Jako mała dziewczynka, która nie znała jeszcze zasad otaczającego ją świata i tego, jak funkcjonuje system, myślałam o tym, że będę mieć idealne życie, pełne szczęścia, miłości i dóbr materialnych. Miałam kochających rodziców i sama byłam wesołym dzieckiem, które uwielbiało rozwijać się w wielu dziedzinach.Do momentu aż po mojego ojca przyszła śmierć.
Pewnego dnia tak po prostu zapukała do drzwi, prosząc o to, aby ją wpuścić, a ja jako dziewięciolatka, która kochała swojego Tate nad życie, nie rozumiałam, dlaczego wybrała sobie właśnie ten czas, to miejsce i jaki był powód tego, że aż tak bardzo się z tym pospieszyła.
Mój tatuś odszedł, a mamusia zmieniła się w potwora, o którym zawsze słyszałam, gdy ojciec w momencie, w którym nie chciałam pójść mu na rękę, straszył mnie wymyślonymi historiami, o przerażających postaciach, które kryją się w cieniach.
Koszmary stały się rzeczywistością.
Rok przed wydarzeniami w prologu
Siedziałam w pustym mieszkaniu, w którym jak zwykle panował nieporządek. Znalazłam miejsce na starym fotelu i przeglądałam znudzona kanały w telewizorze, który był niewielkich rozmiarów. Moje blond włosy były roztrzepane, a na moim ciele, jak zwykle późnymi wieczorami, znajdował się szary dres i rozpinana bluza.
– Do cholery jasnej! — Usłyszałam damski głos zza drzwi po tym, gdy chwilę wcześniej usłyszałam dźwięk upadających przedmiotów na korytarzu.
Podniosłam się ze swojego miejsca, w tym samym momencie wsadzając dłonie do kieszeni spodni. Wychodząc na korytarz, byłam przygotowana na praktycznie każdy widok, który mogę tam zastać.
– Czy ty jesteś pojebana? – Stanęłam przed drzwiami wejściowymi, kierując swoje spojrzenie na kobietę zbierającą butelki alkoholu z podłogi.
Byłam całkowicie niewzruszona i w dalszym ciągu znudzona. Patrzyłam właśnie na sytuację, która powtarzała się każdego dnia o podobnej porze.
– Pomóż mi, a nie tak stoisz. – Wysyczała w moją stronę ta upadła, zmarnowana kobieta.
I nie mam na myśli sytuacji, a raczej jej życie.
– Nie jestem twoją służącą ani kelnerką – Odpowiedziałam znużona. – Wstyd mi, gdy na ciebie patrzę. Masz takie momenty, gdy postanawiasz przejrzeć się w lustrze czy boisz się tego, co tam zobaczysz?
Przejechałam po niej wzrokiem. Była szczupłą, średniego wzrostu blondynką z pijackim wyrazem twarzy i suchymi, postrzępionymi włosami. Jedyne co pozostało z dawnego, zdrowego człowieka to oczy, które nadal były niemal kopią moich.
– Jebana gówniara – Wymruczała, podnosząc ostatnią butelkę.
Przechodząc obok, posłała mi ostatnie martwe spojrzenie i trąciła mnie barkiem, znikając w mieszkaniu.
A potem opróżniała butelkę za butelką, leżąc na kanapie, wpatrując się pustym wzrokiem w ekran telewizora, do momentu aż nie zasypiała.
Każdy dzień wyglądał tak samo. Następnego dnia również tak kończyła. I następnego. I następnego.
Do momentu aż wyszła z mieszkania przed wschodem słońca, mówiąc, że idzie po towar, bo nie może ze mną wytrzymać i nie wróciła. Nie jestem aż tak wielką ignorantką, miałam w poważaniu jej wyzwiska, agresywne zachowanie, ogromną listę uzależnień, które miała na swoim koncie i mężczyzn, których sprowadzała na noc, tym samym wyrzucając mnie z domu, ale jej zniknięcia nie zignorowałam. Jednak policja już tak.
Tak więc zostałam sama sobie. W rzeczy samej nie było to nic nowego, w końcu od śmierci taty byłam sama praktycznie o każdej możliwej porze. Kiedy przychodziła opieka społeczna, sprawdzić jak się trzymamy i czy moja rodzicielka jest w stanie zapewnić mi dobre warunki, wtedy magicznie zmieniała się w uporządkowaną, trzeźwą, matkę roku.
Zostałam sama, gdy miałam już dziewiętnaście lat na karku. Tak też musiałam poradzić sobie na własną rękę.
Jednak wtedy poznałam ich, a oni zaproponowali mi dom, pracę i swoje serca.
A ponieważ od dawna już nie miałam rodziny, postanowiłam wstąpić do nowej.