drie

124 16 53
                                    

Ne govoriva več o tem.
A ne vidiš, da razpadam, ker ne vem?

🃁

Fakt dobrze się bawiłem. Może trochę aż za dobrze. Nie piłem za dużo. Mijało coraz więcej czas odkąd dziewczyna opuściła nasze towarzystwo. Zacząłem się martwić.

– Nie mam jej już prawie pół godziny. – Zaczął temat Jure który był ,,nowy" w zespole. Znaliśmy kilka miesięcy a stał się nam na prawdę bliski.

– Może pójdę sprawdzić co z nią? – Spojrzałem w stronę blondyna który pokiwał twierdząco głową.

– Pójdę z tobą żebyś się nie zgubił młody. – Obydwoje zaśmialiśmy się dokańczając nasze drinki. A bardziej chłopak dokończył swoją mieszankę Jacka Danielsa i jakiegoś napoju gazowanego a ja upiłem trochę mojego ulubionego soku.

Wyszliśmy z loży wcześniej informując naszych przyjaciół że idziemy wspólnie poszukać Mayi. Lepiej byłoby napisać lub zadzwonić. Jednak zdecydowałem poszukać jej na własną rękę.

Intuicja dobrze mi podpowiadała.

Kroczyliśmy razem przez parkiet tak aby dotrzeć do miejsca łazienek. Kolejki były na prawdę ogromne. Mnóstwo mężczyzn i jeszcze więcej kobiet czekających w korytarzu. Jednak nigdy śladu mojej dziewczyny.

Spojrzałem na Jure który był tak samo zakłopotany jak ja. Staliśmy blokując przejście między salą taneczną a łazienkami. Przesunęliśmy się na bok prawie przewracając się przy tym.

Chłopak pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy razem z klubu. Blondyn chciał po prostu zapalić.

Cieszę sie że wziął mnie ze sobą.

Opierał się o ścianę powoli paląc. Zacząłem krążyć w około próbując jakoś się „uspokoić". Jak mam być szczery na prawdę stresowałem się że mogło jej się coś stać. Bałem się cholernie o nią.

W momencie w którym dotarłem do ślepego zaułka tuż obok klubu zamurowało mnie kompletnie. Moje mięśnie przestały na chwilę działać. Po prostu stałem i patrzyłem się.

Moja dziewczyna pieprzyła się z innym facetem. Na zapleczu klubu. Chłopak był wysoki ale na pewno nie wyższy odemnie. Był lepiej zbudowany. Wyglądał jak jeden influenser z Serbii. To na pewno był on.

W oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie umiałem ich powstrzymać. Nie widzieli mnie więc mogłem patrzyć tyle ile żywnie miałem na to ochotę.

Dlatego tak uśmiechała się do telefonu.
Myślała że się nie dowiem.

Nie wiem czy dotarłem sam do środka baru czy pomógł mi blondyn. Byłem jak w transie. Nie umiałem się z niego uwolnić. Siedziałem wpatrzony w niezdentyfikowany punkt przed sobą. Słyszałam przyciszone głosy moich przyjaciół. Każdy o coś mnie pytał.

– Kurwa zostawcie go samego na chwilę przynajmniej. – Krzyknął Bojan na to wszyscy przestali mówić. Poczułem jego dłoń na swoich plecach. – Zabiję albo ją albo jego.

– Bojan sam to zrobię. – W końcu oderwałem wzrok od jednego punktu w którym ciągle patrzyłem. Szatyn odsunął się delikatnie odemnie dając mi trochę więcej przestrzeni.

Spojrzałem na wejście do naszej loży. Właśnie wchodziła nim Maya. Zadowolona z dużym uśmiechem na twarzy. W ręku trzymała drinka. Pewnie od tego Serbijczyka. Nie brała że sobą pieniędzy.

– Co tu się dzieje? – Patrzyła na każdego po kolei. Na końcu nasz wzrok się spotkał. W jej oczach zauważyłem te iskierki które sugerują że jest szczęśliwa.

Nikt nic nie mówił. Wszyscy byli cicho. Po prostu patrzyli na moją reakcję. Wstałem i podeszłem bliżej jej. Chwyciłem mocno za jej nadgarstek przez co prawie wylała swój napój i pociągnąłem ku wyjściu z budynku.

Chciałem to zakończyć.

Wyszliśmy z klubu chwilę przed północą. Ludzi nadal byli pełno. Jednak przed budynkiem nie było nikogo.

Pusty parking i nasza dwójka.

– Co się stało skarbie? – Spojrzałem obojętnym wzrokiem w jej oczy. Dalej widziałem te iskierki które były zarezerwowane dla mnie. Były.

– Widziałem jak pieprzysz się za tym cholernym klubem. Z tym Serbijczykiem. – Prychnąłem przewracając oczami. Byłem tak wkurzony i smutny jednocześnie ze nie kontrolowałem swoich emocji.

Dziewczyna jakby zaniemówiła. Kompletna cisza oprócz odgłosów wydobywających się z budynku. Nagle jej błysk znikł.

– Już dawno chciałam cię zdradzić. – Moje serce pękło na milion drobnych kawałków. – Nie miałam z ciebie żadnego pożytku. Zawsze była tylko ta twoja kariera w której i tak nie odnieśliście żadnego sukcesu. Ten Serbijczyk przynajmniej na pieniądze i własne duże mieszkanie.

Poczułem jak w oczach formują mi się znowu łzy. Muszę być silny. Zaśmiałem się ironicznie.

– Mogłaś mi powiedzieć że przestałaś mnie kochać a nie zdradzać z kim popadnie. – Krzyczałem na nią. Ona na mnie też.

Cisza i spokój zostały przerwane przez dwójkę młodych.

– Mogłam ale czy chciałam? Oczywiście że nie. Myślałam że będzie z ciebie jakiś pożytek. Widać myliłam się. – Oczy bardziej mi się zaszkiły. – To koniec Guštin.

Myślałem że mnie kocha.
Wykorzystała mnie.

Odwróciła się na pięcie i weszła do środka. Ciągle patrzyłem się w miejsce w którym jeszcze chwilę temu stała. Mijały kolejne minuty. Nie zmieniłem pozycji. Czułem jak w mojej kieszeni wibruję telefon.

Po kilkunastu minutach zobaczyłem jak Maya wychodzi z budynku z tym Serbijczykiem. Jedną dłoń trzymał na jej talii. Ona przytulała kurczowo się do niego. Śledziłem ich wzrokiem aż obydwoje wsiedli do jej auta i odjechali.

Usłyszałem coraz głośniejsze krzyki mojego imienia. Odwróciłem wzrok. Zobaczyłem Bojana i Martina idących w moją stronę. Od razu rzuciłem się im w ramiona płacząc.

Moje serce rozbiło się na jeszcze mniej kawałeczków.

𝗡𝗚𝗩𝗢𝗧 | KRIS GUSTINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz