Bal maskowy

124 11 9
                                    

     Październik. Typowy jesienny miesiąc. Słoneczny, ale i deszczowy. Ciepły, ale i zimny. Czas, gdy ludzie zaczynają ubierać ciepłe sweterki, długie płaszcze, dominują kolory brązu czy pomarańczy. Ukochany miesiąc fanów jesieni i to (często) nie tylko z powodu kolorowych liści, porannych mgieł i tego całego klimatu. Spora ilość osób ostatniego dnia tego miesiąca obchodzi Halloween, na które co niektórzy czekają cały rok. 

      Halloweenowy klimat w agencji detektywistycznej było czuć już od połowy października. Wszystko to za sprawą Naomi, Kenjiego i oczywiście Ranpo, który cieszył się tym "świętem" głównie ze względu na słodycze. 

     Przyozdobili oni wspólnie całe biuro, począwszy od zwykłych figurek dyń i duszków do różnych halloweenowych girland. 

     — Nie uwierzycie! Macie już jakieś plany na Halloween?! — zapytała podekscytowana Naomi, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.

— Mam w planach dalszą, normalną pracę. To w końcu zwykły dzień — skwitował krótko Kunikida, poprawiając okulary.

— Nie prawda! To dzień, w którym słodycze spadają z nieba! — odezwał się Ranpo, zajadając się cukierkami. Kunikida spojrzał na niego, pozostawiając to bez komentarza. W końcu chyba nikt nie miałby szans na wygranie jakiejkolwiek rozmowy o słodyczach z Edogawą. 

— Dobra, dajcie mi powiedzieć, skoro nikt więcej nie ma planów — ponownie wróciła do rozmowy czarnowłosa, nie dając możliwości na wypowiedzenie się innym osobom. — Więc tak: trzydziestego pierwszego października o godzinie dwudziestej zaczyna się Halloweenowy bal maskowy. Będą różne zabawy tematyczne, strasznie pyszne słodkości, nawet jakieś wróżby i wiele innych! Musimy się tam wybrać! A najlepiej spotkać się na miejscu w maskach, o ile się poznamy w ogóle — zaczęła się ekscytować licealistka. 

— Nigdzie nie idę. Jak chcecie, możecie się tam spotkać, ale mnie w to nie mieszajcie — odparł Doppo, nie przerywając swojej pracy.

— I tak każdy wie, że cię tam zaciągnę. Musisz się zabawić Kuniś! Zaproszę też mojego Chuuye! I całą portową mafię, będzie tak zabawnie! — do dyskusji włączył się Dazai, który jak zwykle nic nie robił.

— Nie ma mowy. Nigdzie nie idę — blondyn ciągle szedł w zaparte, zachowywał nawet spokój, co przy rozmowach z Osamu było dla niego niezwykle trudne.

     Dazai wywrócił tylko oczami z uśmieszkiem. Wiedział, że i tak uda mu się namówić współpracownika do pójścia. W końcu zawsze mu się to udawało.

     — Czyli Akutagawa też tam będzie? — zapytał lekko zmieszany Atsushi.

— Jeżeli tylko się zgodzi, ale znając jego siostrę, która lubi takie imprezy, to tak na dziewięćdziesiąt pięć procent będzie — odpowiedział Osamu, skupiając wzrok na białowłosym. Praktycznie od razu zauważył, że młodszego coś dręczy. — Tylko nie mów, że boisz się, że coś ci zrobi, jak tylko cię zobaczy.

— Trochę. Wiem, że mnie nie zabije, w końcu mamy umowę, ale co do skrzywdzenia nie mogę być pewny. Zawsze, gdy mnie widzi, mówi to "Jinko" z takim chłodem, jakby tylko odliczał dni, aż w końcu będzie mógł dopuścić się morderczego aktu — powiedział to z teatralnym tonem, aż sam się wzdrygnął na tę myśl. 

— No bez przesady. Może cię nawet nie pozna, to bal maskowy, a jeżeli faktycznie odlicza, to nie masz się co martwić. To jeszcze nie będzie ten dzień, masz jeszcze czas — odparła Yosano z uśmiechem, na co kolorowooki wzdrygnął się jeszcze bardziej.

     Wszyscy wrócili do pracy, z wyjątkiem Dazaia, który dalej zajmował się swoimi sprawami. 

     Przez następne dni nie rozmawiali o balu zbyt wiele, czasami tylko dziewczyny mówiły o swoich kreacjach. Z Portowej Mafii również nikt jeszcze nie potwierdził swojego przybycia. Nawet Nakahara, który chciał po prostu dłużej potrzymać Osamu w niepewności (co oczywiście i tak się nie udało, bo czekoladowooki po prostu zawsze wszystko wie, zwłaszcza jeśli chodzi o rudowłosego). 

Bal maskowy - One shot - Shin Soukoku - Halloween specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz