V

2 0 0
                                    

Matreoron ciemno błękitnymi oczami wyrażającymi strach, patrzył jak Tan skacze w wirującą burzową chmurę. Niewiele jednak mógł zrobić, więc tylko patrzył jak dziewczyna znika w śmiercionośnej wichurze.
Po chwili jednak jego oczy zrobiły się jasnożółte, kiedy zobaczył ciemnopomarańczowe języki ognia wirujące razem z huraganem i powoli go opanowując (nie mam tu na myśli, że tornado się zmniejszyło, zrobiło się coś takiego jak spinjitzu Kaia, jeśli wiecie o co chodzi).
Po chwili tornado zaczęło się zmniejszać. Kiedy zniknęło zupełnie, Tan na klęczkach trzymała rękę na ramieniu jakiegoś chłopaka i szeptała zaklęcia uzdrawiające. Odwróciła głowę w stronę Matreorona i magów i wypluła z siebie słowa :
- Gredgor, następca Hale.
Magowie wstrzymali oddech.
Gredgor doszczętnie opadł z sił i zemdlał na środku placu.

~~~

Gredgor obudził się na łóżku w nieznanym mu, jasnym pokoju. Czuł niesamowity ból głowy, i wszystkich mięśni. Ktoś otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Jasnowłosa dziewczyna, którą o dziwo rozpoznawał, pochyliła się nad nim i uważnie mu się przyjrzała.
- Nathaniel? Jak się czujesz? Ile pamiętasz? - zapytała. Nathan przypomniał sobie jej imię. Tan.
- Co jest? Tan, gdzie ja jestem? Co się stało? Czemu tak mało pamiętam? - Chłopak nerwowo rozejrzał się wokoło. Tan odsunęła się od niego na kilka kroków i rozłożyła ręce w zapraszającym geście.
- Witaj w Księdze Cieni - oznajmiła z błogim uśmiechem na ustach.
- Czekaj, gdzie!? W tym domu o którym mówiła Ida? - zamrugał oczami odzyskując wspomnienia.

----
Ida zaczepiła go następnego dnia w szkole.
-Hejka. Tan dzisiaj nie będzie, musiała coś pilnie załatwić. - wyjaśniła. Uśmiechnęła się lekko i zakończyła rozmowę :
- A tobie też muszę coś pokazać. - pociągnęła go za ramię do drzwi na sali gimnastycznej. Wybiegła z budynku szkolnego i zmusiła do biegu przez las. Zatrzymała się dopiero na środku wielkiej, pustej polany.
- A teraz, zamknij oczy i cokolwiek byś nie czuł, i cokolwiek by się nie działo ich nie otwieraj. - rozkazała. Wepchnęła mu do rąk jakiś niezidentyfikowany przedmiot.
Po chwili Nathaniel stał bez ruchu, kiedy nagle poczuł coś dziwnego, jakby całe jego ciało rozkruszało się na małe kawałki, poczuł mrowienie w miejscach gdzie kawałki skóry odrywały się od reszty ciała. Czuł jak powiew wiatru porywa kawałki jego ciała w powietrze. Odważył się uchylić powieki i omało co nie wrzasnął. Nie patrzyła przez oczy, tylko oglądał samego siebie z trzeciej osoby, widział szare strzępy które kiedyś były nim. Gdzieś obok leciały kawałki Idy, rozerwane przez wiatr.
- Gdzis my lecimy!? - krzyknął w przestrzeń.
- Lecimy do Księgi Cieni - spokojny głos Idy docierał do niego ze wszystkich stron.
- I co my będziemy robić, czytać ją!? - krzyknął, niepewny, czy dziewczyna go usłyszy poprzez ryk wiatru.
- Księga Cieni to nie miejsce, Księga Cieni to nasz dom - odparła spokojnie, a jej głos umilkł zupełnie. Nathaniel nie widział już ziemi pod sobą, kiedy w jasnej przestrzeni rozbłysł złoty kształt przypominający wybitą dziurę w oknie. Razem z wiatrem i swoją rozpuszczoną w powietrzu koleżanką przeleciał przez dziurę. U oczy uderzyło go jaskrawe światło, a kiedy już był w stanie spojrzeć przed siebie, piękno miejsca w którym się znalazł odebrało mu mowę. W dali majaczył błękitny ocean, pod nim rozciągała się intensywnie zielona puszcza upstrzona strumykami i łąkami pełnymi tęczowych kwiatów. Za nim wznosiły się ośnieżone góry, natomiast nad nim wisiały równie dzikie i malownicze latające wyspy.
- Witaj w Księdze Cieni, nowicjuszu - Nathan spojrzał w górę, ale zamiast pyłu po Idzie, była o dziwo... Ida. Zwykła Ida z brązowymi włosami upiętymi w kok i uśmiechem na ustach. Tylko, że w dziwnych ciuchach, i ze skrzydłami w pakiecie. Wyszczerzyła się do niego i zatoczyła pętlę w powietrzu, zgrabnie, jakby robiła to od dziecka. Rozejrzał się, i ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że on też odzyskał swoje ciało. Gdzieś po prawej rozległ się pisk. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył, że ma pod sobą wielki, ciemny las, wśród którego drzew latały ciemne, mroczne kreatury.
- Co tam jest? - zapytał Nicholas
-Och, nic wielkiego, nie przejmuj się tym. Ale spójrz tam - Ida wskazała na ziemię. Lecieli teraz nad średniej wielkości miastem, w stylu mocno wiktoriańskim.

Ale nagle znad ciemnego lasu nadleciało dziwne stworzenie, które rzuciło się na Nathaniela i mocno ugryzło go w łydkę.
Świat przed oczami chłopaka na chwilę zrobił się czarny, następnie przeraźliwie biały, a potem już tylko czuł, jak spada w kierunku miasta.

~~~

- I właśnie tak znalazłeś się tutaj - skończyła Tan
-Czytasz mi w myślach, czy jak? Skąd ty to wiesz? - Nathaniel przetarł oczy i jeszcze raz się rozejrzał. Po chwili myślenia zamrugał kilka razy i spróbował wstać, ale kiedy Tan machnęła ręką, jakaś niewidzialna siła przytrzymała go w miejscu.
-Teraz - rozkazała - leżysz tutaj, masz nakaz odpoczynku do zachodu, następnie dostaniesz kolację. W szafie masz jakieś normalne u brania, a nie to... coś. Jutro zaczynamy pracę.

Dziewczyna wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi na klucz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Księga CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz