
Gdy tylko Callie wyczuła moją obecność, odepchnęła się od szafek, kierując się w moim kierunku.

- Chyba wręczę ci nagrodę za najdłuższe sikanie świata.- Zaśmiała się, posyłając mi swoje rozweselone spojrzenie. Próbowałem powstrzymać uśmiech, który pchał się na moje usta, jednak momentami słowa Callie sprawiały, że było to wręcz niemożliwe. 

- W takim razie poproszę o swoją nagrodę. 

Z ust brunetki wydobył się czysty śmiech, który po chwili stłumiła, przytykając dłoń do swoich ust. Lekcje dalej trwały, a my rechotaliśmy na opustoszałym korytarzu.

Gdy zaczęliśmy kierować się do wyjścia z budynku, ze względu na zakończone zajęcia, dziewczyna pokazywała mi na swoim telefonie kolejne przepisy, które "koniecznie musimy przetestować". To wcale nie tak, że przedwczoraj zapowiedziała mi, że już nigdy więcej niczego nie zrobi z rolek na Instagramie.
Podczas gdy usta Callie wcale się nie zamykały, a ja wsłuchiwałem się w każde jej słowo, zrozumiałem jedno - Przy niej czuję się całkowicie zdrowy. Przy niej czuję, że żyję w stu procentach.
Śledziłem swoim spojrzeniem każdy zarys na jej twarzy, gdy ona dalej opowiadała mi coś z nieskrywanym ożywieniem.

Będę udawał dla Callie.- Z powrotem przywołałem swoje słowa w myślach, gdy nasza dwójka kroczyła po szkolnym parkingu, kierując się do samochodu.

M.

Pierwszy rozdział z perspektywą naszego Colina - bądźcie gotowi na następne.

Pamiętnik o tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz