1

536 19 4
                                    

   pov. Jisung

Tamtego dnia czekał mnie pierwszy dzień drugiego semestru w mojej znienawidzonej szkole. Przez moje problemy z bezsennością, zeszłej nocy prawie nie zmrużyłem oka, więc wyjście z łóżka graniczyło dla mnie z cudem. Kiedy wreszcie udało mi się zwlec z łóżka, poszedłem umyć zęby oraz przemyć twarz zimną wodą na rozbudzenie. Następnie narzuciłem na siebie pierwsze lepsze znalezione na podłodze ubrania, akurat tego dnia padło na czarne szerokie jeansy i luźną bluzę w tym samym kolorze.

Zszedłem po schodach do kuchni i nie witając się nikim chwyciłem pośpiesznie jabłko. Po wejściu do przedpokoju założyłem czarne martensy na platformach, oraz zarzuciłem na ramię czarny plecak z wieloma breloczkami i pobiegłem na przystanek autobusowy.

Czekając na autobus, założyłem na głowę bezprzewodowe słuchawki i włączyłem swoją ulubioną playlistę. Po około 5 minutach czekania, autobus przyjechał. Wsiadłem do pojazdu, przywitałem się z kierowcą, po czym zająłem miejsce z tyłu autobusu i oparłem głowę o szybę. Liczyłem na to, że w czasie przerwy świątecznej uda mi się odpocząć od stresu związanego ze szkołą, oraz samego tego miejsca, lecz wolne minęło zdecydowanie mi za szybko. Powrót do szkoły przyprawia mnie o mdłości nie tylko z powodu nauki, nauczycieli oraz stosunkowo wczesnego wstawania, ale również z powodu mojego największego wroga - Lee Minho. Ja i Minho rywalizowaliśmy we wszystkim od podstawówki, od tego kto dostanie najlepszą ocenę, aż po to, kto będzie miał najładniejszą dziewczynę. Jednakże później, rywalizacja ewoluowała w nienawiść. Prawdziwymi wrogami zostaliśmy dopiero kilka dni po samobójstwie mojego starszego brata, który był najlepszym przyjacielem Minho.

Jiwoong i Minho byli przyjaciółmi od piaskownicy, więc mój brat często przyprowadzał chłopaka do naszego domu, co niezbyt mnie zachwycało, gdyż Lee zawsze musiał rzucić w moją stronę jakąś zgryźliwą uwagą. Minho i mój brat byli bardzo zżyci, czasem zastanawiam się nawet czy nie łączyło ich coś więcej. Lee chociaż raz w tygodniu zjawiał się u nas w domu w celu zostania na noc, tak samo w drugą stronę. Zamykali się razem u Jiwoonga w pokoju, kiedy pytałem się go co robili zawsze odpowiadał wymijająco. Do pewnego czasu mimo, że moje relacje z Minho nie były najlepsze, to zdołałem wytrzymać z nim na przykład w tym samym pomieszczeniu.

Jednakże, pewnego ulewnego wtorku mój brat leżąc w wannie podciął sobie żyły. Zostawił mi list. Napisał tam, abym broń Boże nigdy nie pomyślał o tym, że to moja wina. Powodem jego śmierci było to, że przez to, że zawsze był pupilkiem naszych rodziców, którzy zawsze wywoływali na nim presję związaną z tym aby zawsze był tym dobrze prezentującym się dzieckiem. Jako iż byłem od niego młodszy, na całe szczęście mnie to ominęło. W wyniku tego, że byłem wpadką, moi rodzice mieli mnie gdzieś. Nigdy nie chodziłem z nimi na spotkania rodzinne czy inne tego typu uroczystości, nigdy nie zabrali mnie do restauracji, kina czy na głupie lody.

Chciałbym, żeby padło na mnie a nie na Jiwoonga. Był najcudowniejszą osobą, którą dotychczas poznałem. To był po prostu książkowy ideał starszego brata. Zawsze kiedy rodzice odreagowywali na mnie swoją złość, stawał w mojej obronie przez co zawsze mu się obrywało.

Po jego śmierci, wszyscy zaczęli mnie o nią obwiniać. Wiedziałem to tym, że to nieprawda, sam Jiwoong tak przecież tak napisał. Nigdy nie powiedzieli dlaczego tak uważają, jednakże ja mogę się jedynie domyśleć powodu ich nieźle pokręconego toku myślenia. Moi rodzice po prostu nie potrafią dopuści do siebie myśli, że śmierć ich ukochanego synka mogłaby być ich winą. A Minho? Sam nie mam pojęcia dlaczego tak uważał. Pewnie założył, że skoro moi rodzice tak mówią, to jest to prawdą.

  Kiedy dotarłem na przystanek, który znajdował się najbliżej mojej szkoły, wysiadłem z autobusu i podreptałem w stronę obskurnego budynku. Uczęszczałem do dość przeciętnego liceum, położonego kilka kilometrów od centrum Seulu.
Z zamiarem wejścia przez ogromne drzwi do szkoły, naszła mnie jedna myśl, przez która musiałem się na chwilę zatrzymać. Wyciągając papierosa myślałem nad tym jakim okropnym synem byłem. Palę, piję, klnę, rucham się, jestem wredny, jestem okropny dla moich rodziców. Ale chwila.

Czy oni sobie na to nie zasłużyli?

  
666 słów 👹

babysitter / minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz