Obudził się w południe w sypialni, czując wszechobecny chłód, który sprawiał, że trudno było się wydostać spod kołdry. Przesunął dłonią po materiale, próbując wybadać prawą stronę łóżka, ale wtedy uświadomił sobie, że jest sam.
Westchnął cicho, podnosząc się do siadu. Wizja spędzenia całego dnia w ciepłej pościeli była niezwykle kusząca. Cóż, może innym razem.
Rozciągnął się leniwie, czując, że każda część jego ciała jest bardziej zrelaksowana niż zazwyczaj.
Nie sądził, że oboje posuną się tak daleko. W drodze do jego mieszkania, planował tylko wpaść na chwilę i szczerze porozmawiać. Sprawy jednak potoczyły się inaczej. Sam niczego nie żałował, ale nie miał pewności, czy jego partner myślał podobnie.
Błogie rozmyślanie zostało zagłuszone poprzez szum wody, dobiegający zza drzwi, które znajdowały się idealnie naprzeciwko łóżka. Nie były to drzwi przez które weszli do sypialni kilka godzin wcześniej. Połączył fakty, domyślając się , że zapewne znajdowała się za nimi prywatna łazienka. Ulżyło mu, kiedy zrozumiał, że Speedo bierze prysznic. Skarcił się za wizję jaką podsunął mu rozszalały umysł.
Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że zostawił mnie samego, po tym co oboje robiliśmy?
Miał trochę czasu, aby przemyśleć co zamierza powiedzieć, kiedy dojdzie do nieuniknionej konfrontacji. Musieli porozmawiać o tym, co między nimi zaszło.
Pozbierał swoje ubrania rozrzucone po całej podłodze. Nieco się pomięły, więc bezskutecznie próbował wyprasować je dłońmi. Ostatecznie ubrał je takie, jakie były, nie chcąc niepotrzebnie się denerwować.
W oczekiwaniu na gospodarza pościelił łóżko i usiadł na jego krańcu. Jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę niewielkiego stolika nocnego i jedynego przedmiotu jaki się na nim znajdował.
Był to dobrze mu znany, podręczny kalendarz, oprawiony w czarną skórę z pozłacanymi brzegami. Pamiętał dzień, w którym obdarował nim Alberta. Wszystko odbyło się w formie żartu, dlatego nie spodziewał się, że faktycznie zachowa ten upominek. Vasquez kupił mu go zaraz po tym, jak zapomniał o ich wcześniej umówionym spotkaniu.
Przejechał dłonią po jego okładce, wyczuwając przyjemną teksturę pod opuszkami palców. Był niezwykle ciekawy, czy właściciel pokusił się o zapisanie choćby jednej daty.
Rozłożył notatnik ostrożnie na kolanach, przerzucając kilka kartek.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy dostrzegł, że niemal połowa z nich została zapisana czarnym tuszem.
Jeden z wpisów szczególnie przykuł jego uwagę. Nie chciał wtrącać się w prywatne rzeczy Speedo, ale kiedy dostrzegł swoje imię wielokrotnie pogrubione długopisem i znajomą datę nad nim, zrozumiał, że te kilka zdań, które właśnie trzymał przed sobą, mogły pomóc mu zrozumieć uczucia, jakie kierowały Albertem.
Wyrzuty sumienia nawiedzały go falami, wraz z każdym kolejnym przeczytanym słowem.[...] Vasquez...Minął już miesiąc od kiedy wyjechał. Wciąż zdarza mi się zadzwonić, lub wysłać krótkiego sms’a licząc na odpowiedź. To już chyba taki nawyk.
To uczucie jest przytłaczające, a jego brak sprawia, że niemal się duszę. Coraz ciężej jest mi funkcjonować i oszukiwać innych, że wszystko ze mną w porządku. Po raz pierwszy tęsknię tak bardzo, choć nigdy nie tęskniłem za domem rodzinnym ani za byłymi partnerami. Dlaczego musiał zniknąć, akurat wtedy, kiedy zrozumiałem co do niego czuję ?
Przez pewien czas próbowałem jak najdłużej przebywać poza domem. Zdarzały się dni, w których pracowałem w warsztacie od świtu do nocy. Na koniec dnia byłem zbyt zmęczony aby zadręczać się myślami. Taki tryb życia był rozwiązaniem tylko na chwilę. Ataki paniki wróciły, o wiele silniejsze niż wcześniej. Pamiętam dzień, w którym dusiłem się łzami we własnym łóżku. Zanim zdążyłem się uspokoić zadzwonił David prosząc mnie o przysługę. Chciał, żebym przyjechał i pomógł mu przy aucie. To była jakaś błahostka, która nie wymagała zbyt wiele roboty, ale nie mogłem zjawić się na miejscu, nie w takim stanie. Nie mogłem też powiedzieć prawdy o tym co się ze mną dzieje, bo on by nie zrozumiał. Nikt by nie zrozumiał, bo ja sam mam z tym problem. Wiłem się w spazmach, zaciskając pięści, aż w końcu wydusiłem: „Nie zawracaj mi dupy”. Rozłączyłem się i ponownie zalałem łzami. Te słowa parzą do dziś, jakby ktoś wypalił mi je na skórze. On zawsze był na każde moje zawołanie, a ja zawiodłem go przy pierwszej lepszej okazji. Nie mogę spojrzeć na siebie w lustrze, wiedząc, że wszystko wymyka się spod kontroli. Powoli tracę wszystkich, na których mi zależy. Nie potrzebnie tak bardzo się przywiązuję.
Od kilku dni staram się wybić Vasqueza z głowy, choć nawet teraz zastanawiam się, czy tam, gdziekolwiek teraz jest, myśli o mnie tak samo mocno jak ja o nim [...]
Nie potrafił opisać bólu, jaki uderzył go, w momencie kiedy skończył czytać. Wszystkie emocje skłębiły się razem, osiadając na jego klatce piersiowej niczym stado gołębi. Odłożył notes na swoje miejsce i przytłoczony własnymi myślami, ukrył twarz w dłoniach.
CZYTASZ
Glass Boy | Blachary
FanfictionW mrocznym labiryncie Los Santos, gdzie lojalność jest jedynie pretekstem do walki o władzę, każdy moment może zakończyć się jak cios nożem. To w tej brutalnej rzeczywistości losy Alberta Speedo i Vasqueza Sindacco, krzyżują się ponownie po wielu t...