Neuvillette siedział po drugiej stronie biurka i w milczeniu przeżuwał jedną z przygotowanych przeze mnie babeczek. Jego pusty wzrok skierowany był w blat, co sugerowało, że jego myśli błądzą gdzieś bardzo daleko. Nie przeszkadzało mi to jednak. Ta cisza pomiędzy nami. Nie była ona w żaden sposób niezręczna, wręcz przeciwnie.
-Zechcesz towarzyszyć mi na spacerze?
-Słucham?- zamrugałam kilka razy, jakby jego słowa nie do końca do mnie dotarły.
Mężczyzna strzepał kilka okruchów z koszuli i wstał, wyciągając dłoń w moim kierunku.
-Pytałem, czy nie zechciałabyś towarzyszyć mi na spacerze- powtórzył spokojnym tonem.
Jego pytanie przez chwilę dzwoniło mi w uszach, zanim zrozumiałam jego znaczenie. Czułam, jak rumieniec zakwita mi na twarzy i spuściłam wzrok speszona.
-Z przyjemnością.
***
Milczeliśmy niemalże całą drogę do wybrzeża. Wiedziałam od razu, dokąd mnie prowadzi. Przed moimi oczyma rozciągała się plaża ukryta pod klifami nieopodal mojej wioski. To samo miejsce, w którym widywałam go stojącego samotnie i wpatrującego się w morskie fale. Trawa zaczęła się przerzedzać, a stopy zapadały mi się w piasku. Zatrzymałam się i kucnęłam, by ściągnąć buty.
Neuvillette zrobił jeszcze kilka kroków i również się zatrzymał, patrząc na mnie zdezorientowany.
-Co robisz?- zapytał tonem wyrażającym kompletne zaskoczenie, zupełnie jakbym zaczęła rozbierać się do naga. Być może pomyślał, że zamierzam to zrobić?
-Ściągam buty- wzruszyłam ramionami.- Lubię czuć dotyk piasku pod bosymi stopami. Jak przesypuje się pomiędzy moimi palcami. Pewnie wiesz, co mam na myśli.
Jego wzrok zdradzał, że absolutnie nie miał pojęcia, o czym mówię.
-Powinieneś sam spróbować- zachęciłam go.
Gdy skierowałam wzrok na jego buty, uświadomiłam sobie, że sięgają do połowy ud. Uśmiech powoli zniknął z mojej twarzy. Jednakże, ku mojemu zaskoczeniu, mężczyzna pochylił się i zaczął płynnym ruchem rozpinać zatrzaski, klamra po klamrze. A ja, stojąc jak słup soli, nie mogłam odwrócić wzroku.
Niestety, uporał się z tym zadaniem zaskakująco szybko. Jego spodnie kończyły się w górnej części łydki, odsłaniając białe, eleganckie pończochy. Co za idiotyczna, dworska moda. Je również zdjął, składając w idealną kostkę i układając na pobliskim kamieniu obok obuwia.
Jego duże, smukłe stopy zapadały się w piasku, gdy przestępował z nogi na nogę, marszcząc brwi. Zdawał się testować nowe doznanie, na które nigdy wcześniej w swoim długim życiu nie zwracał szczególnej uwagi.
-Niezależenie od tego, ile wieków nie otaczam się ludźmi- powiedział po chwili.- Nie przestaje mnie zaskakiwać ich przywiązanie do tak nieistotnych rzeczy.
Jego słowa lekko mnie zabolały.
-Wydaje mi się, że ludzie znaleźli w tym sposób na przetrwanie swoich nieistotnych żywotów.- burknęłam.
Mężczyzna spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-Przepraszam, jeżeli powiedziałem coś niestosownego. Nie miałem na celu, aby cię urazić.
CZYTASZ
Łuski mokre od łez
FanfictionW Fontaine deszcz nie przestaje padać od kilku tygodni. Czy znajdzie się ktoś, kto wpadnie na pomysł, jak powstrzymać tę nawałnicę łez?