Rozdział 4

2 0 0
                                    


 -Wykorzystaj swój urok, skarbie. Uśmiechaj się i machaj. Wiem, że jeśli chcesz to potrafisz- miał rację. potrafiłam być urocza i czarująca, jeśli chciałam. Trzeba było mnie lepiej poznać, aby się przekonać jaka potrafię być nieznośna. Ludzie za mną nie przepadali. Kiedy starałam się być miła, myśleli, że jestem dziwna, ponieważ szukając tematów rozmowy, zawsze znajdowałam takie które ich nie interesowały, a wręcz wzbudzały w nich zdziwienie. Kiedy za to próbowałam być neutralna, wyglądałam jakbym była obrażona na cały świat.

- Dobrze, będę taka urocza, że aż odechce ci się jedzenia słodyczy- wyszczerzyłam zęby i wspięłam się na rydwan. Koło mnie stanął Randall ubrany w kombinezon z pereł. Wyglądał komicznie, jak ja.

- Cześć, perełko. Błyszczysz- zdziwiła mnie ta uwaga. Po co miał być nagle miły?

- Ty też- odchrząknęłam obojętnie. Starałam się wymazać chłopaka z umysłu. Był tylko rozkojarzeniem. Ja mam się ukrywać i próbować przetrwać, a on pewnie się zbrata z innymi zawodowcami, czyli trybutami, którzy sami się zgłosili po długoletnim treningu do igrzysk.. I dobrze. Może się sami wybiją? Fajnie by było. Na sygnał rydwany zaczęły wyjeżdżać z centrum odnowy. Po kolei dystryktami. Kiedy przyszła kolej na czwórkę, czyli nas, uśmiechnęłam się i zaczęłam machać wesoło. Posłałam też trochę całusów. Kiedy dotarliśmy na rynek, rydwany ustawiły się w kole, a ja opuściłam rękę z udawanym uśmiechem, oraz adoracją spojrzałam na prezydenta. Chciałam go udusić. Zabrał mi wszystko. Przemówienie Snowa było krótkie. Wspomniał o tym jak ważne są igrzyska, przywitał trybutów i życzył im powodzenia.

- Dziękuję Panie Prezydencie- pomyślałam. On chciał abym zginęła. Dawało mi to jeszcze mniejsze szanse na przetrwanie igrzysk. Z pewnością napotkam jeszcze więcej przeciwności losu niż inni trybuci. Może dam sobie radę? Muszę. Dla Lissy, dla rodziców, dla Finnicka. Nie może stracić jeszcze jednego członka rodziny. Muszę przeżyć, aby go wspierać. Muszę żyć dla Lissy. Ona już nie może, więc ja będę żyła jej życiem. Skończyłam te przemyślenia, kiedy rydwan wjechał do ośrodka treningowego trybutów. Zeskoczyłam na ziemię i mój brat mi pogratulował.

- Wyglądałaś przekonująco. Pokochają cię- powiedział. Skinęłam głową. Byłam zmęczona i chciałam iść spać. Na szczęście tego dnia nie miało być więcej "atrakcji". Ja, mój brat, Annie, Randall i Sonya, czyli kobieta, która prowadziła dożynki i teraz była naszą opiekunką wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na czwarte piętro. To był nasz apartament. Sonya nas po nim oprowadziła, następnie poszłam do swojej sypialni i padłam wycieńczona na gigantyczne łoże. Nie zdążyłam nawet się przebrać, ani zjeść kolacji. Od razu zasnęłam. Następnego dnia byłam głodna. Od razu kiedy wstałam zaburczało mi w brzuchu tak głośno, że pewnie cały Kapitol to słyszał. Wzięłam prysznic i ubrałam się w sportowy strój na trening trybutów. Włosy związałam w dwa kucyki. Cztery następne dni miałam poświęcić na ćwiczenia fizyczne, oraz naukę survivalu, po to aby organizatorzy igrzysk mieli mi dać ocenę punktową moich zdolności, która miała pomóc sponsorom, ale także po to aby te zdolności pomogły mi przetrwać na arenie. Szybko pobiegłam na śniadanie. Na razie dotarł tam tylko Randall.

- Cześć, jak się ci dzisiaj spało- zapytał mnie irytującym głosem.

- Dałbyś sobie spokój- odpowiedziałam.

- Ej! Ja próbuję być po prostu miły- nie wydawał się szczery.

- Pewnie po to, aby znowu mnie poniżać za dwa dni- skwitowałam.

- To by było przykre, prawda? POTRZEBUJESZ abym był miły, May- najwyraźniej zaczął się ze mnie nabijać.

- Potrzebuję abyś nie był irytujący- wyjaśniłam stanowczo. Chłopak przestał się zgrywać, gdyż do stołu dosiedli się nasi mentorzy. Przy posiłku zostało nam wyjaśnione po krótce, abyśmy na treningu ukrywali swoje największe umiejętności przed innymi trybutami i się za bardzo nie popisywali. Mój partner z dystryktu [pragnął się dostać do sojuszu zawodowców. Ja starałam się sprawiać wrażenie, jakbym miała obojętny stosunek. Wiedziałam, że mam się w to nie mieszać. Finnick wyjaśnił mi wcześniej, że w pewnym momencie igrzysk, między zawodowcami może wystąpić kłótnia, albo rozwiązanie sojuszu. Wtedy właśnie najczęściej ginie najsłabsze fizycznie z nich. To bym była ja, gdybym do nich dołączyła. Ja i Randall zjechaliśmy wraz z Sonyą do sali treningowej. Opiekunka nas tam zostawiła. W sali było wiele stoisk z różnymi aktywnościami do przećwiczenia. Nie wiedziałam od czego zacząć. Jeśli zabrałabym się za rzucanie nożami, lub łucznictwo, każdy by od razu zobaczył jak słaba jestem. Mogłabym porzucać ciężąrami lub pomachać mieczem, ale to też by mi raczej nie wyszło. Nie mogłam zająć się identyfikacją roślin lub zwierząt teraz, więc zostały mi tylko takie aktywności jak: wspinaczka, wiązanie węzłów, czy rozpalanie ogniska.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 05, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ShellsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz