Sara poprawiła kołnierz białej koszuli i przyjrzała się uważnie ekranowi laptopa. Uczyła się na sprawdzian z chemii, który okazał się być dużo bardziej wymagający niż sądziła. Przez ostatnie dni popadła w rutynę. Kawa, spacer z Lily, papieros, szkoła, ćwiczenia, nauka, kąpiel, sen. Nie przeszkadzało jej to zbytnio, przyzwyczaiła się do tego rytmu. Jedyną zmienną jej codzienności stanowiła Laura, której imię właśnie rozjaśniło ekran jej telefonu.
- Tak? - odebrała.
- O której mam do ciebie przyjść? - spytała wyraźnie podekscytowana.
- Jakoś wieczorem. Mamy pociąg o dwudziestej pierwszej, będziemy się szykować około godziny...
- Dopiero godzinę przed?! Kobieto, ja tu jestem gotowa do wyjścia. Co ty robisz? - w jej głosie było słychać rozczarowanie.
- Uczę się na chemię - Z drugiej strony usłyszała jedynie westchnięcie, więc zmieniła narrację - ale przyjdź, mogę to zrobić jutro.
- Nie wiem czy po imprezie będziesz w stanie, ale okej - zaśmiała się.
~
Dziewczyny spędziły razem całe popołudnie. Sara nawet nie zauważyła jak szybko minął jej czas. Nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do tego wyjścia, ale rozmowy z Laurą poprawiły jej humor. Była osobą bardzo absorbującą uwagę, ale w dobrym znaczeniu. Potrafiła nawet doprowadzić Sarę do śmiechu, co było nie lada wyzwaniem.
Jej rodzice również wydawali się być bardzo zadowoleni z nowej koleżanki córki. Kiedy dziewczęta zeszły na dół na obiad, jej mama nie mogła przestać się uśmiechać. Musiała przyznać, że poczuła ulgę, bo Sara zawsze żyła w swoim świecie i chociaż utrzymywała, że jej to nie przeszkadza, intuicja podpowiadała matce, że dziewczyna jest nieszczęśliwa będąc sama cały czas. Prośba o psa była jedną z oznak tej samotności, dlatego uparcie namawiała męża na adoptowanie szczeniaka. Miała przeczucie, że Laura jest pierwszą z wielu pozytywnych zmian w życiu Sary i bardzo się z tego cieszyła.
- Zadzwoń do Szymona, dzisiaj przyjeżdża, więc odbierze was z klubu - poinformowała córkę, która zaskoczona podniosła na nią wzrok znad talerza.
- Dobrze, ale chyba nie przyjeżdża specjalnie po to? - spytała.
- Nie, skarbie. Jutro idzie odwiedzić paru znajomych ze studiów, więc poprosiłam go, żeby przyjechał dzień wcześniej - wyjaśniła.
- Dziękuję, ale nie trzeba go było angażować... - westchnęła lekko.
- Szymon to twój brat? - Laura spojrzała pytająco na Sarę.
- Tak, jest starszy o dziesięć lat.
- To fajnie!
- Nie powiedziałabym, ale przynajmniej mamy tramsport.
~
Sara spojrzała na swoje odbicie przeczesując dłonią brązowe loki. Satynowy materiał czarnej sukienki mienił się w świetle lampy na toaletce. Odkrywała dekolt podkreślony perłowym naszyjnikiem i sięgała do ziemi. Klasyczny makijaż uwydatniał jej oczy i podkreślał usta czerwoną szminką. Dziewczyna odwróciła się do Laury z pytaniem:
- Jak wyglądam?
- Nieziemsko, tylko powiedz mi złotko za co ty się w sumie przebrałaś - odpowiedziała, poprawiając bandanę na głowie; miała na sobie strój piratki.
- Nie miałam pomysłu, więc pójdę tak - odparła, wzruszając ramionami.
- Do kreatywnych to ty nie należysz - westchnęła z rozbawieniem - Dobra, zbieramy się!
Sara założyła czarne obcasy i biały płaszcz, natomiast Laura ubrała glany i puchową kurtkę. Zdecydowały się wziąć jedną torebkę, w której będą tylko telefony, dokumenty i czerwona szminka.
~
Wychodząc z pociągu, dostrzegły mnóstwo osób przebranych w rozmaite stroje. Jedne ciekawe, inne mniej. Sarze wpadł w oko chłopak przebrany za główną postać "American Psycho", miał na sobie garnitur i przezroczysty płaszcz przeciwdeszczowy ubrudzony krwią. Geniusz tkwi w prostocie, pomyślała.
Przed wejściem do klubu skierowały się do sklepu monopolowego. Sara zawsze miała słabą głowę, więc kilka łyków wystarczyło, żeby się rozluźniła a świat wokół zaczął przyjemnie płynąć. Zapaliła i wzięła koleżankę pod ramię. Roześmiane skierowały się do kolejki.
~
Basy rezonujące w budynku, dekoncentrowały nastolatkę, próbującą usłyszeć co mówi Laura. Po godzinie spędzonej na parkiecie dziewczyna chciała odpocząć, więc zaciągnęła koleżankę do baru, w którym było nieco ciszej.
- Co mówiłaś?
- Że chętnie bym się napiła, ale widzę, że myślimy o tym samym.
- Nie chcę już alkoholu - mruknęła Sara, przyglądając się napojom w lodówce.
- Haha, jesteś taka słodka jak jesteś pijana! - na te słowa dziewczyna jedynie zmarszczyła brwi i zakryła się włosami, przechylając lekko głowę - Niech ci będzie, możemy wziąć energetyki. Przydadzą się.
Nigdy nie przepadała za red-bullami, natomiast ten smakował jak ambrozja. Na puszcze widniał czerwony ślad po jej ustach, sama Sara patrzyła na palarnię znudzonym wzrokiem. Myślała nad papierosem, ale wyjątkowo nie miała zbytnio ochoty. I tak dawno postanowiła rzucić to gówniarskie przyzwyczajenie. Oparła głowę na dłoni i zarzuciła nogę na nogę, odkrywając je spod wycięcia w sukience. Była tak rozkojarzona, że nawet nie słuchała Laury, ale męski głos wyrwał ją z przemyśleń.
- Hej, masz może wódkę w tym red-bullu?
CZYTASZ
Angelic Touch
RomanceSara uważała się za nudną osobę. Miała wiele talentów, ale nic jej nie ciekawiło. Wyróżniała się z tłumu jedynie swoim chłodem i brakiem emocji. Czy przeprowadzka i rozpoczęcie wszystkiego od nowa pozwoli jej na odkrycie skrywanej w środku wrażliwo...