Spałam czy nie spałam? Moje oczy były zamknięte tej nocy czy nie?
Pytanie, które zadaję sobie codziennie rano leżąc w łóżku bądź gdziekolwiek indziej w mieszkaniu. O ile mieszkaniem można nazwać dwa zatęchłe pomieszczenia, jedno składające się z kuchni z salonem i sypialnią w jednym i drugim, łazienką.
Wstając z łóżka, materaca leżącego na ziemi, rozmasowywałam bolącą głowę. Potrzebuje kawy, papierosa i jakiegokolwiek jedzenia. Leki już dawno mi się skończyły i szczerze mówiąc nie chciało mi się iść po nie do lekarza. Nie potrzebuje znów wylądować w szpitalu psychiatrycznym i patrzeć na świat zza krat jak ci wszyscy obłąkani, którzy tak naprawdę byli normalniejsi od większości społeczeństwa. Wysłuchiwanie, że jestem leniwą rozkapryszoną dziewczynką która doprowadza się do szaleństwa, doprowadza mnie do obłędu. Lekarz, rodzina... Oni nie mają już znaczenia. Wybrałam inną ścieżkę, z przykładnej dobrej dziewczynki chodzącej co niedzielę do kościoła stałam się największym rozczarowaniem rodziny w dziejach, istnym wrakiem człowieka dążącym do samo destrukcji.
Kawa i papieros mają inny smak w pomieszczeniu zatęchłym od wilgoci spowodowanej niedostatecznym ogrzewaniem go, zapachem papierosów i palonej trawki. Oglądałam wiadomości na telewizorze pamiętającym jeszcze lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku.
-Dzisiejszej nocy znów doszło do makabrycznego wydarzenia w mieście.-Powiedziała blond włosa reporterka ubrana w błękitną garsonkę, którą z pewnością będzie miała na sobie tylko ten jeden raz, to czysta postać konsumpcjonizmu, coś czym gardzę.-Wysadzono siedzibę lokalnej gazety. Nie wiadomo czy w nocy ktoś przebywał w budynku. Trwają poszukiwania ewentualnych ofiar, na miejscu pracuje dwanaście zastępów straży pożarnej i policyjna epika dochodzeniowa.-Na ekranie pojawiło się krótkie nagranie zgliszczy dogaszanych przez straż, wywołało to uśmiech na mojej twarzy.-Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że sprawca wysadził budynek bombą domowej roboty. Na miejscu odnaleziono resztki nitrogliceryny. Na ten moment nie mamy więcej informacji, to już wszystko w dzisiejszym wydaniu wiadomości.
Koniec. Idealny koniec. Budynek najgorszego brukowca nafaszerowanego kolorowymi reklamami powodującymi dążenie do ideału po prostu przestał istnieć w jedną noc. Uwolnienie się od systemu i schematu jest proste, ale czy człowiek ma na to odwagę? Zazwyczaj nie. O czym mówię? Człowiek pracuje całe życie, kupuje meble z reklam, stosuje diety polecane przez bogaczy, robi operacje plastyczne... Całe pokolenia wykonują prace, której nienawidzą, po to tylko, żeby móc sobie kupować coś, co nie jest im wcale potrzebne. Zabija w sobie odmienność by stać się taki jak inni.
Wypalony papieros skończył w popielniczce pełnej niedopałków. Kilka minut później znalazłam się na ulicy tętniącej życiem, pełnej reklam, ludzi ubranych identycznie podążających w kierunku pracy, która nie prowadzi ich do prawdziwego szczęścia. Ci ludzie nie wiedzą, że żeby coś osiągnąć trzeba upaść na samo dno. W tym celu zmierzam ku opustoszałej fabryce, na miejscu której nie stanął jeszcze wieżowiec. Mijając ludzi zapatrzonych w telefony bez problemów wyciągam ich portfele, zgarniam pieniądze i odkładam je z powrotem, a oni nawet nie orientują się, że właśnie zostali okradzeni. W metrze starsza kobieta wpatruje się we mnie.
-Co tam, babciu?-Zagaduję kobietę posyłając jej szeroki uśmiech, staruszka przeżegnała się.-Nie bój się babciu, twe modły nie zostaną wysłuchane. Musisz zaakceptować ewentualność, że Bóg nie lubi cię, nigdy cię nie chciał i prawdopodobnie cię nienawidzi.
-Dziecko, nie bluźnij przeciwko Bogu.-Patrzyła na mnie, ale w jej oczach był strach.-Zeszłaś na złą ścieżkę, ale Bóg może cię jeszcze ocalić.
-Przypomnę sobie o tym, gdy będę sobie wstrzykiwać heroinę.
Oczy kobiety stały się wielkie i przestraszone. Dla mnie nie ma już ratunku. Moja stacja. Pora odkupić grzechy. Czarne glany na moich nogach doprowadzają mniej do miejsca pełnego narkomanów, wyrzutków społeczeństwa. Bez problemów odnajduję dilera.

CZYTASZ
The end
Cerita PendekWyniszczenie fizyczne i psychiczne organizmu. Wrak człowieka, który stoczył się na samo dno. Nic wartościowego. Człowiek karmiący się resztkami, lekami i używkami. Historia końca, do którego doprowadziła. Dzieło jej życia. Inspiracja: fight club, tr...