(3os)
Porsche siedział na krawędzi basenu kiedy do niego dosiadł się Vegas z kieliszkami w ręku, rozmowa między nimi kleiła się jakby tylko oni byli na tym świecie, jakby koniec rozmowy miałyby być końcem świata.
Porsche spojrzał na Vegas i coś w nim pękło, ale jego złe myśli nie podobały mi się, zanurzył się w wodzie i zakrył twarz, starał się je wywalić z głowy. Jednak pękł. Wynurzył się między nogami Vegas, złapał go za szyję- zabiję cię jak spróbujesz jakoś mnie zranić - warknął i pocałował go w usta, Vegas zadowolony pociągnął Porsche bliżej siebie, czarnowłosy wylądował tym samym na kolanach Vegas, Który zaczął całować szyję Porsche, rękami jeździł po plecach chłopaka, wsunął je pod kąpielówki.- nie musisz być taki delikatny. Ze szkła nie jestem.- powiedział wprost do ucha Vegas i ugryzł jego płatek.
Vegas od razu powalił Porsche na kafelki, zawisł nad nim i jednym ruchem pozbawił go kąpielówek, poprawił włosy do tyłu i zdjął z siebie swoją koszulę.
Dorwał się do klaty Porsche, z pocałunków przeszedł na ssanie i nadgryzanie ciemnej skóry Bodyguard'a.
sunął rękę w dół, spojrzał na penisa chłopaka i aż zagwizdał- Twardy jak kamień po kilku pocałunkach... Ciekawie- zaczął specjalnie pocierać go ręką, Porsche złapał go za policzki i Spojrzał mu poważny w oczy
- pieprz mnie, a nie pierdolisz .- pocałował go znów, Vegas oddał pocałunek by po chwili wepchnąć do buzi Porsche swoje palce, które ten od razu naślinił. Palce zaraz po tym wylądowały również w Porsche, ale od drugiej strony. Vegas ruszał palcami, zaś drugą ręką trzymał penisa Porsche i ruszał w górę i dół, dokładnie obserwując jego twarz, rozpiął spodnie i odwrócił Porsche na brzuch, wszedł w niego, złapał go za włosy.
Kiedy ta dwójka oddawała się rozkoszy, Kinn stojący za ścianą miał ochotę strzelić sobie w głowę. Vegas dokonał swego, poraz kolejny ukradł mu ukochanego.
Kinn wkurzony szedł przed siebie , wszedł do swojego biura i prawie całe rozwalił, wrzeszczał co obudziło Pete, który spał pokój obok, ruszył do gabinetu szefa, wszedł bez pukania, zobaczył Kinn'a, który siedział przy biurku, podszedł do niego bez słowa, podniósł wszystko z podłogi, zajmuję się głównie Tankhun'em nie raz był świadkiem różnych ataków, ataki złości w tej rodzinie zazwyczaj dotyczą Innych, Kinn wydaję się być tym wytrzymałym...- paniczu Kinn co się dzieje?- zapytał odkładając ostatnie papiery na biurko, podszedł do niego, Kinn wstał z fotela i stanął przed nim.
- Rozbierz się - powiedział poważny co sprawiło, że Pete zdziwiony uniósł brwi
- paniczu Kinn... - nie wiedział co się dzieje, był pewny, że Kinn i Porsche są razem...a teraz każe mu się rozbierać? Z drugiej strony obawiał SIĘ, że Porsche będzie na niego za to zły
...jakby to go jeszcze obchodziło.- Pete czego nie rozumiesz w jednym poleceniu?- złapał go za brodę - masz się rozbierać - powiedział, a Pete położył ręce na jego barkach, pchnął go na fotel.
- jak sobie życzysz paniczu Kinn - stanął przed nim i rozebrał się do naga, zakrył ręką swoje kroczę i patrzył na niego... Będą szczerym kręciło go to, że jego szef mu tak rozkazuje...
- Na kolana.- Pete od razu zrobił to i na czworakach podszedł do Niego, położył ręce na jego udach, podniósł się delikatnie, był na wysokości klaty Kinn'a, pozwolił sobie na rozpięcie jego koszuli. Kinn od dawna zdawał sobie sprawę, że Pete jest naprawdę przystojny, ale patrząc na niego teraz, widział idealnie swój typ, zazwyczaj jego mężczyźni przypominali Pete.
Pete na kolanach zajął się robotą, ruszał głową, Kinn trzymał rękę w jego włosach, przybliżył go niżej, przez co Pete prawie się zakrztusił. Oczywiście sprawiło mu to trochę bólu, ale Pete uwielbiam ten rodzaj bólu, wszystko znów zleciało z biurka kiedy Kinn posuwał na nim Pete, który złapał go za nadgarstek i położył jego rękę na swoją szyję
- p'Kinn błagam...- wyjęczał przez mocne ruchy Szefa, Kinn zacisnął rękę na jego szyi
- oh kręcą cię takie rzeczy? - pchnął tak mocno, że Pete miał wrażenie, że widzi gwiazdki.
Rano przy śniadaniu atmosfera była bardziej napięta niż struny w gitarze Kim'a, który patrzył na brata i później na Bodyguard'a z widocznymi śladami z nocy, ślady ręki i ugryzień... To samo można było powiedzieć o Porsche, ale ten nie miał ręki na szyi.
- czy tylko ja tej nocy nie miałem burdelu w tym domu?- zapytał zirytowany i zmarszczył brwi, Spojrzał na Tankhun'a
- co się gapisz? - zamarszył brwi.- Ja byłem całą noc w kinie.
Akcja potoczyła się dość dziwnie, Porsche naprawdę zmienił Vegas, tym samym razem zaczęli prowadzić rodzinę interesy drugiej rodziny po śmierci Gun'a której nie dało się uniknąć nawet w tym świecie.
Zaś Kinn nadal miał przy sobie najlepszego bodyguard'a w historii pierwszej rodziny, który teraz nie jest już tylko ochroniarzem.Kinn wypełniał papiery, do biura przyszedł rozbawiony Pete
- a ty co taki szczęśliwy?- zapytał odsuwając się od biurka, podszedł do Pete i pogłaskał jego policzek
- Porsche wysłał mi nagranie jak Vegas puścił pawia podczas zmieniania pieluchy.- no tak pamiętajmy na świecie przecież pojawił się Venice, Porsche i Vegas napewno zadbają o to by jego życie było ciekawe.
- wiedziałem od zawsze, że to pizda. pielucha go pokonała - powiedział rozbawiony
- oh ciekawe czy ty dałbyś radę panie mądry - złapał go za policzki
- oczywiście, że bym dał.- powiedział marszcząc brwi
- ... udowodnij - powiedział patrząc mu w oczy, dopiero teraz Kinn skumał o co chodzi Pete...- oh przecież nie możesz być gorszy niż Vegas- nO oczywiście, że nie może!
Więc w rodzinie zawitał Fiat... i Kinn tak samo jak Vegas puścił pawia.
CZYTASZ
dawno temu w Tajlandii
Fiksi Penggemarwiecie że lubię pisać. a nie każdy pomysł nadaję się na oddzielny ff tylko na one shot. więc będzie tu zbiór one shotów z bl.