~ ♣️ Rozdział III ♣️ ~

3 0 0
                                    

Ciepłe promienie wieczornego słońca padły na twarz Danielle budząc ją. Dziewczyna przeciągnęła się i podniosła się do siadu. Gdy wyjrzała przez okno ujrzała opustoszałą ulicę Pokątną, uśmiechneła się delikatnie na ten widok i zeszła z łóżka. Wsunęła stopy w kapcie i skierowała się do łazienki, gdzie poprawiła makijaż i fryzurę. Gdy skończyła chwyciła swoją torbę i wyszła z pokoju kierując się w stronę księgarni Esy i Floresy.

W księgarni ujrzała dwie uczennice z rodzicami, którzy płacili już za podręczniki. Rozpoznała w nich siostry Patil, czasem spotykały się w czasie lekcji. Gdy rodzina odwróciła się i poszła do wyjścia Parvati uśmiechnęła się do Danielle i pomachała do niej. Dziewczyna z lekkim zdziwieniem odmachała jej odwzajemniając też uśmiech i odprowadziła ich wzrokiem. Gdy wyszli, Danielle wyciągnęła listę podręczników i zaczęła zbierać jeden po drugim.

Po kilku minutach podeszła do lady ze stostem podręczników. Sprzedawca z wymalowanym na twarzy zadowoleniem, że nie musiał sam zbierać wszystkich potrzebnych książek obsłużył Danielle, któta po zapłaceniu schowała książki do torby i wyszła. Skreśliła ze swojej listy podręczniki i spojrzała czego jeszcze potrzebuje.

Postanowiła jeszcze zajrzeć do sklepu z markowym sprzętem do quidditha, więc poszła w tamtą stronę. Od razu gdy przekroczyła próg sklepu poczuła się niczym w raju. Na półkach znajdowały się pałki, różnego rodzaju ochraniacze i gogle, w koszach znajdowały się piłki potrzebne do gry, manekiny nałożone miały stroje do gry, a w witrynie znajdowały się najnowsze modele mioteł. Oj tak, Danielle zdecydowanie uwielbiała ten sklep. W sklepie znajdowała się jedynie młoda czarownica rozkładająca towar.

- Pomóc z czymś? - Zapytała, gdy zobaczyła potencjalną klientkę. Po chwili namysłu dziewczyna odpowiedziała.
- W sumie to tak, potrzebowałabym nowego stroju do gry, pary ochraniaczy i gogli - czarownica od razu się uśmiechneła.
- Jakie barwy stroju? - Dopytała mierząc Danielle wzrokiem jakby po wyglądzie próbowała dobrać odpowiedni rozmiar.
- Barwy Hufflepuffu - odpowiedziała a kobieta od razu skierowała się na zaplecze sklepu.
- Proszę za mną, za chwile wybierzemy idealny dla pani strój.

Danielle weszła na zaplecze, a po chwili wróciła do niej czarownica trzymając kilka potencjalnie pasujących strojów. Podała jeden z nich dziewczynie i odwróciła się dając jej się przebrać. Danielle włożyła strój i zaczęła testować zakres ruchów na jaki pozwalał jej strój. W międzyczasie sprzedawczyni odwróciła się i znowu mierzyła puchonkę wzrokiem.

- Nie, zdecydowanie nie ten - powiedziała widząc, że strój ewidentnie Danielle uwiera w kilku miejscach. Wybrała ze stosu trochę większy strój i podała go dziewczynie. - Wypróbuj ten - no i ponownie się odwróciła. Danielle znowu się przebrała i zaczęła testować strój, ten był o wiele wygodniejszy. Czarownica ponownie się odwróciła i lustrowała puchonkę wzrokiem kiwając przy tym lekko głową.

- Tak, ten pasuje o wiele lepiej. Może pochodź w nim chwilę - Danielle przeszła się po zapleczu i strój faktycznie leżał na niej idealnie.
- Jest idealny, wezmę go - powiedziała wracając do czarownicy.
- Dobrze przebierz się i wróć do mnie - po tych słowach sprzedawczyni wróciła do sklepu. Danielle jeszcze raz przeszła się po zapleczu i wykonała kilka bardziej skomplikowanych ruchów. Przebrała się w swoje normalne ubrania i poszła do czarownicy trzymając już prawie swój strój.

- Dobrze poproszę jeszcze od ciebie kilka informacji - rzekła, gdy Danielle podała jej strój. Wyciągnęła zza lady dokument i pióro. Dziewczyna zaczęła uzupełniać wszystko, były tam pytania o to jaki numer ma być naszyty i inne tego typu rzeczy. Po wypełnieniu całego dokumentu oddała go czarownicy, a ta położyła go razem ze strojem na półce.
- Dobrze kiedy strój będzie gotowy? - Zapytała jeszcze.
- Jutro powinno być wszystko gotowe do odbioru - odpowiedziała jejxsprzedawczyni wracając do rozkładania towarów.

