4.

17 3 0
                                    

Yoonji

Tak jak się umówiliśmy, o trzynastej staliśmy w korytarzu. Ubrałam rękawiczki i maseczkę. Podeszłam do niego i podałam mu to samo. Spojrzał na mnie jak na dziwaka, ale ja się zaśmiałam.

-Jeśli przez praktycznie stykanie się ze sobą całą powierzchnią ciała, nie wymieniliśmy się bakteriami, to przez dotyk tym bardziej tego nie zrobimy, zwłaszcza, gdy będziemy mieli na sobie te rzeczy.- wyjaśniłam, ponawiając próbę wciśnięcia mu tego w ręce.

-Dobrze.- zaśmiał się, ubierając to na siebie. Wystawiłam rękę w jego stronę, a on ją złapał. Mieliśmy między sobą odległość? Mieliśmy, bo chodziliśmy z wyprostowanymi w bok rękoma. Nawet nie wiedziałam, czy jesteśmy razem, ale poczułam się szczęśliwa.- Chciałabyś mleko truskawkowe?

-Skąd wiesz, że je lubię?- spojrzałam na niego zdziwiona.

-Jak wyszedłem z Yoongim to kupił je. Domyśliłem się, że dla Ciebie, bo on swoje pił, a Twojego raczej nie mógłbym nieść.- zaśmiał się nerwowo. W pewnym momencie się zatrzymałam.- Coś się stało?

-Jungkook, ja... Jeszcze raz chciałam przeprosić za wczoraj. Nie miałam zielonego pojęcia jak zareagować. Wybacz.- podrapałam się zmieszana po karku.

-Nie szkodzi. To ja powinienem przeprosić. Naraziłem Cię na niebezpieczeństwo. Nie chciałem Cię skrzywdzić.- spuścił głowę, co wyglądało przeuroczo.

-Przecież nic się nie sta...- przerwał mi, przysuwając się trochę do mnie.

-Ale mogło.- zagryzł nerwowo wargę i tym razem zrobił krok w drugą stronę.- Zresztą... nie zaczynajmy tego tematu. To co z tym mlekiem?- zapytał z dziecięcą nadzieją w oczach, a ja się zaśmiałam.

-Możemy iść.- pociągnęłam go w stronę bufetu. Szliśmy powoli, dlatego dotarliśmy tam po około dziesięciu minutach.

-Dzień dobry, chciałbym poprosić jedno mleko truskawkowe i jedno bananowe.- podszedł do okienka. Pani jakby od razu podała nam zamówienie, albo czas tak szybko zleciał nam na rozmowie.

Wyszliśmy na patio. Zapomniałam, że zbliżała się pora obiadu. Puściłam rękę chłopaka, kiedy w oddali zobaczyłam przyjaciół. Pomachałam im, to samo uczynił Kook. Jednak byli za daleko, żeby nas usłyszeć.

-Yoonji...- spojrzał na mnie, kiedy zwróciłam się w jego stronę.- Bo ja chciałem zapytać, czy... zacząłem coś do ciebie czuć i... chciałem się zapytać czy...

-Yoonji!- Jimin przybiegł do mnie i prawie mnie wywrócił. A nawet i nie prawie. Oboje leżeliśmy na ziemi.- Pogodziłem się! Miałaś rację, dziękuję!- zaczął mnie dusić, a ja kaszleć.- Oj, wybacz.- pomógł mi wstać, a ja się otrzepałam, dalej kaszląc.

-I coś ty zrobił, głuptasie.- Yoongi poczochrał go po włosach, a Jungkook podał mi inhalator. Pokręciłam głową.

-Nie mogę.- kaszlnęłam.- Zarażę się.- zaczęłam się dusić jeszcze mocniej. Jimin próbował pomóc mi oddychać.

-Wczoraj się nie zaraziłaś.- powiedział, znów podsuwając mi sprzęt. Wiedziałam, że mam przerąbane i chłopaków. Przynajmniej u Jimina.

-Ale to ślina, Jungkook.

-O tym co było wczoraj, porozmawiamy później, młoda damo.- nie, no jak matka, którą w zasadzie mi zastępował. Nie żyje, sama się zabiła, kiedy tylko dowiedziała się, że jestem chora.- A teraz idziemy do pokoju. Weźmiesz ten inhalator i zapraszam na rozmowę.

-Nie!- krzyknęłam, a mój oddech się zaczął uspokajać- Nie jesteś moją mamą, Jimin, i nie będziesz mi mówił co mam robić i z kim się spotykać, rozumiesz?! Zobacz.- złapałam Jungkooka za rękę, odsuwając się od niego.

Don't touch me || Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz