❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑰.

752 52 13
                                    

Pamiętasz ten deszcz?
Czy jesteś w stanie spamiętać tą deszczową, chłodną noc? A czy pamiętasz łzy i milczenie? Jedynie sam dźwięk kapiącego deszczu? Ulewy, która przygniotła nasze osamotnione ciała? Bo ja nie zapomnę miłości w twych oczach.

Ciemnoniebieskie tęczówki chłopaka utkwiły na białej karafce, zapewne wypełnionej alkoholem, ponieważ dwie siedzące przy blacie kobiety właśnie wlewały coś do ust z kieliszków. Nie mogło to być nic innego jak sake, które rozpoznał po zapachu, gdy od razu wszedł do pomieszczenia. I gdyby nie widział karafki, mógłby pomylić zapach z jakimś środkiem dezynfekującym, przecież trafił właśnie do gabinetu lekarskiego. Odchrząknął teatralnie tym samym skupiając na sobie wzrok obydwu z kobiet, które wcześniej nie zauważyły jego obecności.

— Fushiguro...

Ciemne spojrzenie brunetki padło na twarz chłopaka, lecz kobieta po chwili uśmiechnęła się subtelnie nie spodziewając się jego wizyty.

— Przyłapane w pracy na piciu. Chłopcze, nie wygadaj się, bo jeszcze utną mi premię.

— Nie miałem takiego zamiaru, Mei-san.

Kobieta cicho zachichotała i oparła brodę na dłoni, po czym ponownie rozlała do czarek wódki, aby przygotować następną kolejkę. Obie zaklinaczki najwidoczniej zaczynały dopiero swoje swawole, bo nie wydawały się być w żadnym wypadku pijane.

— Potrzebujesz czegoś? — zapytała Ieiri trochę się garbiąc i wpatrując się ze zmęczeniem na czarnowłosego.

— To strasznie głupie i... zawstydzające. — rzekł Megumi spuszczając wzrok, a kobiety popatrzyły po sobie ze zdziwieniem. — Nie chcę wam jednak przerywać, może powinienem przyjść innym razem?

— Oh, jeżeli potrzebujesz szybkiego leczenia, to mogę wyjść. — oznajmiła jasnowłosa.

— Nie, nie chodzi o leczenie. — zaprzeczył niemalże od razu Fushiguro, lecz przyłapał się na tym, że słowa coraz ciężej przechodziło mu przez gardło. — Potrzebowałem... porozmawiać z kimś... odpowiednim. Twoja obecność mi nie przeszkadza, Mei-san.

— Co dwie głowy to nie jedna. — rzuciła Shoko i opierając się łokciem o biały blat wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. Jednego zaproponowała swojej starszej po fachu koleżance, lecz ta skromnie odmówiła gestem dłoni, więc brunetka sama zaciągnęła się dymem. — Wal śmiało.

— Myślałem, że mógłbym porozmawiać o tym z Gojo-sensei, ale szczerze obawiam się, że by mnie wyśmiał.

— Oh, czyli liczysz na wyrozumiałość? — wtrąciła Mei uśmiechając się pod nosem. — Trafiłeś więc w dobre ręce. 

W gabinecie przez moment zapadła cisza. Jedynie Shoko strzepnęła końcówkę papierosa do popielniczki stojącej obok karafki. Kazała Megumiemu usiąść na kozetce, bo innego wolnego krzesła nie posiadała w tym pomieszczeniu, a chłopak posłusznie wykonał polecenie. Nerwowo bawił się palcami, a wzrok utkwił gdzieś w białych kaflach. Usłyszał jedynie, jak zaklinaczki sięgnęły po kieliszki i stuknęły się nimi w ramach jakiegoś cichego toastu.

— No dalej. Z czym takim przyszedłeś do mnie, aby porozmawiać? — zapytała Ieiri odrobinę krzywiąc się od gorzkiego i cierpkiego smaku wódki.

𝑪𝒂𝒏 𝒚𝒐𝒖 𝒓𝒆𝒎𝒆𝒎𝒃𝒆𝒓 𝒕𝒉𝒆 𝒓𝒂𝒊𝒏 ❀ 𝑴𝒆𝒈𝒖𝒎𝒊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz