6

67 15 2
                                    

Minho szedł korytarzem w stronę baru. Musiał poradzić się u Hyunjina w sprawie ślubu Chana. W końcu po to są przyjaciele. Po niecałej minucie stał przed oszklonymi drzwiami baru. Brunet nie wierzył w to co widział. Hyunjin, ten Hyunjin, całował się z Jisungiem. Lee uśmiechnął się i zrobił im zdjęcie, które odrazu wysłał do blondyna z wiadomością, aby byli bardziej dyskretni oraz chwaląc go za zrobienie kroku. Cieszył się, że w końcu ta dwójka ruszyła do przodu. Z cichym westchnięciem skierował się do swojego biura. Było już późno, więc cisza ogarniała korytarze hotelu. W końcu wszyscy goście już spali lub bawili się w kasynie w piwnicach budynku.

Wsiadając do windy nie spodziewał się zastać tam piegowatego chłopaka. Brunet nie dając po sobie poznać, że nie chce być obok niższego, stanął obok. Jechali przez chwilę w ciszy, którą nagle przerwał blondyn.

-Ja... Umm... Dziękuję... - Minho spojrzał na niego w szoku. Brunet nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy takie słowa od Felixa, a tym bardziej, gdy są skierowane w jego stronę.

-Taka moja praca - mruknął wyższy rozluźniając krawat. Ostatnim czego teraz chciał to rozmowa z tym małolatem. A jego ton głosu zdradził go, że nie brał słów piegowatego na serio.

-Ja mówię poważnie, panie Lee... Dziękuję - powiedział ze skruchą w głosie. Brunet cicho westchnął spoglądając na niższego.

-Nie ma za co... - po jego słowach winda stanęła otwierając drzwi. Piegowaty wyszedł i obrócił się w stronę bruneta.

-I przepraszam za moje zachowanie na początku - mówiąc to lekko się skłonił. Zaraz po tych słowach drzwi windy zamknęły się zostawiając bruneta z własnymi myślami.

-Co jest? - zaśmiał się pod nosem Minho. W ciągu kilku minut został zaskoczony już dwa razy. Czy mogło go jeszcze coś zszokować? Brunet uważał to za wątpliwe, lecz gdy tylko wszedł do swojego biura stanął w bezruchu, nie wierząc własnym oczom. W pomieszczeniu znajdował się jego kuzyn, którego nie widział od ponad roku.

-Ile można łazić po własnym hotelu? - zaśmiał się szatyn spoglądając na starszego.

-Skoro to mój hotel czemu tu wszedłeś - odpowiedział podobnym tonem Minho. Po kilku sekundach ciszy obaj padli w swoje ramiona z szerokimi uśmiechami na twarzach - Dobrze cię widzieć Seungmin

-Ciebie też - mówiąc to odsunęli się od siebie - Chcesz wyjść gdzieś?

-Jasne, nasz bar?

-Z ust mi to wyjąłeś - zaśmiał się szatyn i skierował się ze starszym w stronę windy - Co u cioci? Lepiej się czuje?

-Jest dobrze, ale nie chce mnie widywać. Więc załatwiłem jej opiekunkę, aby nie była sama

-Rozumiem

-A co z tobą? Jak kontuzja?

-Coraz lepiej, będę mógł grać w następnym meczu. Może chciałbyś przyjść? Poznałbyś mojego chłopaka

-Masz chłopaka? - powiedział zszokowany brunet, gdy wychodzili z budynku - Kto był na tyle głupi?

-Spadaj staruchu - zaśmiał się szatyn - Chan hyung nas poznał ze sobą. Changbin jest raperem i współpracowali kilka razy

-Ciebie też zaprosił na swój ślub?

-Dokładnie

...

Powiedzieć, że Minho był pijany to jak nic nie powiedzieć. Ledwo stał o własnych nogach, a z Kimem nie było lepiej. Obaj się chichrali i szli slalomem w stronę hotelu. Pierwszo mieli w planach udać się do mieszkania starszego, ale ten zostawił klucze w biurze.

-Wiesz dlaczego dinozaury nie mogą klaskać? - powiedział przez śmiech szatyn opierając się o kuzyna.

-Bo mają maciupeńkie rączki~

-Bo nie żyją imbecylu! - wykrzyczał do ucha Minho, który się skrzywił. Gdy podeszli do drzwi budynku szatyn się w nie uderzył przez co upadł na ziemię - Cholernie drzwi! Czemu się nie otworzyły?

-Bo musisz to zrobić ręcznie debilu - wybełkotał Lee i zaczął pchać drzwi z całej siły, lecz te ani drgnęły. Na ten widok Seungmin zaczął się śmiać i tarzać po ziemi. Nagle drzwi się otworzyły przez co Minho został uderzony w nos - Kurwa!

-Panie Lee? - powiedział zaskoczony ochroniarz - Przepraszam bardzo

-Spokojnie, nie umieram - zaśmiał się brunet, aby następnie się potknąć o własne nogi. Upadł na Kima, który dopiero co wstał i razem wylądowali na ziemi. Zaczęli się śmiać, a ochroniarz zawołał drugiego pracownika, aby pomógł mu.

-Ejjj~ Linoooo - mruknął szatyn będąc przygniecionym przez starszego - Zjadłbym ramen...

-O tak~ Jakiego alfabetu używają efy?

-Nie wiem - zachichotał szatyn próbując wydostać się z pod ciała Lee.

-Elfabetu - powiedział, a zaraz potem obaj wybuchnęli śmiechem.

........

Przepraszam za ponad pół roczną przerwę w tej książce, ale jakoś nie mogłam nic napisać. Postaram się teraz częściej tu wstawiać, ale zobaczymy jak mi wyjdzie.

Przepraszam raz jeszcze pastylki <3

HOTEL || minlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz