Pierwsze spotkanie

37 3 2
                                    

Siedziałam na komisariacie już od ponad godziny. W ciągu całego swojego życia nie byłam tak zestresowana. Gdybym tylko wiedziała, że Ben handlował narkotykami, to nigdy bym się z nim nie umawiała. Poznałam go w barze, wydawał się naprawdę miły i sympatyczny. Później okazało się, że uczęszczamy na ten sam uniwersytet. Akademia Anteros, bo tak nazywała się moja uczelnia, była bardzo duża, nie sposób było znać wszystkich studentów choćby z widzenia.

Ben studiował prawo. Brzmi to bardzo paradoksalnie, ale taka była prawda. Dokładnie wiedział co go czeka, jeśli policja złapie go na handlu narkotykami. Był na ostatnim roku, ale przez swoje złe wybory życiowe mógł na zawsze pożegnać się z karierą prawniczą.

Czułam się okropnie przez niego oszukana. Stwarzał pozory porządnego chłopaka, polubili go nawet moi rodzice. Tego dnia po raz pierwszy zabrał mnie do swoich znajomych, którzy nie byli studentami Anterosa. Od razu zauważyłam, że to bardzo dziwne towarzystwo. Ben zachowywał się przy nich zupełnie inaczej, niż kiedy spędzał czas ze mną.

Jeden z jego znajomych, Arthur, zaprosił nas na domówkę. Kiedy weszliśmy do jego mieszkania od razu miałam przeczucia, że wydarzy się coś złego. Nie myliłam się. Podczas imprezy nagle drzwi wyważyła policja. Byłam zaskoczona i przede wszystkim przerażona. W rękach trzymali pistolety i krzyczeli coś w naszym kierunku. Wiedziałam, że będą problemy, ale nigdy bym nie przypuszczała, że Ben aż tak bardzo będzie w to zamieszany.

Znaliśmy się pół roku, a ja myślałam, że wiem o nim wszystko. Niestety jego sekrety doprowadziły nas do tego, że siedzieliśmy właśnie na komisariacie. Ben prawdopodobnie wyląduje w areszcie. A ja? Czy oskarżą mnie o współudział w tym co robił? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Bałam się tego, co będzie dalej. Nawet nie miałam okazji wysłuchać jego wyjaśnień, bo od razu zostaliśmy rozdzieleni.

Po jakimś czasie policja przesłuchała już prawie wszystkich, którzy tam byli. W głowie miałam setki pytań; czy będę miała jakiekolwiek kłopoty? Czy będę musiała zadzwonić do swoich rodziców? Przecież nie wiedziałam o tym, że Ben handlował narkotykami. Bałam się, że policja mi nie uwierzy, a moja reputacja na uczelni nigdy już nie będzie taka sama.

- Aurora Foix? - Od razu podskoczyłam, gdy tylko usłyszałam swoje nazwisko.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam dość wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta z dwutygodniowym zarostem. W wyniku stresu nie potrafiłam skupić się na większych szczegółach.

- Tak, to ja - potwierdziłam zdezorientowana, wstając z krzesła.

- Inspektor Eryk Cartier, proszę za mną - wskazał dłonią kierunek, w którym mieliśmy się udać.

Szliśmy krętym korytarzem aż do pokoju przesłuchań. Gdy usiadłam na krześle, moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Chyba niespecjalnie potrafiłam to zamaskować, ponieważ pan Cartier zapytał czy wszystko w porządku i czy nie potrzebuję szklanki wody.

Odmówiłam. Nie byłabym w stanie i tak nic przełknąć. Policjant jednak spytał ponownie, tym razem proponując kawę. Stwierdził, że nie wyglądam najlepiej, a moje przesłuchanie może okazać się kluczowe, ze względu na klarowność kartoteki. Jako jedyna spośród całego grona, które było razem ze mną na domówce; nie miałam nawet jednego mandatu na koncie.

Pan Cartier uznał to za imponujące i mimo wszystko próbował namówić mnie na wypicie kawy. Zapewniał, że kofeina postawi mnie na nogi i będę trzeźwiej myśleć podczas pytań. Za trzecim razem nie miałam siły się opierać. Zgodziłam się, a mężczyzna wyszedł po napój, uprzednio zabierając dokumentację.

Zostałam sama w tym dziwnym pomieszczeniu bez okien. Jedynym, co znajdowało się tutaj, poza dwoma krzesłami i niedużym stołem, było ogromne lustro na ścianie. Choć i tak przypuszczałam, że było to lustro weneckie, a za nim stała przynajmniej jedna osoba, która właśnie mnie obserwowała.

SPICY COFFEE - remastered |Słodki Flirt, Eryk|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz