Wyjechaliśmy z parkingu szkolnego już nie mogę się doczekać momentu kiedy będę mogła prowadzić własne auto. Jedziemy jeszcze do galerii ,ponieważ musimy zrobić zakupy spożywcze. Droga mijała spokojnie lecz do czasu... Nagle usłyszałam huk. Zaczęłam spadać zrobiło się ciemno. Nic nie widziałam. Nie spostrzegłam również rodziców, kartonu, samochodu. Ostatnie co widziałam to był czarny samochód jadący pod prąd prosto na nas... Zauważyłam że zbliżam się do czegoś co było zielone. Gdy zaczęłam się zbliżać do tego coraz bardziej uświadomiłam sobie że to była trawa. Wylądowałam na niej. Upadek nie bolał co mnie bardzo zdziwiło bo upadki z dużej wysokości na pewno bolą i to bardzo. Pomyślałam że może trawa mnie zamortyzowała. Tylko pytanie jak? Ponieważ trawa miała tylko pare centymetrów. Rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam las... Ciemny las... Jak w lesie może być tak idealnie przycięta i zadbana trawa? W mojej głowie rodziło się tyle pytań bez odpowiedzi jak? Dlaczego? Co się stało? gdzie ja jestem? A co najważniejsze gdzie są moi rodzice?
***
dobre 30 minut trwało uporządkowanie chociaż 5% moich myśli. Chciałam spojrzeć w telefon która godzina ,ale chwila przecież go nie miałam to dziwne coś co mnie wessało tutaj nie zabrało ze sobą mojego plecaka w którym go miałam. Na moje szczęście miałam zegarek na mojej lewej ręce. Spojrzałam na niego i zauważyłam ,że się zatrzymał widocznie czas tu nie płynie. Zaczęłam wbiegać w las chciałam znaleźć z tąd wyjście ale poprostu się nie da biegnę i biegnę końca nie widać.
***
Po jakimś czasie dostrzegłam że ilość drzew się zmniejsza. W końcu wybiegłam na łąkę pasły się na niej krowy. To oznacza że ktoś tutaj mieszka że nie jestem sama w tym dziwnym świecie. Lecz nie było widać żadnego pastucha ogrodzenia nic więc to było dzikie stado. Żadnej żywej duszy tylko ja jestem tutaj i na marne szukam wyjścia z tego świata.
CZYTASZ
Rzeczywistość?
Teen Fictiondziewczyna o imieniu Gabriela z powodu wypadku zapada w śpiączkę jej priorytetem jest się z niej wydostać lecz nie wie jak...