Kiedy Aziraphale się obudził, zbliżało się południe. Leżał przez chwilę w łóżku, wpatrując się w sufit i podziwiając promienie słońca wdzierające się do pokoju przez zasłony. Dopiero po chwili rozbudził się na tyle, by zadać sobie pytanie, co go obudziło. I wtedy wreszcie zauważył stłumione stukanie, które towarzyszyło mu w tle od kiedy się obudził.
Ubrał się szybko i odświeżył, po czym zszedł na dół, znajdując swoją matkę pakującą walizki.
– Hej, co się dzieje? – spytał, rozglądając się po pomieszczeniu. Wszędzie leżały torby częściowo wypełnione ubraniami oraz kartonowe pudła.
– O, dobrze, że już wstałeś, w kuchni masz naleśniki, oczywiście z Nutellą, twoje ulubione. Za godzinę powinni tu być.
Aziraphale uśmiechnął się na myśl o naleśnikach, ale następne słowa sprowadziły go na ziemię.
– Kto powinien tu być?
– Nie mówiłam ci? Twoi nowi właściciele.
Chłopiec stał w szoku, nie do końca rozumiejąc sens usłyszanych słów. Właściciele?
– Co masz na myśli?
– Och, przecież wiesz, że mamy spore długi. Wczoraj właściciel tego mieszkania wypowiedział nam umowę, a mnie nie stać na dalsze utrzymywanie cię. Za to wytwórnia zapłaci mi za ciebie niezłą sumkę, pospłacam długi i może nawet coś zostanie.
– Zostałem… sprzedany?
Przez krótką, pełną nadziei sekundę myślał, że jego matka sobie z niego żartuje, ale jedno spojrzenie na jej twarz wyprowadziło go z błędu. Postanowił wyłączyć na moment coraz silniejsze pragnienie zamknięcia się w swoim pokoju i nie wychodzenia przez rok, i zamiast tego przełączył się w tryb walki.
– To jest absurdalne.
– Najwyraźniej nie. Podaj mi tamten karton.
– Handel jest nielegalny. Niech to szlag, niewolnictwo jest nielegalne. Co masz na myśli, że będą moimi właścicielami?
– Wydaje ci się, że celebrytów obchodzi prawo? Jeśli policja ich aresztuje, fani zaatakują posterunek. Jeśli władze to zignorują, zajmą się tym media, nabijając im popularność.
– Chwila, celebryci? – Aziraphale już nic nie rozumiał. Pragnienie ucieczki jak najdalej stąd przybierało na sile, ale musiał zrozumieć, co tu się dzieje. I dlaczego. Jego matka parsknęła ze zniecierpliwieniem.
– Tak, celebryci, to właśnie powiedziałam. Pospiesz się i zjedz, zanim–
Jej wypowiedź przerwał donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Kobieta pospieszyła otworzyć gościom, podczas gdy Aziraphale został w pokoju.
Zostałem sprzedany? To jest jakaś kpina. Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, nie za czasów krucjaty dziecięcej. Ludzie są wolni. Nie miała prawa–
Jego myśli zakłóciła grupka ludzi, która weszła do salonu. Aziraphale zaniemówił.
To byli The Fallen, najbardziej popularny zespół ostatnich lat, sprzedający swoje płyty w milionach sztuk z każdym wydanym albumem. Aziraphale bardzo dobrze to wiedział, bo był jednym z ich najstarszych fanów – natknął się na muzykę The Fallen jeszcze w szkole podstawowej i przemawiała do niego aż do dziś.
Tylko co tacy ludzie robili w jego domu?
– Aziraphale – odezwała się uroczystym tonem jego matka. – To są twoi nowi właściciele.
– Hejka – dodał gitarzysta, Luci.
Aziraphale w końcu pozwolił instynktom przejąć kontrolę i uciekł na górę do swojego pokoju, w głębi duszy czując wstyd za to, co pomyślał w pierwszej chwili i od razu odrzucił.
CZYTASZ
Igniting horizons | a good omens fanfiction
Fanfictioncytując brando-son-son-sando niech mój grzech pozostanie ukryty czyli good omens w "sold to one direction" au