Danielle chciała już się zabrać za wybieranie gogli i ochraniaczy, ale po chwili namysłu stwierdziła, że kupi je jutro razem z nowym strojem. Pożegnała się więc z czarownicą i wyszła ze sklepu. Tak pusta ulica Pokątna wydawała się o wiele mniej magiczna. Sporo sklepów już się zamkneło, albo do zamknięcia się szykowało, więc dziewczyna wróciła do swojego pokoju.

Reszte wakacji spędziła na przechadzaniu się tam i z powrotem po ulicy Pokątnej. Czasem spotykała kogoś znajomego i zamieniła z nimi kilka zdań, ale i tak jakimś cudem to rozmowa z Malfoyem dalej była najdłuższa. Tak, jakimś cudem to tamta nieprzyjemna rozmowa najbardziej zapadła dziewczynie w pamięć. Zastanawiała się, czy po ostatnich wydarzeniach Draco okarze troche współczucia i jej odpuści. Brzmiało to tak absurdalnie, że sama siebie wyśmiała za to w myślach.

W końcu nastał ten dzień. Danielle jeszcze raz sprawdziła czy na pewno wszystko ma i niczego nie zapomniała, po czym po wymeldowaniu się ruszyła na dworzec Kings Cross. Specjalnie wyruszyła godzinę wcześniej by nie martwić się o możliwe spóźnienie. Jechała taksówką przez Londyn oglądając sobie widoki przemijające za oknem. Jak zwykle w takich momentach odpłyneła w głąb swoich myśli. Zastanawiała się co ją czeka w tym roku. Czy da sobie rade. W końcu na koniec piątego roku czekają ją sumy. Pamiętała jak przynosiła bratu ciasteczka dyniowe, gdy ten siedział do późna nad książkami. Cedrik obiecywał jej, że przed jej sumami będzie do niej codziennie pisał i wysyłał ciasteczka.

Już łzy zaczynały napływać jej do oczu, gdy taksówka zatrzymała się przed dworcem. Przetarła szybko oczy i zapłaciła taksówkarzowi. Wypakowała przy jego pomocy swój kufer, który wspólnie zapakowali na wózek. Podziękowała mu i skierowała się w kierunku dworca, do odjazdu pociągu było jeszcze ponad pół godziny. Usiadła więc na jednej z ławek na peronie dziewiątym i czekała aż pociąg na nim stojący odjedzie, a peron opustoszeje. Nie chciała przechodzić na peron dziewięć i trzy czwartek w obecności tak wielu mugoli.

Po kilku minutach pociąg powoli ruszył, a peron opustoszał. W obecności jeszcze kilku czarodziejskich rodzin, które niedawno przybyły przeszła przez przejście na czarodziejski peron. Na torach stał już ekspress Londyn-Hogwart. Kilku dorosłych czarodziejów instruowało już swoich najmłodszych jak się mają zachowywać, patrząc na to że Danielle widziała ich pierwszy raz, uznała że byli to pierwszoroczni.

Zapakowała swój kufer do przedziału, gdyż uznała że lepiej to zrobić teraz zanim zjawi się więcej osób. Zajeła sobie miejsce w przedziale i wyjeła ze swojej torby standardową księgę zaklęć na ten rok i zaczęła czytać. Uznała, że im wcześniej zacznie naukę tym lepiej.

Po czasie na peronie zrobiło się dosyć tłoczno, jadnakże jej przedział większość omijała. Co któryś uczeń zajrzał do jej przedziału, ale na zaglądaniu zazwyczaj się kończyło. Ktoś się w końcu do niej przysiadł, ale Danielle nie oderwała wzroku od książki, by spojrzeć na jej towarzysza, bądź towarzyszkę podróży. Nie miała ochoty aktualnie na rozmowy, zawsze w trakcie drogi siedziała razem z Cedrikiem, wiedziała że w tym roku będzie jechać bez niego, ale liczyła że powód tego będzie inny. Tak więc zdecydowała się na zachowanie ciszy, chyba że ktoś się odezwie do niej.

Słyszała już ostatnie pożegnania na peronie i gwizd konduktora informujący o odjeździe. Jak co roku matki podawały jeszcze swoim pociechom paczuszki z jedzeniem przez okno, których nie dały im wcześniej lub przypominały o dobrym zachowaniu. Nie było już odwrotu, chyba że by wyskoczyła szybko przez okno, ale nie miała na taki czyn odwagi. Tak więc zaczął się piąty rok jej nauki, który tym razem musiała zacząć samotnie.

~ 4.05.2024r.

~Live againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz