Trudne sprawy

10 3 1
                                    

Eryk odwrócił głowę w moim kierunku. Z wyrazu jego twarzy mogłam jedynie wyczytać, że się zastanawiał. Czułam jak serce biło mi coraz szybciej w oczekiwaniu na jego odpowiedź.

– Raczej nie – odparł po chwili. – Mam teraz trochę wolnego, a czemu pytasz? – Wyglądał na zaintrygowanego.

– Tak sobie pomyślałam... Skoro oboje bierzemy kawy na wynos i nie mamy nic w planach... To co powiesz na krótki spacer po parku?

Miałam nadzieję, że przystanie na moją propozycję, zwłaszcza, że na szczęście jesienna pogoda sprzyjała nam tego dnia.

– W sumie dawno nie miałem okazji z nikim spacerować. Niech będzie – uśmiechnął się, a baristka postawiła jego kawę na ladzie.

– Proszę, to będzie również trzy euro – zaczęła stukać w klawisze kasy fiskalnej.

Policjant sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojego czarnego płaszcza i wyjął ciemnobrązowy, skórzany portfel. Podał baristce banknot, a ona po chwili wydała mu resztę. Uśmiechnął się do niej na pożegnanie i oboje wyszliśmy z Cosy Bear. Jak na gentlemana przystało, Eryk otworzył mi drzwi i puścił przodem.

– Więc wracając do twojej żony... – liczyłam, że Eryk będzie kontynuował temat.

Musiałam zaryzykować i dowiedzieć się więcej.

– Już prawie byłej żony – wtrącił od razu.

– Tak, przepraszam. Byłej żony – powtórzyłam po nim i uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.

Eryk przeczesał włosy palcami, jakby wahał się czy opowiedzieć mi swoją historię.

Idąc z nim ramię w ramię zauważyłam, że był dużo wyższy ode mnie. Nie było to jednak trudne, bo mierzyłam niecałe sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu. Podnosząc głowę i zerkając co chwilę na jego twarz, zdałam sobie sprawę, że miał piękne jasnoniebieskie oczy i gęste, ciemne rzęsy. Jego łuki brwiowe były pięknie zarysowane w naturalny sposób. Im dłużej patrzyłam na jego zarost, tym bardziej zastanawiałam się czy jest miękki, czy może szorstki.

Miałam ochotę to sprawdzić, ale byłoby to co najmniej dziwne, dlatego z całych sił się powstrzymywałam.

– Więc jeśli chodzi o moją byłą żonę... Prawie byłą żonę – poprawił natychmiast. – Ostatni rok tego małżeństwa, to była męka. Melissa, bo tak ma na imię była wybranka mojego serca, zechciała nagle mieć dzieci – jego twarz wykrzywiła się w grymasie na ostatnie słowo. – Kiedy braliśmy ślub nie rozmawialiśmy o tym czy kiedykolwiek będziemy chcieli je mieć. Poznaliśmy się zaraz jak skończyłem szkołę policyjną i wstąpiłem do policji. Nie myślałem wtedy o dzieciach, bo w moim odczuciu byłem za młody.

– Tak, to już nie te czasy, że wszyscy w wieku dwudziestu lat muszą zakładać rodziny jak nasi rodzice – poprawiłam pasmo włosów i napiłam się kawy.

Podzielałam zdanie Eryka w kwestii posiadania potomstwa. Sama nie wiedziałam czy chciałabym je kiedyś mieć.

– W rzeczy samej. Poza tym uważam, że praca policjanta jest bardzo niebezpieczna, a nie chciałbym, żeby moje potencjalne dziecko wychowywało się bez ojca – ton jego głosu stał się bardzo poważny. – Nigdy nie wiadomo co może wydarzyć się na służbie.

– I powiedziałeś o swoich obawach Melanii?

– Melissie – poprawił mnie z grzecznościowym uśmiechem.

Nigdy nie miałam dobrej pamięci do imion.

– Oczywiście, że powiedziałem o wszystkim Melissie – kontynuował. – Przedstawiłem jej wszystkie argumenty przeciw posiadaniu dziecka w naszej sytuacji. Ale ona tego nie rozumiała. Wydawało jej się, że jej argumenty „za" są lepsze – pokręcił przecząco głową. – W bardzo krótkim czasie przerodziło się to w codzienne kłótnie o najmniejsze błahostki. A przez ostatnie pół roku Melissa zrobiła się wręcz nie do wytrzymania. Kiedy tylko zaczynała kłótnie, ja zacząłem wychodzić z domu. Albo szedłem do Nata, mojego przyjaciela, albo robiłem nadgodziny w pracy. Czasami też odwiedzałem swojego przyjaciela barmana w pracy. Potrafiłem prowadzić z nim rozmowy do białego rana, byleby tylko nie wracać do domu i do Melissy.

SPICY COFFEE - remastered |Słodki Flirt, Eryk|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz