Od tamtej sytuacji minęły 3 dni i po jastrzębiach nie było śladu, Kiedy się przebierałam patrzyłam oniemiała na znak Erica. Był to obrys białej kobry rozciągającej się od mojego lewego biodra przez cały bok a łep węża leniwie leżał na górze mojej piersi, otaczając ją dookoła swoim ciałem. Byłam szczerze zdumiona, kto by pomyślał, że mimo tak krótkiej znajomości tak będzie mi na nim zależeć.
Nie wspomnę, że kiedy zobaczył to wspomniany wąż patrzył na mnie z taką miłością jakiej jeszcze nigdy nie widziałam w swoim życiu. Od tamtej pory chodzi dumny jak paw co jest Zabawne bo jest gadem.
Jako że się uspokoiło pierwszy raz od 3 dni Eric zabrał mnie nad rzeke. Bawiłam się w wodzie jak dziecko a wielki wąż leniwie wygrzewal się na brzegu patrząc na mnie od czasu do czasu. Nie byłam nie pilnowana bo końcówka jego ogona była w wodzie nie raz chlapiac mnie dla zabawy.
Nagle miałam dziwne przeczucie a jakby na zawołanie Eric podniósł swoją wielka głowę zaalarmowany i nastroszył kaptur patrząc w niebo.
Spojrzałam również w tamtym kierunku aby zobaczyć dużego orła krążącego nad nami. Przełknęłam ciężko ślinę I zaczęłam zbliżać się w zasięg ogona Erica.
Kiedy byłam już na tyle blisko poczułam jak wielkie szpony chwytają mnie za ramiona a ja zaczęłam się unosić.
Zaczęła krzyczeć ze strachu i widziałam jak Eric w niezwykłej szybkości wyskakuje swoim masywnym ciałem w powietrze.
Wtedy jastrząb który pojawił się z nikąd a orzeł, który mnie porwał wzniósł się wyżej.
- PUSC MNIE!, CHOLERNY KURCZAKU !! ERICCC !!! - zaczęłam krzyczeć wyrywając się ale jego szpony zacisnęły się mocniej.
Widziałam przez łzy jak Eric wściekły pożera jastrzębia który zaczął go atakować z powietrza.
-------
Nie miałam sił już się szamotać więc wisiałam nieruchomo, tępo patrząc na krajobraz z góry. Było mi cholernie zimno mimo upału dnia.
Mój porywacz chyba zaalarmowany przez mój bezruch zaczął pomału lądować w dół. Szczerze miałam to gdzieś zabrali mnie bez mojej zgody. Mimo że przewidziałam taki scenariusz miałam szczera nadzieję że serio sobie odpuścili i szukają Bai.
Kiedy zbliżaliśmy się do ziemi zobaczyłam grupę ludzi a może bestii, nie obchodzi mnie to już szczerze.
Lotnik zaczął coś skrzeczeć jakieś 5 metrów nad ziemią a głowy wszystkich spojrzały w nasza stronę.
Byłam za wysoko żeby dostrzec kto jest kim. Ale wtedy poczułam jak lecę.
Ten facet puścił mnie z 5 pieprzonych metrów w dół. Zaczęłam krzyczeć aż bolało mnie gardło i przeklinac te ptaszysko. Niech tylko zejdzie na ziemię ja już mu pokarze.
Kiedy myślałam że moją zemsta się nie spełni bo będę plackiem na ziemi poczułam jak łapią mnie dwa umiesnione ramiona.
Spojrzałam zła na ptaka i w końcu spojrzałam na osobę która nie pozwoliła mi być kałuża na ziemi I zamarłam.
Przed moimi oczami widziałam jednego z głównych bohaterów powieści i osobę o której mówiliśmy z Erickiem.
Winston.
Był tak przystojny jak na zdjęciach ale teraz miałam wgląd na jego wygląd w pełnej krasie. Ostre rysy, szeroka szczęka i Och te piękne srebrne oczy patrzące na mnie ze zmartwieniem. Widziałam że jego pelne usta poruszają się coś mówiąc ale nie słuchałam będąc w zachwycie. Mój wzrok skierował się na bliznę na jego twarzy przecinającą lewe oko od połowy czoła do dołu szczęki. Blizna nie była tak mała jak mi się wydawało ale dodawało mu tego pazura.
CZYTASZ
Diana in the beast world
ФанфикDiana McClain to 23 letnia kobieta XXI wieku.Po wypadku samochodowym w drodze na kemping z jedyna przyjaciółką, zamiast umrzeć trafia do świata, który zna tylko z opowieści Ashley. Odsetek kobiet do mężczyzn to 1 na 50 więc są tu wielbione niczym bo...