stage 1 - friendship?

90 3 0
                                    


Było zimno i ponuro
wyszedłem w końcu ze studia po wrzuceniu na swój kanał film na który, jak mówią  ,,czeka cała Polska''.
Otuliłem się szczelniej szlafrokiem starając się odepchnąć niepokój związany z pogróżkami jakie dostałem.
Wtem napisał mój kompan, pokazując mi, że jest ze mną,  byl to nikt inny jak już pewnie się domyśliliście Sylwester Wardęga.
Jego imię przypomniało mi, jak ten pełen zawirowań rok dobiegał końca, a moje noworoczne postanowienie, żeby się nie zakochać, dalej trwało.
Jednak mimo tego, poczułem w coś w brzuchu gdy napisał:

@sawardega: jak się czujesz?

Nigdy nikt się o mnie tak nie martwił, a on, już kilka dni temu wydzwaniał na swoim streamie, bo nie było ze mną kontaktu.
Uśmiech ogrzał mi twarz gdy odpisywałem:

@konopskyy_: Nie najlepiej, ciężko będzie mi dziś zasnąć

Zawahałem się, trzymając palec nad guzikiem wysłania. Czy jestem z nim na tyle blisko, żeby dzielić takie obawy?
W sumie to byliśmy przecież nie dawno wrogami więc co by go to teraz interesowało?
Nagle, omsknął mi się palec i było za późno by cofnąć wysłanie, siedział w konwersacji.
Z przerażeniem obserwowałem, jak ikona wyświetlenia pojawią się na mojej wiadomości. Jedno uderzenie serca. Zawahanie. 2 uderzenie. Odpisuje:

@sawardega: Możesz do mnie wpaść, ale lepiej jakbym ja podjechał, nie uważam za odpowiedzialne to, żebyś wychodził teraz sam z domu, napijemy się czegoś i będzie dobrze, musisz przestać o tym myśleć.

@konopskyy_: Ok.

Odpisałem, zanim zdążyłem zastanowić się, czemu tak zależało mu na moim samopoczuciu. Jednak jakiekolwiek rozważania zostały ukrócone gdy zauważyłem, jaki bałagan panuje w moim mieszkaniu.
Posprzątałem, to znaczy, wepchnąłem do szafy jedynie stertę ubrań a brodaty już trąbił swoją Toyotą Corollą Cross.
Poszedłem do drzwi i otworzyłem mu. Widok jego auta sprawił, że mój żołądek zrobił salto.
Zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry po czym zatrzymał się na oczach i się uśmiechnął.
-Mogę wejść?
Zażenowany zauważylem, że dalej jestem w szlafroku. Wpuściłem go do środka, zamknąłem drzwi, zaprowadziłem do kuchni i wyszedlem żeby sie ubrać.

                                      -.-

Miał dosyć ładny, nowoczesny dom, nie bywałem tu nigdy, wiadomo z jakich przyczyn, lecz myślę, że poza tyloma negatywnymi rzeczami związanymi z youtuberami, którzy zbudowali większości nastolatków dzieciństwo, jest ten jeden wielki pozytyw. Moja przyjaźń z tym dzieciakiem.
Nie wiem czemu, ale czuję, jakbym go znał bardzo długo i czuję ogromny sentyment i połączenie, oraz, że jest moją comfort person.
Może i odleciałem, ale naprawdę po tak krótkim czasie jestem w stanie go określić mianem przyjaciela.
Czuję, że to będzie długa relacja.

Konopsky wrócił i zaproponował mi coś do jedzenia. Z opcji z jego lodówki, czyli sera, selera, sardynek w puszce i sorbetu cytrynowego wybrałem nic. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy pić kawę w niezręcznej ciszy.

-Um, co myślisz o moim materiale? przyznam, że nie wszedłem na twojego streama później, bo po prostu wyłączyłem komputer, oraz mieliśmy to obgadać później, ale końcowo się nie udało przez napływ sytuacji i moją krótką nieobecność no i przejmuje mnie, że dużo osób mowi, że się zawiodło. - okularnik przerwał ciszę.
-Wiesz, ludzie sami sobie to przehypowali, film był przyjemny, dobrze wyjaśniony i przede wszystkim rzetelny, nie to co ostatni o leksiu... - odparłem, po czym spojrzałem się na niego, bo widziałem już jego lekkie sfrustrowanie, że znów mu to wypominam.
-Daj już z tym spokój-
Ale wbrew oczekiwaniom nie zobaczyłem gniewnego wyrazu na twarzy, tylko lekko ukryty usmiech. Rozbawienie? Szybko się pozbierał po zatraceniu swojego wizerunku z sieci.
Chciałem go sprowokować, ale jednak nie jest aż tak łatwy do wyprowadzenia z równowagi.
-Otrzymałeś jakieś maile od potencjalnie pokrzywdzonych dziewczyn po tym filmiku? - zapytałem, bo sam chciałem utrzymać rozmowę, niby czułem się dobrze w jego towarzystwie, ale on przy braku konwersacji wyglądał na lekko zakłopotanego.
- Jeszcze nie, minęło mniej niż 20 minut.
Dość oczywista obserwacja. Cisza przedłużała się, aż Sprytny Konop wstał z krzesła i zaproponował, że obejrzymy film. Szczerze, nie mam pojęcia czemu zaproponowałem, że do niego przyjadę i coraz bardziej zaczynam tego żałować.
Czemu myślałem, że po tym wszystkim nasza relacja to będzie wielka przyjaźń? Przecież jeszcze przed chwila filozofowałem, że czuje z nim głębie relacji, mimo, tego, że sobie dokuczliśmy, kurwa, przecież jest tak w cholerę sztywno!
Udaliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie.
Konopsky bez pytania odpalił Barbie i najbliższe 2 godziny spędziliśmy gapiąc się w ekran bez słowa.
Nie skupiając się na treści bo cały film kminiłem jak powiedzieć mu, że muszę już iść, nie chciałem go zostawiać, ale tez nie chciałem tu dłużej siedzieć.
Po chwili poczułem ciężar na barku, spojrzałem się i chłopak zasnął, widziałem, po oczach, że jest zmęczony, ale bez przesady, kurwa teraz tymbardziej nie pójdę.

Siedziałem tam jakąś godzinę, bo co miałem zrobić. W końcu zreflektowałem się, że to Konopsky i po prostu wstałem, przewracając go. Jakim cudem się nie obudził.
Czemu nie zrobiłem tego od razu? Ah, nie ważne. Powinienem wyjść z jego domu? Tylko nie mam kluczy a on spi, więc nie zaklucze domu... japierdole czemu ja się martwię o niego.
Przeszukałem jego szafki i blaty w poszukiwaniu kluczy. Znalazłem je w końcu w kieszeni jego płaszcza i wyszedłem na dwór zamykając drzwi. Jeśli będzie chciał je odzyskać będzie musiał do mnie napisać. Nie musiał i tak iść następnego dnia do normalnej pracy, jest influencerem.
Podszedłem do auta, wyciągnąłem kluczyki z kieszeni, otworzyłem drzwi, spojrzałem jeszcze raz na jego dom i odjechałem.

-
Notka autora:
Jak coś to zrobiłam, że obaj są z Warszawy, żeby było łatwiej dla całej fabuły :>

Leśna Pandora - Konop x WardęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz