ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ɪɪ

232 23 23
                                    

...Peter wyłączył telefon i schował do plecaka. Zsuną maskę na twarz i zaczął huśtać w stronę mieszkania w Queens. Nie był świadomy tego, że to początek czegoś nowego i czegoś co zmieni jego życie nieodwracalnie...

Pov: Peter
Gdy wróciłem do domu było już grubo po północy. Ciągle myślałem o tej całej sytuacji z nieznajomym i o tym że pomimo gdyż mnie nie zna to pomógł mi. Nie musiał, ale to zrobił. Naprawdę miło się zaskoczyłem, i byłem ciekaw czy jeszcze do mnie napisze lub ja do niego, bo pomimo że pisaliśmy ze sobą zaledwie paręnaście minut czułem się świetnie gdy pisaliśmy.

Rozmyślając wciąż nad tym szybko rozebrałem się z zakrwawionego stroju i poszedłem się umyć. Przerażała mnie myśl że po bardzo wyczerpującym dniu gdy mam ochotę wskoczyć pod miękką pościel i zostać wchłonięty przez sen musiałem jeszcze dorobić prace domową z angielskiego...

Nie oszukujmy się, przedmioty humanistyczne nie są moją zbyt dobrą stroną więc tym bardziej myśl o tym że czeka mnie wytężenie myślenia w celu napisania referatu..., sen spędzał mi się z powiek. Ale jako, że "Peter Parker" jest wzorowym uczniem, miałem w obowiązku wywiązać się z tego zadania choć bym miał siedzieć nad nim do rana.

Po tym jak zmyłem z siebie całą krew i pot z patrolu, umyłem zęby po czym przebrałem się w piżamę.

Podeszłam do biurka i usiadłem z myślą, że czeka mnie tak na oko półtorej godziny męczenia się z pracą na ocenę...no ale czego nie robi się dla ocen i dobrej opinii nauczycieli.

Wzdechnełem, bo wizja kolejnych godzin spędzonych nad pisaniem nie widziała mi się zbyt dobrze.

Wiedziałem, że im szybciej zacznę ją robić tym szybciej znajde się pod kołdrą i będę mógł smacznie sobie pospać. Niby tylko 6 godzin ale zawsze coś.

Zabrałem się więc do pracy.

---
2 godziny później

Siedziałem już nad tym dwie godziny, a nadal nie czułem się usatysfakcjonowany z tego co napisałem. Zmęczony już tym wszystkim spojrzałem na zegarek który znajdował się na szafce nocnej.

Wskazywał 02:42.

Spuściłem głowę i przetarłem twarz rękami czując jak powieki same mi się zamykają. Wiedziałem, że jak jeszcze chwilę posiedzę nad tym gównem to usnę i obudzę się z bólem kręgosłupa. Wstałem z niechęcią i ulgą w jednym. Niechęcią, bo nie skończyłem pracy w  zamierzony sposób i ulgą, bo  mogę w końcu odpocząć od tego wszystkiego...

Będę spał 4.18 godzin.

Super.

Cóż... jak to się mówi, życie.

Wstałem odsuwając się od biurka i podreptałem w stronę łóżka. Po drodze wyłączyłem światło i w końcu po tylu godzinach na nogach mogłem zaznać snu.

Gdy tylko zbliżyłem głowę do poduszki usnąłem.

---


Gdy tylko zadzwonił budzik, zaspany poderwałem się do góry. Głównie dlatego, iż jestem wrażliwszy na dźwięki i inne takie od kąd ugryzł mnie radioaktywny pająk. Pomimo, że mój alarm ustawiłem tak by nie był zbyt głośny i był dostosowany do mnie to i tak co ranek wciąż agresywnie mnie wybudzał ze snu. Przetarłem twarz rękami i wstałem .Od razu pomaszerowałem do łazienki przy okazji żegnając się z ciocią May która wychodziła właśnie do pracy.


– Pa ciociu, miłego dnia w pracy – podszedłem do niej i szybko ją przytuliłem widząc, że się spieszy.

ᴡʀᴏɴɢ ɴᴜᴍʙᴇʀ • irondad & spidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz