3

119 12 10
                                    

-Joosoo - zaczął brunet podchodząc do recepcjonistki - Wszystko gotowe?

-Tak panie Lee - odpowiedziała mu szatynka z uśmiechem - Sala już gotowa, tak samo jak obsługa. Inwestorzy będą za pół godziny

-Dziękuję, a i proszę, aby nie przeszkadzano mi do końca spotkania. Wszystkie sprawy kierujcie do pani Yun

-Oczywiście panie Lee - powiedziała skłaniając się, a brunet uśmiechnął się do niej ciepło, aby następnie odejść. Minho planował udać się już do swojego biura. Jednak zatrzymało go zamieszanie przy wejściu do hotelu. Gdy spojrzał w tamtą stronę zobaczył jak Felix wchodzi do budynku wraz z ochroną, a dziennikarze starają się dostać za nim do środka. Brunet szybko cofnął się do recepcjonistki.

-Zawołaj pomoc dla ochrony i niech odgodnią tych dziennikarzy - szatynka kiwnęła głową i bez chwili zwłoki sięgnęła po słuchawkę, aby następnie wezwać ochronę hotelu. Już po chwili przed budynkiem pojawiło się kilku mężczyzn w garniakach, którzy skutecznie odgonili namolnych reporterów po dłuższej chwili. Lee widząc, że sytuacja została opanowana skierował się do windy, do której nie wsiadł sam. Obok niego stanął piegowaty chłopak najwidoczniej zmęczony. Minho odrazu poczuł od niego alkohol i zastanawiał się gdzie poszła jego ochrona. Przecież powinni pilnować takiego małolata, a w szczególności gdy jest pijany. Brunet starał się nie zwracać uwagi na niższego. Wychodziło mu to do czasu, gdy Felix zaczął gadać sam ze sobą.

-Nosz... Jak siee McSztywnjakkk skapniee to jestem TRUP! - powiedział prawie wykrzykując ostatnie słowo - Muszjee see schowaćććć... Ejjjj... Pnie ładnyyy! - mruknął przeciągle spoglądając nieobecnym wzrokiem na zdezorientowanego bruneta - Ejjjj! Niechhh pan mniee nje ignorujeee... - powiedział prawie płacząc, jednocześnie wieszając się na ramieniu Minho. Starszy jedynie cicho westchnął. Musiał pomóc blondynowi choć nic chciał, nawet bardzo.

Brunet wcisnął przycisk z piętrem, na którym znajdował się pokój piegowatego, a następnie szybko napisał do swojej sekretarki o numer do menadżera chłopaka. Przez cały ten czas ignorował coraz to nowe zaczepki blondyna i jego niezrozumiałe wywody. Gdy drzwi windy się otworzyły przełożył rękę Felixa przez swoje barki i ruszył do przodu. Pomimo, że młodszy był lekki to nie pomagał mu iść. Piegowaty chciał skręcać w różne strony, a machając wolną ręką nie ułatwiał chodu brunetowi. Po chwili Minho zorientował się, że zostało mu niedużo czasu do spotkania. A musiał jeszcze zająć się wkurzającym małolatem. Wzdychając ciężko podniósł blondyna z ziemi, biorąc go na "pannę młodą". Po krótkim spacerku dotarł pod drzwi pokoju, w którym aktualnie był zameldowany młodszy. Minho postawił na ziemię blondyna musząc wyjąć klucze i otworzyć drzwi. W tym czasie Felix zaczął kolejną rozmowę z pustą przestrzenią.

-Tennn Lee... Jak on się... Linooo? Nie pamiętamm... A ty pamiętasz? - powiedział uwieszajac się na ramieniu bruneta, który właśnie otwierał zamek - Onnn jesttt tjakiii hotttt... Ale ty też jesteśśsśśss... - mruknął ściskając palcami policzki starszego, który na kilka sekund zamarł z zaskoczenia. Jakim prawem ten małolat dotknął jego twarzy?

Szybkim ruchem Minho otworzył drzwi i wprowadził chichoczącego się blondyna do środka. Położył go wręcz siłą na kanapę, jednocześnie słuchając sprzeciwów i dostając z kolana w kość policzkową. Po wiązance przekleństw starszego piegowaty się poddał. Brunet wyszedł po chwili zostawiając go samego w pokoju. Idąc korytarzem napisał do menadżera chłopaka o zaistniałej sytuacji, choć domyślał się, że nie spodobałoby się to żadnemu z nich. Minho mijając dobrze znanego mu boya hotelowego zatrzymał go.

-Czekaj Jisung - powiedział, a szatyn zatrzymał się. Chłopak miał na sobie charakterystyczny uśmiech w kształcie serca. W dłoniach Hana było wiaderko pełne lodu z butelką szampana.

-W czymś mogę pomóc panie Lee Know?

-Nie, znaczy tak... Po prostu muszę wziąć trochę lodu - mówiąc to Lee w chusteczkę wziął kilka kostek i odrazu przyłożył je do wciąż bolącego miejsca na twarzy.

-Wszystko dobrze?

-Tak po prostu uderzyłem się, dziękuję Jisung. Możesz już iść - po jego słowach szatyn skłonił się lekko i skierował się w tylko sobie znanym kierunku.

Brunet wznowił swój marsz. Przez blondyna mógł się spóźnić na własne spotkanie. Gdyby nie fakt, że Lee nie miał w zwyczaju obrażać i robić krzywdy swoim gościom hotelowym to już dawno ukręciłby kark piegowatemu. Ten małolat był dla niego ja wrzód na tyłku.

Z cichym westchnięciem udał się do sali konferencyjnej, gdzie większość inwestorów czekała na niego. Po przywitaniu się ze wszystkimi odpowiadał wymijająco na temat jego czerwonego śladu na policzku, który zaczął przybierać fioletową barwę. Pomimo chęci ciężko mu było się skupić całe spotkanie co na dodatek przyprawiało bruneta o ból głowy.

HOTEL || minlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz