Obrona skoncentrowała się na ostatnim murze za którym była już tylko strefa dla najbardziej zamożnych i pałac króla Kueia.
Władca razem z agentami postanowił nie wracać do swojego domu. Chciał obejrzeć na własne oczy resztę bitwy.
Obrońcy mieli tylko dziesięć minut na okopanie się, gdyż natychmiastowo do akcji ruszyły czołgi wroga.
Toph i inni magowie ziemi próbowali je zmiażdżyć za pomocą ogromnych skał lecz przeszkadzali im w tym żołnierze Narodu Ognia którzy ciskali w nich swoimi płomieniami.
Dla Katary i Aang zostały podstawione beczki z wodą, aby mogli użyć ją do walki.
Swoimi "mackami" ochraniali magów ziemi, ale także atakowali przeciwników.
Walka była zażarta.
Na jednego obrońce przypadało dziesięciu żołnierzy Azuli.
Ci co nie byli magami mieli najgorzej.
Po stronie Narodu Ognia stanowili oni mięso armatnie, które było posyłane jako pierwsze w bój natomiast po stronie Królestwa Ziemi służyli oni w szpitalach polowych oraz dostarczali żywność.
Obrona utrzymywała się na dobrym poziomie przez jakieś trzydzieści minut. Potem zaczynała powoli chylić się ku upadkowi.
Mǔ yán wraz ze swoim przełożonym dotarł pod mur i zaczął się przez niego przebijać.
-Nie tym razem.- rzekła Toph i udała się tam gdzie chłopak miał się przebić.
Czekała, a gdy się doczekała natychmiastowo posłała w jego kierunku duży kamień, który zmiótł go z powrotem do punktu wyjścia.
Dziewczyna szybko "załatała" dziurę i wróciła z powrotem na górę.
Miała szczęście, że Naród Ognia chciał się przebić blisko niej. Gdyby to było odrobinę dalej to nie wyczułaby nic.
Obrońcy walczyli resztkami sił.
Centrum dowodzenia znajdowało się w herbaciarni Iroh.
To tam Sokka wraz z królem i Radą Pięciu debatował nad dalszym planem działań.
Jiao i Yu Tian zadbały o to, aby goście nie zgłodnieli przygotowując im specjalne dania.
-Myślę, że nasza obrona wytrzyma maksymalnie do następnego ranka.- rzekł generał How.- Jeżeli Wasza Wysokość chce, możemy Waszą Wysokość eskortować do specjalnego statku, a stamtąd popłynie Wasza Wysokość do Gaoling.
Kuei zastanowił się lecz przypomniał sobie słowa jakie powiedział do niego Zuko.
-Nie. Zostaję tutaj do końca.
-Uszanuję twoją decyzję Wasza Wysokość, ale co jeśli Waszą Wysokość wezmą do niewoli?
-Pomyślimy jak mnie wezmą do niewoli, a teraz przedstaw plan działania.
-Otóż uważam, że najlepiej jest ponowne wycofanie się aż pod pałac i się w nim zabarykadować.
-Sprzeciw.- powiedział Sokka.- Jest to złe posunięcie. Wtedy Azula będzie miała jedyny cel do zdobycia i wszystkie ataki skumuluje na niego, a tak atakuje tu i tu. Dzieli swoje siły dzięki temu mamy większe szanse na wygraną.
-Ale jakbyśmy byli w pałacu to w każdej chwili możemy skorzystać z lochów i stamtąd przejść na tyły wroga i go zaatakować.
-Tak, ale czy to już nie będzie za późno? Już teraz nie mamy szans przeprowadzić żadnego kontrataku. To byłoby samobójstwo. Już wolałbym skorzystać z tych lochów i uciec z miasta zamiast bezsensownie atakować dużo liczniejszego wroga od tyłu.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga- Odrodzenie
FanfictionMinęły niespełna trzy miesiące od zakończenia Stuletniej Wojny. Świat powoli odbudowuje się, lecz nie jest tak kolorowo jak sobie to każdy zakładał. Panuje powszechna bieda czego skutkiem jest narastająca niechęć do Avatara i jego przyjaciół którzy...