4. Rozbite okulary

82 10 0
                                    

| 2 lata później |


Łagodne promienie słońca wpadały przez przyciemniane szyby, wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech. Wygramoliłam się z łóżka i założyłam na nogi ciepłe kapcie.

Dzisiaj wyjątkowo udało mi się zasnąć i obudzić wypoczęta.

Problemy ze spaniem nękały mnie już od paru lat.

Menadżer umówił mnie już chyba ze wszystkimi osobami, które MIAŁY mi pomóc, jednak nikt nie wiedział czym mogą być spowodowane.


Tylko ja wiedziałam.


Ale nie będę się przecież zwierzać psychologom.

Nie można ufać nikomu, zwłaszcza tym, którzy wiedzą kim jesteś.

Plotki roznoszą się z prędkością światła, a zwłaszcza te, które są prawdziwe.

Jany zabiła by mnie, za rozgłoszenie "całemu światu" moich problemów, które i tak teraz już nie mają znaczenia.


Zeszłam schodami na dół i udałam się w stronę kuchni.


- Hej, długo spałaś. Oczywiście jak na ciebie. - Przywitała mnie Irma i postawiła przede mną kubek gorącej herbaty.

- Wiem. Czuję, że to będzie wyjątkowo przyjemny dzień. - uśmiechnęłam się do niej i upiłam łyk napoju.

- Jany przełożyła dzisiejszy wywiad na jutrzejszy wieczór, żebyśmy mogły pojawić się na imprezie charytatywnej u Taylor Swift.

- A kto przyjdzie? - spytałam odstawiając na szklany blat już pusty kubek.

- Podobno będzie to coś większego, wiesz to nie będzie zwykła imprezka u Eda, tylko...

Coś z klasą. - wyjęła z lodówki opakowanie jajek i odstawiła je na blat przy kuchence.

- klasą??

- No wiesz, bez chipsów, piwa, wódki, striptizu na stołach. Ma być elegancko. - rozbiła je na patelni i wymieszała drewnianą łyżką.

Patrzyłam jak robi nam śniadanie, dosypuje soli, a potem rozbija jeszcze jedno jajko.


- może ci jakoś pomóc? - trochę głupio mi było patrzeć jak robi wszystkim jedzenie i nawet jej nie pomóc, w końcu ja też to będę jadła i nie chcę, żeby Irma czuła się tutaj jak kucharka.

- jeśli chcesz mi tak naprawdę pomóc, to...  - rozejrzała się po kuchni, ewidentnie czegoś szukając.

- możesz posypać trochę pieprzu. - wskazała na pieprz, który wisiał pod szafkami.

- No co ty. Przecież niczego nie zepsuję. Mogę... Na przykład... - podbiegłam szybko do deski, na której leżała szynka. - ... Mogę pokroić szynkę.

- Nie, wiesz. Lepiej nie. - dziewczyna zabrała mi nóż, który przed chwilą wzięłam do ręki.

- po prostu posyp mi tu trochę pieprzu. Albo wiesz? Nie. Poprostu mi go podaj.

- ale ja chcę ci pomóc. - nie dawałam za wygraną.

Musiałam jej pomóc. Chociaż pokroić tę głupią szynkę.


- April, nie. Nie chcę twojej pomocy. - zmarszczyła brwi zdenerwowana moją nieugiętą postawą.

The Band GirlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz