Spacerek

367 40 5
                                    

[Punkt Widzenia: Marcin]

"And every skyline was like a kiss upon the lips..." Śpiewał, gdy spacerowaliśmy drogą między lasem a ciągnącymi się w dół łagodnego stoku polami. Miał rację - rozciągający się nad nimi horyzont, do którego leniwie dążyło słońce, zapierał dech w piersiach.

Pod wpływem impulsu, zrobiłem coś co mogło być najgorszą i najlepszą decyzją mojego życia. Złapałem go za rękę, pociągnąłem między zielone jeszcze zboża i po prostu go pocałowałem.

Nie było jak na filmach - nie staliśmy wpatrzeni w siebie, chwila nie ciągnęła się w nieskończoność - wręcz przeciwnie. Była to sekunda, może mniej. Ale jaka ważna.

Odsunął się, ale tylko troszkę, a jego dłoń nadal spoczywała w mojej. Uśmiechnął się, potem zaczął chichotać, i nim się spostrzegłem, jego nosek był w bezpośrednim kontakcie z moim mostkiem, a ramiona zaciskały się wokół mnie mocniej niż gorset. Odwzajemniłem gest, chowając przy tym twarz w jego włosach.

"Kocham cię." Szepnąłem, bo nadal bałem się tego słowa.

"Ja ciebie bardziej" Odpowiedział, ale nie szeptem.

Gdybym był choiaż troszkę bardziej skłonny do rozklejania się, pewnie zacząłbym wtedy płakać ze szczęścia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sezon na siniakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz